Jak wyglądają studia na filologii???

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 45
poprzednia |
Hello:) dostałem się w tym roku na uniwersytet szczeciński. Nie wiem jednak jak wyglądają takie studia. Może to głupio zabrzmi ale chciałbym się zapytac czy tam jest takie coś jak pytanie, czy jakieś prace które się przedstawia na lekcji?? Czy po prostu są tylko wyklady, i uczymy się kiedy chcemy a potem zalicza się sesje. Proszę wszytskich o odpowiedź. Może byc również na mój nr [gg] . Z góry dzięki:)
Nie wiem, jak to dokładnie na USz wygląda, ale zapomnij o wizji studiów, którą przedstawiłeś. Filologia to dość ciężkie studia. Większą część zajęć stanowią ćwiczenia, gdzie trzeba się uczyć i przygotowywać z tygodnia na tydzień. Wykładowcy zadają bardzo dużo materiału, wymagają przygotowania zadań i BARDZO często sprawdzają postępy przy pomocy testów/kolokwiów. Na wykładzie najczęściej tylko słuchasz, ale musisz przeczytać dodatkowo masę rzeczy w domu (lektury i opracowania itp.) Więc komplet rozrywek jest zapewniony :))) Średnio na naukę poświęcisz kilka godzin dziennie w domu (weekends included), a pierwszy egzamin z praktycznej znajomości języka angielskiego będzie stanowił niezłe wyzwanie :)))

Powodzenia życzę
O.
Dzięki bardzo za oświecenie:)) a możesz mi powiedziec jeszcze jak wyglądają takie cwiczenia?? Jeśli naprzykład ktoś jeszcze nie mówi tak płynnie po angielsku to da sobie radę. Bo ja naprzykład to znacznie lepszy jestem z gramatyki, czytania czy pisania, a speaking to nie miałem tak okazji opanowac super, bo po prostu nie było z kim gadac. Tak tylko to co sam z sobą. Ty studiujesz też filologię?? Masz może trochę jakiś materiało z I-ego roku?? Gdybyś mógł mi coś wysłac byłbym Ci bardzo wdzięczny. mój e-mail to [email] Z góry dzięki
Na zajęciach z praktycznej nauki jęz. ang. prowadzący albo korzysta z podręcznika albo przynosi własne materiały (kseeerówki :D ). Na readingu robi się reading, na listeningu puszczają nagrania, itd. Generalnie u nas (UJ) bardzo często były kolokwia. Praktycznie tydzień w tydzień trzeba było coś u kogoś zaliczać. Jeśli chodzi o zajęcia ze speakingu, to albo omawia się problem w grupie, albo rozmowy w parach albo coś się przygotowuje w mniejszym zespole a potem prezentuje. Wszystko zależy od pomysłowości prowadzącego zajęcia. Nie przejmuj się - często prowadzący poprawia albo omówi błędy pod koniec zajęć. Będzie mieć też na pewno taki przedmiot jak fonetyka i tam popracujesz nad wymową i mówieniem ;)

Studia jakiś czas temu skończyłem, teraz jestem po drugiej stronie barykady :> Co do materiałów - nie wiem, z jakich się na USz korzysta. Poza tym, prowadzący z roku na rok zmieniają materiały, więc nawet posiadanie zeszłorocznych niewiele by co dało.

Pozdrawiam
O.
Hej, ja swoim studentom - a ucze ZAZWYCZAJ 1 rok, wysylam mailem tzw. Handout na zajecia (na 1 zajeciach zbieram adresy mailowe i tworze na specjalnej skrzynce tzw. liste mailingowa) i na zajeciach ten handout omawiam ze studentami. Studenci maja pewna czesc do przeczytania w domu, na zajeciach robimy cwiczenia. Ja ucze pisania, i co tydzien zadaje prace pisemna do napisania w domu, a co dwa tygodnie (= co 2 handouty) jest test ze slownictwa z handoutow.

Zajecia z zalozenia sa po angielsku, ale czesto zdarza sie tak, ze przechodzi sie na polski - szczegolnie przy tlumaczeniu terminow gramatycznych (na 1 roku studenci jeszcze nie bardzo orientuja sie w metajezyku).

pzdr.
Ja wlasnie skonczylam pierwszy rok i szczesliwie jestem na drugim. U nas (na UŁ), zajecia prowadzone sa w jezyku angielskim, ale jezeli cos jest nie zrozumiale, to wiekszosc wykladowcow (nie wszyscy) przechodzi na polski. Nauki jest rzeczywiscie sporo. Duzo czytania wierszy, dramatow, opracowan i podrecznikow na inne zajecia. Ale studia sa niesamowicie fascynujace i szybko sie w nich zakochalam:)
Mr Julek - a korzystasz z podręcznika jakiegoś? Ja korzystałem na zajęciach z I rokiem (Writing) z R.R. Jordan "Academic Writing Course".
Korzystam z wielu podrecznikow, ale poniewaz nie ma jednego, ktory bylby ok do mojego kursu, to ja kompiluje materialy z roznych ksiazek w handout i na tym bazuje. Ja lubie cwiczenia z Harbrace, McPhersona i Hacker.

