Musze sie komus pozalic...

Temat przeniesiony do archwium.
Z gory przepraszam za marudzenie, ale musze...

Oj bylo ciezko przez pierwszych kilka dni, ale powoli wpadam w rytm wiec jest coraz lepiej. wczoraj minal tydzien pobytu w brytyjskiej makaroniarni i czuje sie lekko zmeczona. Tu jest stanowczo za cieplo.. nie moge sie wyspac... koldra i poduszki sa sztuczne i nie przepuszczaja powietrza. Wszystko jest jakies dziwne... i tak wydaje mi sie ze robie za duzo :P Czasu dla siebie mam niewiele.. w zasadzie od 8 do 10 rano latam wariat po domu, pozniej mam wolne (ok 2h) do 12 i od 12 pilnuje malej podczas gdy host mama robi sobie mala drzemke... (phe?) jak wstaje i jest w stanie zajac sie maluchem to jest zazwyczaj kolo 14 a o 15 musi jechac po starszego potwora do szkoly, wiec mlodszy potwor znow jest ze mna (w miedzyczasie siedzenia z dwulatka musze jeszcze umyc lazienke na dole, popoprawiac wszystko w salonie, sprzatnac po sniadaniu i odkurzyc podloge bo dzieci jesc nie umieja..., najlepiej jak kolo 12-13 mala zasypia, bo mam kiedy poprasowac albo ciuchy rozwiesic...), jak wracaja to zazwyczaj jest jeszcze cos do roboty tak wiec o 17 kapiel o 18 kolacja i okolo 19-20 jestem znow wolna...czy to normalne? o 20 dzieciaki ida spac wiec milo by bylo chociaz ksiazke im poczytac, ale jestem juz jak dentka wiec ide spac.. zasypiam okolo 00:00 bo nie dam rady inaczej.. budze sie 2-3 razy w nocy i znow wstaje o 7:45 zeby sie wyszykowac, posprzatac gorna czesc mieszkania (pokoje dzieciakow i lazienke, ktora trzeba codzien szorowac...) no i znow to samo... pff....
A mialo byc tak pieknie... 6h dziennie.. co prawda malo placi.. 60L tygodniowo.. nie wiem co robic.. musze z nia pogadac..

Myslalam ze bedzie lepiej jak bede miala #nieunormowany# czas pracy, ale wychodzi na to ze wolalabym wiedziec dokladnie kiedy moge sobie bez pytania wyjsc... jak na razie czusie sie jak dzieciak ktory pyta mamy 'cos jeszcze mamusiu, czy moge isc sie juz zamknac do swojego pokoju?' odechciewami sie. mam nadiejej ze to sie zmieni jak zaczne hodzic tu do szkoly.. poznam nowych ludzi i czasem wybiore sie na miasto... ehh..

musialam sie wyzalic :/
Dzieki za cierpliwe wy'czytanie' mnie :D
o jaaaa... Wspolczuje!
Ale moge Cie pocieszyc ze dla mnie pierwsze da tygodnie to byla masakra ( i stego co wiem zawsze tak jest) : nowe miejsca, wszytsko inne dziwne itd. Jedyne na co mash ochote to rezerwowac bilet do domu:P ale po 2-2,5 tygodnia wszystko sie jakos uklada i potem czas leci bardzo szybko:)
Nie martw się, większość au pair tak ma ;)
Po prostu rodzinki szukają sobie taniej (właściwie darmowej...) siły roboczej, która zrobi wszystko, nie odpyskuje i jeszcze bedzie wdzięczna :/
Powiem Ci, że dziewczyny trafiają gorzej, moja koleżanka pojechała do Nottingham i miała pracowac 35 godz. w tygodniu, weekendy wolne, 250 na miesiąc.... taaaaa....
Pracowała cały tydzień od 7.15 do 20, soboty WSZYSTKIE miała zajęte (bo hosci chodzili na imprezki, a przecież Niunia nie zostanie sama w domu!!)
Niedziela raz za kiedy wolna, ale pod telefonem jeśli wychodziła na miasto...
Obowiązki: prasowanie (wszystkiego!!! dodam, że pranie było robione nawet i 2 razy dziennie..) szorowanie 2 łazienek, odkurzanie, grubsze prace porządkowe jak się coś trafiło (typu okna) no i gary cały czas, podłogi "bo mała jest alergiczką"
Wytrzymała 2 miesiące "bo nie ma co wybrzydzać, ciężko o pracę" itd, ale poddała się...
Wróciła do Polski i za miesiąc znalazła na własną rękę fajną rodzinkę, co prawda z 4 dzieci, ale 3,5,8,15 lat i tylko opieka kiedy rodziców nie ma i zaprowadzenie-odbiór za szkoly, przygot. i sprzątnięcie po śniadaniu, sprzątanie zabawek. Wolne miała od 17 + cały weekend!!!
Jedyny minus- nie miała neta. Ale biegała do biblioteki, miała na to czas.
Także najlepiej pogadaj z hostką, niech określi ci godziny (powiedz np., że chcesz się zapisać na kurs ang i musisz wiedzieć kiedy masz na 100% wolne)
Zawsze pozostaje zmiana rodzinki!
Także uszy do góry i do przodu!! Bedzie dobrze :)
Trzymaj się!!!
Czesc

