((((Do Bejotki(((((((

Temat przeniesiony do archwium.
Mam do Pana pytanie:)
jako doswiadczony uzytkownik wielu programow multimedialnych(do nauki slowek w tym przypadku) zapewne nagromadzil Pan zapewne plbrzymie ilosci slowek. Jak radzi pan sobie z powtorkami? Ile zazwyczaj powtorek wykonuje Pan dziennie (ja uzywam Profesora Henrego) i czy przy tak duzej liczbie materialu siegajacej nastu tysięcy opracowal Pan optymalna liczbe powtorek? Chodzi mi tu glownie o PH a nie o SM :)

Jakich autorow anglojezycznej literatury wspolczesnej polecilby pan do czytania (BRITISH ENGLISH)

pozdrawiam:)
Niezależnie od programu zalecam początkujacym adeptom jezykow obcych naukę w tempie 20-30 nowych słówek, wyrażeń dziennie. Ilość powtórek nie zależy od uzytkownika, tylko od algorytmu. I tu zalecam wykonywanie w danym dniu wszystkich wyznaczonych przez program powtórek. Jeśli uważasz, że program wyznacza ich za dużo w myśl zasady cierp ciało, gdy Ci się chciało, wykonuj wszystkie wyznaczone powtórki, przerwij wprowadzanie nowego materiału i wznów je po pewnym czasie zmniejszając ilość nowych powtórek dziennie.

Wprowadzanie nowych wyrażeń w programie Supermemo jest proste, mozna przyjąc sobie dowolną ich liczbę np. 13 lub 37 wystarczy tylko obserwować licznik. Inaczej jest w PH, tam trzeba zdecydować ile grup słowek chcemy się uczyć. Początkującym radzę, jedną grupę, sredniozaawansowanym 2, zaawansowani powinni sami sobie dobrać, jeśli nie potrafią tego określić, znaczy to, że tak napradę są początkującymi.

Odnośnie literatury zapytaj filologów, którzy są bardziej ode mnie kompetentni w tej dziedzinie. Ja moge Ci zaproponować serię miniaudiobooków z "Czytamy w oryginale" np "The Adventures of Tom Sawyer' (www.czytamy.pl.
Ja zupełnie nie na temat, ale mam nadzieje że wybaczycie.

lukzbro: Prosze Cie, nie pisz do każdego przez Pan/Pani w internecie. Fora dyskusyjne rządzą sie swoimi prawami, i brzmi do conajmniej dziwnie jeśli tak sie do kogoś zwracasz. Tu każdy jest anonimowy, nie ma bariery wieku... i chyba wygodniej jest pisać sobie po imieniu (ksywce ;-) )

Myśle że Bejotka sie ze mną zgodzi.
...już byś sobie darował!
Widać, że Ci się nudzi, bo nikt inny nie zwróciłby uwagi na cos takiego, a Ty nawet post wyprodukowałeś.
Sama często pisze Pan/Pani, jest to prosta forma grzecznosciowa, tak samo popularna w necie jak zwracanie sie per "Ty". Pozdrawiam
Po co te nerwy, chciałem tylko poradzić.
Jest różnica jeśli wiemy do kogo piszemy, i piszemy maila w ważnej sprawie.

A mnie śmieszy jak pisze ktoś do mnie na GG i zwraca sie per pan, często będąc kilka lat starszym. Wydaje mi sie że pisanie zwrotów 'Ty', 'Tobie' itp z wielkiej litery jest wystarczającym przejawem szacunku w większośi przypadków.

Pozdrawiam :>

ps. Bez nerwów.
Z całym szacunkiem, pracuję z HP i uważam że wprowadzanie 10 slow dziennie, razem z przykładowymi zdaniami zupełnie wystarczy. Chyba że ktoś chce potem powtarzać słówka ponad godzinę, co wg mnie jest pozbawione sensu. Niewiele się z tego zapamięta. Zresztą nie polecają tego też nauczyciele.
pozdrawiam
:) drogi Panie:) :P mam szacunek do Bejotki:) wiec moze nie zyczyc sobie pisania na Ty:)

a Ty :P:P dziekuje za rade:):):):)
Dziękuję za ten szacunek. Zgadazm się z przedmówcami. Forum ma swoje prawa jednym z nich jest forma zwracania się do siebie. Nie obrażę się za bezpośrednie Ty, nie mam też nic przeciwko "Proszę Pana". Irytuje mnie tylko, gdy ktoś zwraca się do mnie w formie żeńskiej.

Osobiscie mam szacunek dla wszystkich mądrych uczestników tego forum, niezależnie od ich wieku i wykształcenia. Tak samo traktuję szesnastoletniego Revana, jak i jego nauczycielkę College, czy wykladowcę uniwersyteckiego MG.
Niezależnie od wieku potrafię nazwać durniem kogoś, czyj post na to wskazuje.
Kilka razy spotykałem adresowane do mnie posty p.t. "Kim jesteś Bejotka?". Zazwyczaj nie odpowiadam na nie. Zdarzyło mi się kiedyś odpowiedzieć na pytanie o wiek - 100 lat. Jeśli chodzi o zawód i wykształcenie, to kiedyś chciałem być stolarzem, strażakiem, księdzem, policjantem, nauczycielem itd, itp jedno z dziecięcych marzeń udało mi się zrealizować. Dziś wolałbym być bogatym emerytem, który podróżując poznaje egzotyczne języki. Niestety tak się złożyło, że w Piasecznie i Górze Kalwarii trudno spotkac egzotycznych native-sepakerów.

:)))
Witam!!!, mam pytanie do Pana Bejotki, a dokładnie prośbę o radę, od wielu lat uczę sie angielskiego... ale wiadomo ze z tą nauką w szkole różnie bywa, postanowiłam po 2 letniej przerwie w nauce języka zacząć od konkretnego, solidnego opanowania podstaw, bardzo przypadły mi do gustu kursy z PONSA, angielski w 3 miesiace dla poczatkujacych i dla średniozaawansowanych. Ten drugi juz kończę przerabiac, i mysle co dalej... dużo slyszalam na temat "first steps in English" i "the next...". Podobno kursy z pons ktore przerobilam to zaledwie 1/3 materiału zawartego na tych najstarszych kasetwych kursach dr Krzyżanowskiego. Czy warto wiec je zakupić?( wiem o istnieniu wersju supermemo, ale jestem zwolenniczka kursow kasetowych), czy może material na tych kursach moze sie pokrywac z tym na moich?, a moze ominac pierwsza czesc kursu "first steps...", bardzo prosze o rade, z gory dziękuje i serdecznie pozdrawiam!!!!
Ja uczyłem się z pierwszego wydania kursów kasetowych FSE i NSE Dr Krzyżanowskiego. Kursy PONSa kupiłem bardziej jako kolekcjoner niż z rzeczywistej potrzeby. Rzuciło mi się w oczy i uszy ogromne podobieństwo do FSE. Początkowo myślałem, że to tylko "wyciąg" z FSE, później zmieniłem zdanie. Wracając do Twojego pytania uważam, że warto kupić i przerobić równiez FSE i NSE na zasadzie "powtórek nigdy dość".

Zwykle rekomenduję nauke równoległą kurs kasetowy FSE i SuperMemo FSE, ale wiem, że są osoby, którym nauka przy komputerze nie odpowiada i rozumiem je. Ostatnio pojawiły się wydania FSE z płytami CD, czytałem o nich negatywną opinię, nie miałem jednak okazji jej zweryfikować, dlatego kurs kasetowy polecam, ten na CD każdy powinien kupować na własne ryzyko.
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Pomoc językowa