Nie ON tylko ONA, ja. I nie po 1. klasie tylko W pierwszej klasie w sesji zimowej. Uczyłam się sama, poza tym nie wiedziałam na co się piszę, chyba trochę przez przypadek poszłam na to FCE (tak gwoli ścisłości poszłam na 2-miesięczny kurs, żeby poznać strukturę egzaminu). Poza tym zdałam tylko na C. Zresztą teraz ludzie w tym wieku zdają już CAE i o to mi chodziło. Za moich czasów zdawanie CAE w liceum było rzadkością i zdawały go chyba tylko osoby, które chodziły na kursy. Jak już ktoś zdawał certyfikat to było to FCE.
A jeśli chodzi o angielski w szkole to sporo zależy od nauczyciela, ale jak ktoś chce, to sam też się nauczy. Szkoła jednak też nie jest bez znaczenia, przede wszystkim chodzi o pieniądze. Np. w 1. klasie gimnazjum podzielili nas na dwie grupy wg zaawansowania, ale już od 2. klasy byliśmy podzieleni na chłopców i dziewczyny, bo tak było szkole wygodniej, a to, że my na tym traciliśmy nikogo nie obchodziło. W liceum właściwie dopiero w 3. klasie trafiłam na dobrą nauczycielkę (akurat przed maturą), a przez "dobrą" mam tutaj na myśli "wymagającą" (aczkolwiek te dwie cechy oczywiście nie zawsze idą w parze). Mieliśmy kartkówki ze słówek, które na prawdę dużo nam dały, bo normalnie nikt by tych słówek nie wykuł.
P.S. Proponuję poćwiczyć czytanie ze zrozumieniem, żeby nie wyciągać pochopnych wniosków następnym razem.