pzdr.
Dzięki. Jakieś bliższe namiary na te książki? Link na Amazon, ew. pełne dane? Pooglądam, może mi się też przyda :>

Pzdr.
O.
Harbrace:
http://www.amazon.com/Harbrace-College-Handbook-Hodges/dp/[tel]/ref=pd_sim_b_img/1[tel]

McPherson:
http://ksiegarnia.pwn.pl/autor.php?aid=133

Hacker:
http://www.dianahacker.com/


pzdr.
>Zajecia z zalozenia sa po angielsku, ale czesto zdarza sie tak, ze
>przechodzi sie na polski - szczegolnie przy tlumaczeniu terminow
>gramatycznych (na 1 roku studenci jeszcze nie bardzo orientuja sie w
>metajezyku).

Jakbys mogl rzucic pare okreslen tego metajezyka to bylbym wdzieczny ;-)
Merci, merci, merci :))) Już badam i ciekawe rzeczy widzę :)))
No problem :)

pozdrowienia z Pomorza dla Podbeskidzia:)
Np. sentence, clause, complex sentence, adjunct, adverbial etc.

pzdr.
Niestety później dochodzą zajęcia wykładane w języku polskim np. filozofia, pedagogika, psychologia, emisja głosu, kultura języka polskiego, plus lektoraty, których prowadzenie w jakimkolwiek języku woła o pomstę do nieba.
Onamor!! Nie strasz ludzi. Jakie ciezkie studia?? Medycyna to sa ciezkie studia albo elektronika/informatyka na PG. Ciezko obiektywnie ocenic trudnosc studiow, bo to jest trudne dla nas, co nas nie interesuje, ale oboektywnie informatyka jest trudnijesza niz filologia, bo tam sa egzaminy, kotrre polewa absolutna wiekszosc studentwo, pomimo tego, ze sa zaintereswoani tematem a warunki sa na porzadku dziennym.

Na filologii jest sielanka;) Wystarczy przychodzic na zajecia (juz nie mowie czesto o wymogu formlanym), zeby miec zaleiczenie. Ale patrzac z perspektywy nie-lesera, powiedzmy, to jak sie uczestniczy w zajeciach czynnie, oszczedza to wiele pracy w domu.

Co do ksiazek, to czytanie chyba wiekoszci studentow filologii z zalozenia przynosi radosc raczej niz mordege, (o ile nie jest to chaucer czy shakespeare w oryginale;>), a nawet jak sie ksieazek nie czyta, a robi notatki z zajec, to i tak ta wiedza moze okazac sie wystarczajaca.

Pzdr,
Kociamama.
Ad Kociamama - i takie te studia dla mnie były ;) Co nie zmienia faktu, że nie są to studia dla obiboków :)
A ja zapytam chyba podchwytliwe - jakie studia są dla obiboków? :)
Witam. Tez od pazdzienrika zaczynam studia na WSJO na filologi angielskiej. Czytajac wpisy przerazilam sie tym ze trzeba czytac dramaty wiersze itp...czy to jest na kazdje specjalności?? nawet jak sie idzie na traslatologie?? ja nie lubie zbytnio lektur itp w jezyku polskim a co dopiero w angielskim... i na czym polegaja lektoraty??
To po co idziesz na filologie, ktora jak wskazuje nazwa jest miloscia do slowa, jesli nie lubisz czytac? Nie mow mi, ze nie czytasz ksiazek w jezyku angielskim?
Jak chcesz byc tlumaczka/em, jesli nie lubisz czytac?
Tlumacz musi czytac bardzo duzo w obu jezykach, zeby miec jak najwieksze wyczucie jezykowe. Tluamczenie to najciezsza robota. najpierw trzeba nauczcyc sie jezyka biegle, a potrem jeszcze przeskakiwac miedzy jednym a drugim bez kalek jezykowych, zeby mysl byla zrozumiala dla uzytkownikow danego jezyka.

Przeprasza, ale jesli nie lubisz czytac, daruj sobie te studia. Skonczysz je na pewno, przy jakims tam zaangazowaniu, bo studia to nic takiego, ale czy bedziesz szczeliwa w pracy tlumaczki i czy bedziesz w tym dobra?

Pzdr,
Kociamama.
Ewidentnie anglistyka nie jest dla Ciebie. Od literatury nie uciekniesz na fil. ang. - i zeby byc tlumaczem to trzeba PRZEDE WSZYSTKIM bardzo duzo czytac.

pzdr.

p.s. lektorat = zajecia z jezyka obcego innego niz angielski (oczywiscie na filologii angielskiej)
Studia Obibologii Stosowanej ;)
Nie wiem jak jest na WSJO, jestem na UŁ. Jeśli nie lubisz czytać to jedynie się zamęczysz bo wiersze i dramaty to mało. Dopiero gdy przychodzi 3h ćwiczeń tygodniowo z literatury brytyjskiej i 1.5h ćwiczeń i wykłady z literatury amerykańskiej to zaczyna się problem z brakiem czasu; nie wspominając o konwersatoriach do wyboru (na większości z nich się czyta). Natomiast jeśli chodzi o lektury po polsku - czyta się raczej fragmenty dzieł filozoficznych, tudzież książki z psychologii, tudzież opracowania niektórych lektur itp.