To masz kiepsko cos:(( Ale nie lam sie.W sumie masz dwa wyjscia albo bedziesz sie tam meczyc na sile-osobiscie nie polecam grozi nerwica:))) Albo wystukaj w internecie stronki typu: www.aupair-world.net i www.greataupair i mysle ze w ciagu 2-3 tygodni znajdziesz jakas lepsza rodzinke.A masz przewage bo zawsze mozesz osobiscie pojechac na spotkanie z rodzinka i pogadac,zobaczyc dzieci i swoj pokoj:))
Z mojego osobistego doswiadczenia powiem ze sie sprawdza bo wlasnie w ten piatek zmieniam rodzinke.W ten sposob-szukalam zaledwie 1,5tygodnia i juz wiem ze trafilam o niebo lepiej:))
Mozesz oczywiscie pogadac najpierw z hostka o twoich obowiazkach-ze raczej jest tego troche za duzo ale dobrze wtedy juz miec jakies zaplecze np nowa rodzinke albo znajomych ktorzy w razie czego przenocuja cie.

Wiec glowa do gory i dzialaj-najwazniejsze zebys ty byla szczesliwa a nie jacys ludzie ktorzy nawet nie dbaja o ciebie:)
Powodzenia i napisz co postanowilas robic
[email]
ja bym zmienila rodzin... no chociaz moze jeszcze poczekaj.. w kazdym razie ja uwazam ze nienormowany czas pracy to najgorsze co moze byc.. wiem bo sama tak mam(ale to tylko na wakacje, juz powoli koncze, wiec mozna to wytrzymac). Hostka pracuje roznie raz w nocy, raz w dzien, oczywiscie mnie o niczym nie informuje wczesniej tylko dzien przed, 'bo ona sama nie wie':/ dotego sobie wychodzi na lekcje golfa, tu do kolezanki.. a wyglada to tak ze przychodzi do mnie do pokoju i mow ze wychodzi i ja mam wszystko rzucic i biec do dzieci. a jak jej pasuje to przychodzi do mnie i mowi ze moge miec dzis wolne i wyjsc.. no to ja dziekuje za taka informacje, gdzie tu ja moze bym chciala wczesniej sobie mala wycieczke zaplanowac czy cos.. ja dziekuje za taka wspolprace. a jeszcze dodam ze oczywiscie wychodzi mi o wiele wiecej godzin. i tak w koncu sie wkurzylam i sobie zrobilam tabelka w jaki dzien od ktorej do ktorej pracuje i ile godzin na tydzien mi wychodzi i sobie lezy moja lista na honorowym miejscu z zeby hostka jak wejdzie mi do pokoju mogla sobie poczytac jak to mnie niezle wykorzystuje. nigdy w zyciu nie zgodze sie juz na nienormowany czas pracy!
:) Mysle mimo wszystko, ze nie warto poki co zmieniac rodzinny. Jestem tu zaledwie od tygodnia, wiec wszystko moze sie zmienic.. Chcialam sie po prostu wyzalic, bo z drugiej strony wiem, ze sa to bardzo mili ludzie i jest szansa calkiem spora na dogadanie sie w sprawach wszelakich... Teraz np host mama chce mi kupic komrke, zebysmy mogly byc w kontakcie.. i tak od slowa do slowa powiedzialam ze ja tez jakas chce kupic tutaj, bo sa tansze, to zaproponowala ze wezmie na 12 miesiecy abonament, kupi mi telefon jaki mi sie podoba a pozniej bede mogla go ze soba zabrac.. :) Zabrala mnie na zwiedzanie okolicy, pokazala gdzie mamy sie przeprowadzic niebawem.. czasem jedziemy na miasto, to i sandwitcha kupi i kawe w kawiarni postawi.. i na zakupy do marketu mnie zabiera i mowi ze jak cos chce to moge smialo pakowac do wozka.. wiec w gruncie rzeczy nie jest tak zle :P (jest nieco nieslowna, bo zamiast w piatek, zaplacila mi w srode kolejnego tygodnia ;P, ale mysle ze to przez przypadek i wcale nie miala takiego zamiaru. Poza tym mialam dostac laptopa do wlasnego uzytku.. ale niestety jej brat sobie go pozyczyl, wiec siedze na zepsutym prawie iBooku, albo na dole w salonie na ich kompie.. oczywiscie jak mam wolne i jak salon jest wolny...(nie czesto sie zdaza)
Moze to moj zwyczajny tryb zycia sie nieco rozni, dlatego jest mi tak ciezko. Tu wszystko dzieje sie kosmicznie szybko i nie ma czasu na nic.. Poza tym nie jestem jeszcze przyzwyczajona do dzieciakow ani one do mnie. Nie jestem takze przyzwyczajona, ze w domu w ktorym mieszka 4 osoby (w tym 2 dzieci) - robi sie 4 prania dziennie, codzien dezynfekuje sie lazienke (w sensie odkazania wanny, sedesow, umywalek i scian)... oczywiscie to co prane musi byc rozwieszone (wlacznie z bielizna hostki...) a pozniej wyprasowane (na szczescie tylko ciuchy dzieciaow ktorych i tak jest sporo).. no nie wiem, poki co jest mi ciezko wsadzic mala do wozka, czy wmusic w nia winogrona... jak na dwulatke jest strasznie uparta, nie mozna jej niczym przekonac.. jesli cos chce, to koniec, mozna stac i blagac ja i nic... nie dzialaja typowe tricki ktore dzialaja na wiekszosc dzieciakow..Ostatnio udalo mi sie ja przekonac zeby nie plakala dajac jej mala kostke sera(wow).. niestety jest tez bariera jezykowa.. nei wiem czasem o co jej chodzi i co by chciala.. a teraz to taki wiek, gdzie nauczyla sie mowic 'NO!' wiec jest tym gorzej :P

ale spoko, poczekam jeszcze troche.. po 1 miesiacu sie okaze jak to sie wszystko dalej potoczy.hehe a tak na marginesie to nawet nie mam pojecia jak bym miala powiedziec rodzince o tym ze chce odejsc :P

oj sie rozpisalam :P
no moja hostka tez mnie na poczatku zabierala na zakupy i mowila ze moge wrzucac do worka co chce... a teraz to tylko rzuci ze wychodzi na zakupy i sie nawet nie zapyta czy czegos nie potrzebuje oczywiscie placila mi nieregularnie i jak zaczelam tego pilnowac to sie okazalo ze gdzies przeoczyla 2 wyplaty.. a gdy zaczelam z nia rozmawiac o kasie to tak na mnie spojrzala ze w suemi tylko wydusilam czy moglaby mi zaplacic za biezacy(w suemi 3 ktory powinna zaplacic) tydzien bo akurat potrzebuje to kase...jak przyjechalam to mi obiecywala ze sobie w golfa pogramy, ze pojedziemy tu i tu. na poczatku jak sprzatalam to mi pomagala, a teraz to nawet naczyn po sobie nie pozmywa(nawet gdy mam dzien wolny, to jak wracam mam caly zlew), ba nawet prania nie wrzuci do suszarki... nie jest lekko a poczatki zazwyczaj to najbardziej zyczliwy okres ze strony hostow.. no coz moze u ciebie bedzie wyjatek:) oby. mi zostalo 15 dni i spadam:)
hejka:)
na poczatek pozdrawiam wszystkie operki, które sa na poczatku swojego pobytu au pair:), powiem tak, jestem tu od dwoch tygodni, dokladnie uk- Bristol, w sumie rodzinke mam w porzadku, nie wiele tu sie napracuje, dziewczynki 10 i 5 lat bardzo grzeczne, nie ma dystansu, a wrecz przeciwnie, problem jest tylko z hostami, wlasciwie kontakt zerowy..niesety i to nie jest bariera jezykowa, raczej to oni maja taki styl zbycia, z hostka wymieniam zdawkowe uwagi i to wszystko, host to zupewlnie dziwny typ czlowieka malomowny, myslalam juz nawet ,zeby zmienic rodzine, ale zgadzam sie ,ze lepiej poczekac, a wiem,ze mozna trafic gorzej, moja znajoma operka z londynu wlasnie zostala wyrzucona przez host rodzine z domu z powodu tego,ze odwiedzila ja kolezanka, biuro nie interesuje sie, wiec bycie au pair to nie jest kolorowa przygoda, dla wrazliwych dziewczynek, tu trzeba niejednokrotnie stac sie lwica:), ktora potrafi sama wywalczyc swoje prawa, dbac o siebie....bo tu tak naprawde kazda z nas przechodzi prawdziwa szkole zycia, bez wzgledu na to czy mamy host rodziny w miare ok, czy kwrecz przeciwnie, to jednak jestesmny nie tylko w obcym kraju, wsrod obcych ludzi...i dlatego, strasznie ciezko na poczatku przyzwyczaic sie do nowej rzeczywistosci...a ta bywa czasami brutalna, ale moze wtedy my dziewczyny operki stajemy sie bardziej samodzielne, zarADniejsze ....bo sam wyjazd i pobyt wymagaja wielkiej sily woli...to jest moje drugie operowanie pierwsze bylo nieudane, mam nadzieje ,ze pokonam swoje slabosci, i odnajde sie tutaj...i zycze tego wszystkim operkom, ktore juz nimi sa i tym ,ktore dopiero zamierzaja zostac:)
pozdrawiam
to moje gg, gdyby ktos chcial pogadac:)
8095086
No to pierwsze koty za ploty jak to mawiaja.. powiedzialam ze jestem zmeczona i nie mam zamiaru robic dzis nic wiecej (zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce) od 8 do 10 szalalam z mopem, odkurzaczem i te pe.. pozniej 2h wolnego i od 12 do teraz! a jest 17 u mnie. wiec 7h a nie 6.. ja tez mamprawo byc zmeczona. hoszka powiedziala ze nie bedzie nic specjalnego robic na kolacje, bo jakas jest .. chora, czy cos tam jej dolega i sie pytala co ja chce, wiec powiedzialam ze ma sie o mnie nie martwic, zrobie sobie sama (jak dzieci pojda spac mam nadzieje.. :P) chociaz pewnie skonczy sie na tym ze zrobi mi kolacje, zawola mnei a pozniej bede musiala po tej kolacji posprzatac :/ Oby nie :P
czesc moze to bedzie dziwna dla was ale jestem chlopakiem au pair dziewczynki 4 letniej i chlopca 10 letniego.przyjechalem z kompletna znajomoscia jezyka angielskiego, przeczytalem wasze komentarze i wiem teraz ze nietylko ja mam klopoty w domu. przyjechalem 3 tygodnie temu do angli zastalem brak higieny i kompletny brak warunkow do zycia w kuchni nawet niemam jak ukroic chleb jest tak zasypane wszystkim ze niema gdzie polozyc reki.mam ten sam przypadek z garami caly czas myje nawet gdy mam wolny dzien.chodze do szkoly raz w tygodniu 2 godziny lekcji i z tego jestem zadowolony zalezy mi na jezyku angielskim i dlatego wszystko poprostu olewam chlopczy jest chory na padaczke co sie dopiero dowiedzialem pewnej nocy tydzien temu. dziewczynka jest agresywna wobec mnie. ale wszystko olewam tylko naucze sie podstawy i pryskam z stad zycze wam i sobie powodzenia czesc:)
ta co ma dosc - gdzie mieszkasz ? pozdrawiam michal
Witam, niedawno byłam au-pairką. Rodzina pozbyła się mnie po niecałych 2 tygodniach, ponieważ nie zgodziłam się na tzw. nieunormowany czas pracy. Praca od 8 rano do 7 wieczorem z 3godzinną przerwą w środku dnia. Wychodziło tego 50 godzin w tygodniu, czyli dokładnie dwa razy więcej niż w umowie, ale za tę samą opłatę oczywiście. Po kilku dniach takiej pracy grzecznie poprosiłam o grafik i trzymanie się moich 25 godzin w tygodniu. Hościna była zdziwiona (!) ale szybo na to przystała. Niestety, po niecałym tygodniu oświadczyła mi znienacka, że nie nadaję się do tej roboty i kazała wracać do domu. Nie miałam czasu na znalezienie nowej rodziny, ani nawet pożegnanie się ze znajomymi. Następnego dnia wpakowali mnie w taksówkę, dali pieniądze na bilet i tyle ich widziałam. Jechałam ze znaną agencją au-pair (w skrócie: zabulili kasę i nic więcej ich nie obchodziło). Toteż, jak widać można wylecieć z roboty za sam fakt, że chce się pracować zgodnie z umową. Przestrzegam przed 'ultra-miłymi' hostami. Są mili tylko na początku, dopóki się im nie postawisz. Następnym razem, zanim zdecyduję się na jakąś rodzinę, dokładnie ustalę z nimi moje obowiązki i czas pracy. I nie zaufam już żadnej agencji. Biorą kasę i nic za to nie dają, a przecież rodzinę można znaleźć samemu w Internecie. Pozdrawiam wszystkie au-pairki! :)
men au pair skad jestes???? z jakiej dzielnicy moze to sie wyda dziwne ale ja tez jestem au pairem. ale mam calkiem inaczej rodzinka mi ssie spoko trafila bardzo spoko nie mam na co narzekac dostaje 70£ wolne weekendy i piatki od 15. Dodatkowo kupuje mi karte do telefonu co miesiac i oysterke na autobusy. Nie mam na co narzekac. Pozdrawiam i nie dajcie sie w razie czego moje g 6450030.
witam,jestem w podobnej sytuacji jak wiekszosc z Was.Jestem tutaj dopiero tydzien a juz mam dosc. Musze wstac o 6.30 zeby zdazyc wyszykowac dzieci do szkoly, wlasciwie to tylko 5 letnia dziewczynka chodzi do dzkoly, 2 letni chlopiec nie.Ich mama to osoba noepracujaca"zajmujaca sie domem", uwielbiajaca sprzatac, przynajmniej tak mowila przez telefon,a wiecie co to ja czuje sie jak sluzaca, to ja musze robic wszystkie domowe prace.Ona odwozi dzieci do szkoly,pozniej jakis lunch na miescie, a ja w tym czasie musze sprzatnac caly dom ,poczawszy od lazienki gospodarzy konczac na jakiejs zbednej graciarni...i ona jeszcze ma czelnosc powiedziec opozniej ze podloga jest brudna albo kurze zle starte.Dzieci sa samolubne i rozpieszczone,wszystko potrafia rozrzucic po podlodze a ty to pozniej sprzataj, a tak maialo byc pieknie, obecnie astanawiam sie nad zmiana, ale jeszcze poczekam moze cos sie zmieni...
to jeszcze raz ja, dodam ze mieszkam na jakims zadupiu gdzie same domy,ludzie nie chodza po ulicach, jak juz mam wolny cza to nie mam co ze soba zrobic,koszmar i tylko pytaja czy z toba wszystko w porzadku, a ja mam wielka ochote powiedziec jej ze nie nic nie jest w porzadku, wracajac do sprzatania to powiem wam ze ona ma czelnosc zwracac mi uwage, a w domu za kazda zaslona, firana czy czymkolwiek innym,same pajeczyny, to ma byc dom osoby uwielbiajacej sprzatac???Rozumiem jakby to bylo jakies cholerne muzeum,ale nie jest ona nawet nie posprzata w kuchni jak kochane dzieci rozwala jedzenie po podlodze a mialam sprzatac jedynie pokoje dzieci i przygotowywac im sniadanie a praktycznie wogole sie nimi nie zajmuje.Temat jedzrenia pomijam bo nie warto o tym wspomoinac...
A to czemu tego nie mowisz, ze jest nie w porzadku!! Powiedz jakie mialas mniec obowiazki i zapytaj dlaczego przez telefon mowila cos innego. Nie boj sie bo w przciwnym razie zrobisz sobie sama pieklo i wiezienie w tym domu. Naprawde jestem w temacie bo sama cos takiego mialam.
No i albo ta kobieta ci wytlumaczy wszystko, moze bedzie jej glupio i zmieni postepowanie. A jak zacznie ci wmawaic ze to twoja wina, nie nadajesz sie itp. to nie masz czego tam szukac bo potem moze byc tylko gorzej.
Jesli przyjechalas przez agencje to radze zadzwonic i powiedziec jak sprawa wyglada.
A tak z ciekawosci, to ile ci placi?

Pozdrawiam i trzymaj sie tam.
Temat przeniesiony do archwium.