odradzam prowork,
jak tylko wpłacisz kasę, to cię zaczynaja olewać.
mojej koleżance powiedzieli, jak zapłaciła, że ma zapłacic jeszcze raz, bo płaciła w zeszłym miesiacu, a wpłata ma byc w tym samym miesiacu, co wysłała dokumenty, no ale jak to było na przełomie miesiąca?
to ona im na to, żeby odesłali jej pieniądze, to zaraz potem je przeleje od nowa, a oni odpisali, że w umowie jest punkt, że wpłacone pieniądze nie są zwracane. no i kasę straciła i nie pojechała, ale ciekawie to wyglądało, bo jedna gościówa z prowork do niej dzwoniła, kiedy wreszcie wyjeźdża, bo już dziecko na nią czeka do opieki, a druga gościówka nie chciała jej wysłać zaproszenia, a wiadomo, ze bez tego nie puszcza za granicę. acha, a jak pytala o umowe z rodzina, ktora tez trzeba pokazac za granicą (ile godzin, jakie stawki, miejsce wykonywania pracy itp, nazwisko pracodawcy, zakres obowiązków, a poza tym to samemu lepiej wiedziec, jak bedzie, prawda?), to wogole nie chcieli na to pytanie odpowiedzieć.
potem ta pierwsza gosciowa dzwonila coraz natrętniej, kiedy ta wyjezdza i mowila, ze to niemozliwe, zeby ta druga jej nie wyslala dokumentow, a koleżanka nadal nie miała dokumentów. potem juz krzyczała, że co ona sobie wyobraża,
bo tu klient czeka.
wyglądało to nam pod koniec na chamskie łapanie panienek do burdeli.
bo co, potem w umowie będzie, że obowiązki to też dotrzymywanie towarzystwa gościom pana domu na przykład.
kobiety pewnie myślą, że im to coś da, że tak traktują klientów? a może to biuro juz nie działa?
ktos z niego był? jak bylo? dojechaliscie wogole tam, gdzie obiecywali?
bo tam to tylko obiecywali, ale nic nie gwarantowali. jak sie wymagalo czegokolwiek na pismie to zmieniali temat. na piśmie to jest na pismie,
a jak ktoś coś tam obieca, to potem zawsze może się wyprzeć, a pełno jest potem klientek organizacji takich, jak la strada (pomoc przeciw stręczycielstwu kobiet i sprzedawaniu ich do burdeli na zachodzie), które uwierzyły na słowo.