Na translatoryke co roku pchają się prawie wszyscy, wskutek czego co roku na rynek wypuszcza się jakieś 60 ludzi, którzy 'chcieliby tłumaczyć'. Na zajęciach są podstawy tłumaczenia symultanicznego i kabinowego, jest też osobna specjalizacja 'przekład literacki', na której to jak sama nazwa wskazuje przekłada się fragmenty książek (z reguły ang-pl) i np. porównuje z oryginałami lub z innymi, autoryzowanymi już tłumaczeniami.

Lektoraty wszystkie startują od poziomu podstawowego, wszystkie odbywają sie o tej samej godzinie w ten sam dzień tygodnia, w każdej grupie jest około 30-40 osób. Przykładowo lektorat z hiszpańskiego polegał na tym, że pani prowadząca albo zatrzymywała się na czymś co już wszyscy załapali i tłukła to przez 20 minut, albo nagle zaczynała mówić trybem subjuntivo (na pierwszych zajęciach). W 'grupie początkującej' były zarówno osoby, które nie miały styczności z językiem, jak i osoby o poziomie pre-intermediate a nawet pre-advanced. Z reguły studenci nie mówią nic, ewentualnie czytają coś ze skserowanej książki (Gente 1). Szczęśliwi mogą się zwolnić z chodzenia na zajęcia na podstawie certyfikatów.
Tylko ze tlumacz rzadko kiedy tlumaczy np. poezje XVIII czy XIX wieku. A przypuszczam ze takiej czytanie jest wymagane na filologii. Zreszta tlumacz tlumaczacy poezje i tak pewnie by musial duzo wiecej czytac niz to jest wymagane na filologii.
A taki tlumacz zajmujacy sie np. tekstami chemicznymi to glownie bedzie czytal teksty ze swojej dziedziny, przynajmniej imao (oprocz wspolczesnej literatury oczywiscie).
Zreszta tlumacz tlumaczacy poezje i tak pewnie by musial duzo wiecej
>czytac niz to jest wymagane na filologii.
>A taki tlumacz zajmujacy sie np. tekstami chemicznymi to glownie
>bedzie czytal teksty ze swojej dziedziny, przynajmniej imao (oprocz
>wspolczesnej literatury oczywiscie).

To wlasnie probowalam przekazac wyzej;)
Nie jest o tyle porbleme przejsc przez studia, po kazdy sreodnio-inteligenty czlowiek tego dokonuje przy odrobinie determinacji, wiec da sie przebrnac przez filologie bez czytania, jedynie poslugujac sie "brykami: i notatkami praymusa. Tyle, ze po co isc na studia, kotre totlanie miejaja sie z zainteresowaniami czlwieka?

No i, jezeli ma sie ambicje na zostanie tlumaczem.ka, to, jak i Ty napisales, nie da sie obycbez czytaina setek stron czy nawet tysiecy na dany temat. Osoba, kotra to odstrecza, nie spelni sie w zawodzie tlumacza. Tyle.

Pzdr,
kociamama.
Tłumacz poezji z reguły sam jest poetą, co w pewnym sensie wymusza bardziej zaawansowaną znajomość literatury. Filologia nie kształci poetów, kształci nauczycieli.
Ja lubie język angielski, lubie sie go uczyć, rozwiązywac jakieś zadania itp, z czytaniem chodzilo mi o to czy jakieś typowe kanony lektur bede musiala czytac... tzn tak jak w jezyku polskim mamy historyczne lektury np Potop, Krzyżacy itp... to czy takie rzeczy bede musiala czytac w jezyku angielskim nio i z tego co przeczytalam bede musiala to polubic, a cp do pracy tlumacza to niekoniecznie chce w przyszlosci przekladac ksiazki...z jednego jezyka na drugi jezyk.
Ja mam pytanie do BiBi ? a CO takiego chciałabyś w przyszłości tłumaczyć? Jaka tematyka tekstów? Jaka dziedzina? Może to pozwoli uporządkować trochę sytuację i rozwiać Twoje wątpliwości w sprawie literatury.

Pozdrawiam
O.
Ja np chciałabym pracować w jakiejś firmie, tlumaczyc jakies umowy, tlumaczyc rozmowy miedzy ludzmy ktorzy nie znaja angielskiego ani polskiego, na pewno nie wyobrazam sobie w przyszlosci siedziec nad ksiazkami i je tlumaczyc, na pewno na studiach takie cos bede musiala robic ale pozniej nie bardzo by mi sie to podobalo.
Poza tym wątpie ze od razu dostanę prace w swoim zawodzie, znam wiele osob ktore pocztakowo mialy zupelnie inne prace niz wskazywalby na to kierunek ukończenia studiow. Myśle ze sama znajomosc jezyka wiele mi da, przy tym mozna porobic jakies inne kursy i bedzie wiekszy wybor w pracy.
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 45
poprzednia |

« 

Praca za granicą

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia