londyn i podszlifowanie języka?

Temat przeniesiony do archwium.
Hej! Ja chciałam zacząc taki wątek.Otóż jestem studentką anglistyki.Po roku studiowania wzięłam dziekankę i wyjechałam w charakterze au pair.Myślałam że podszlifuję angielski,że będę super umieć.A co się okazało?Po roku tylko przybyło mi ubrań w szafie a angielskiego nic nie podszlifowałam.Nic w zasadzie wyjątkowego się nie nauczyłam.Jedynie osłuchałam się troszkę.A jak z wami było?Czy macie podobne doswiadczenia?Może warto by było ostrzegać przyszłe au pairki że jednak Londyn to kiepskie miejsce dla studentek angielskiego?Jakie są wasze opinie>?
Nie zgodze sie z Toba, mam pdobna sytuacje do Twojej, ale ja pojechalam do USA (w londynie bylam wczesniej na 4 m-c) i jakos swietnie go podszlifowalam ! Ludzie sa zaskoczeni tak dobra wymowa
to niemozliwe ze przez rok czasu nie polepszylas twojego angielskiego , ja bylam tez jako au pair ( we francji co prawda ) znalam jezyk na poziomie dosyc dobrym a po 3 mies we francji mowilam juz super dobrze
zapewne otaczalas si ePolakam i nie chodzilas do szkoly jezykowe. Inaczej to nie mozliwe
Co wy możecie wiedzieć !!Nie byliscie w Londynie to nie wypowoadajcie się !Chodzilam do szkoly jezykowej!
To moze zwyczajnie, nie jesteś specjalnie bystra?
Jakoś wszyscy po paru miesiącach za granicą robią olbrzymi postęp w języku, tylko nie Ty.
To zależy na jakim poziomie się jest.

Szczerze mówiąc jak ja pojechałam do Anglii po raz pierwszy ileś tam lat temu, też miałam wrażenie, że te moje dwa miesiące niewiele dały.

Pamiętam, że nauczyłam się dwóch nowych słówek: 'watercress' i 'clothes' pegs'. I tyle.
I byłam zaskoczona, że wszyscy używają takiego prostego języka.

Dopiero później po powrocie zdałam sobie sprawę, że pobyt pomógł mi w poprawie akcentu i płynności - ale to było jakieś takie stopniowe i przez to niezauważalne.
Hm..no i tak myślę dlaczego tylko ja doswiadczylam takich niemilych wspomnien z Londynu..
ja tez studiuje angielski na 1 roku, biore dziekanke w czerwcu zeby wyjechac do Anglii jako au-pair. Ale dla mnie najwazniejsza jest plynnosc i poprawna wymowa- a tak naprawde tego moge sie najlepiej nauczyc bedac w Anglii ; bo angielski to ja umiem bardzo dobrze.pzdrw.
No tak ! Jedziesz! Ale ja ci radzę nie jechac!Juz na pewno nie do Londynu! W tym wielkim miescie jest bardzo duzo obcokrajowcow ktorzy sami kalecza jezyk,trudno znalezc kogos z poprawna wymowa i plynnoscia nabyta od urodzenia! Wiec radzilabym sie tu jeszcze porzadnie zastanowic!ZGdybym miala teraz jechac z pewnoscia wybralabym cos mniejszego gdzie nie ma takiej mieszaniny ludzi roznych narodowosci!Mowie ci!Przemysl to bo Londyn to po prostu dno jezeli chodzi o jezyk
Ja też słyszałam od kolezanki że podszlifowanie języka jest trudne w Londynie.Jest dużo Polaków i jeżeli nie ograniczy się z nimi kontaktów to po prostu nie poszlifuje się angielskiego.Pozdrawiam
no ale chyba jest szansa jak sie mieszka u prawdziwej rodziny angielskiej, bo bedac wsrod Polakow to normalka ze nic z takiej nauki dobrego nie wyniknie.
NO tak..tylko o normalną angielską rodzinę w Londynie to bardzo cięzko..przeważnie Au pairki są u rodzin innego pochodzenia,
wiesz co, moim skromnym zdaniem nauka jezyka za granica to raczej wlasnie osluchanie sie i wyrobienie plynnosci, pokonanie bariery jezykowej i swobodna komunikacja. wybywam w wakacje na 3 tygodnie do Anglii i zamierzam maksymalnie wykorzystac czas, mimo ze pewnie w 3 tygodnie nie jestem w stanie wyrobic plynnosci...a tak bym chciala nauczyc sie ladnie mowic po angielsku..czy 3 tygodnie to rzeczywiscie za malo?
Ja jestem juz trzeci miesiac w Yorku (i zamierzam byc jeszcze kolejne 3...) Z Polakami praktycznie nie mam w ogole kontaktu i naprawde zauwazylam ze "wygodniej i latwej" mi sie mowi po angielsku. 3 tygodnie to faktycznie troche malo, ale lepsze to niz nic!
Pozdrawiam
a z jakim poziomem ang wyjechalas ? fce ?
troche wyzej.... studiuje anglistyke (jestem stypendystka Socratesa)
Pozdrawiam
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa