CPE i uczenie w szkolach

Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 124
tak, pytanie tylko czy dyrektor cię przyjmie
taaa, może na moje miejsce,
mam jedynie licencjat z anglistyki, specjalizacja metodyczna, do tego FCE i CAE, a i jeszcze LCCI, ale i tak dyrektor nawet o czymś takim nie słyszał,
nie mam mgr z anglistyki, ale z innej dziedziny, były to studia w jęz ang. od 2006 ponoć nie mam czego szukać w szkolnictwie państwowym,
jak mnie poinformowała dyrekcja, więc
good luck!
W szkolnictwie państwowym, a co ze szkołami prywatnymi??? Honoruja mgr z innej dziedziny, CPE i kurs pedagogiczny?
Nie to, zebym byla jakas pelna zawisci (co to to nie!), ale uwazam, ze nauczyciel powinien miec wyksztalcenie filologiczne jesli chce uczyc jezyka obcego. Wielu uczniow przygotowujac sie np do egzaminow wstepnych potrzebuje wiadomosci dot.kultury, historii czy geografii (o polityce juz nie wspomne) i skad ktos kto ma CAE czy CPE bedzie to wiedzial? (chyba ze sie doksztalci na wlasna reke).

>Znam osobe, ktora na II roku anglistyki, panstwowej, i to na wcale nie >najgorszym uniwersytecie, zapomina dodac "s" w trzeciej osobie. No ale >pewnie jej doglebna znajomosc literatury i jezykoznawstwa wynagradza >te braki.

ma jeszcze 3 lata zeby to nadrobic.

Osobiscie nie chcialabym zeby np w liceum uczyla mnie osoba po kursie pedagogicznym, nawet majaca CPE i mgr np historii czy matematyki. Mialabym mimo wszystko wiecej szacunku dla osoby po filologii angielskiej.

Poza tym, moze wreszcie mgr filologii angielskiej znajda iejsca pracy adekwatne do ich wyksztalcenia,bo zwolnia sie miejsca po osobach, ktore uczyc nie powinny. Nie mowie jednak, ze kazdy filolog jest lepszy niz ktos po kursie pedagogicznym i CPE. Mowie to z punktu widzenia ucznia/studenta.
pozdrawiam.
A, paradoksalnie,w wyzszych szkolach prywatnych dosc czesto przyjmuja ..doktorow filologii angielskiej. Zainteresowanie mają bo i więcej placa niz na panstwowych uniwerkach, ale szanse zawsze jakies sa:)
tak, w ap w Częstochowie sa doktorzy za 1400 brutto, praca pełnoetatowa 8h dziennie, a jak mają zajęcia wieczorem to też musza ponadto zostać...

a moja koleżanka ma licencjat z pedagogiki, podstawy ang, pracuje 7h dziennie, jest sekretarką i zarabia 3 000 netto plus premia.
>wstepnych potrzebuje wiadomosci dot.kultury, historii czy geografii (o
>polityce juz nie wspomne) i skad ktos kto ma CAE czy CPE bedzie to
>wiedzial? (chyba ze sie doksztalci na wlasna reke).

Aguś, gdybym się wciąż stale nie dokształcała na własną rękę, nie czytała gazet etc. etc to z tych wiadomości, które zdobyłam jakieś 7 lat temu na szacownym UAM niewiele by już teraz zostało.

Tak więc argument, że ktoś z CAE czy CPE nie będzie wiedział to dla mnie kiepski argument.
Tym bardziej, że tu nie chodzi o to czy ktoś coś miał na studiach - bo to się szybko zapomina, tylko czy np. interesuje się polityką i kulturą.
Wydaje mi sie, ze jednak magister historii wie na temat historii czy polityki wiecej niz mgr filologii angielskiej dla ktorego byl to jedn z wielu przedmiotow na trudnych studiach, wiec ten argument uwazam za mocno chybiony.
Wiedza nt. historii, polityki czy wysoki poziom wiedzy ogolnej o otaczajacym nas swiecie jest raczej sprawa szerokich horyzontow myslowych, zainteresowan i kultury osobistej niz wyksztalcenia.
Inna sprawa jest to, iz tego czego uczono nas podczas studiow nie pamieta sie po paru latach jezeli swojej wiedzy nie wykorzystuje sie w praktyce, tak wiec nawet swietny anglista po filologii uczacy w podstawowce nie pamieta tego czego uczyl sie z literatury na studiach. Wiedza przekazywana na studiach sluzy nie tylko temu,by potem ja w calosci przekazywac uczniom (chyba,ze zostaje sie wykladowca na filologii),bo oznaczalo by to, ze przecietny maturzysta posiadalby wiedze z zakresu studiow i to nie tylko filologicznych. Faktycznie nauczyciele przygotowujacy uczniow do egzaminow wstepnych na filologie sami powinni byc filologami (i to tylko najlepszymi)i tu moga wykazac sie swoja swietna znajomoscia przedmiotu, ale nie ukrywajmy, ze wiekszosc nauczycieli nie ma szczescia nauczac osob prezentujacych taki poziom wiedzy i tak zainteresowanych przedmiotem.
Reasumujac: o ile jak najbardziej zgadzam sie ze PRZECIETNY filolog zna jezyk lepiej niz PRZECIETNY niefilolog z CPE o tyle nie moge zgodzic sie z tym, ze absolwent filologii zna historie, literature, geografie czy orientuje sie w sytuacji politycznej lepiej niz historyk, geograf czy politolog (bo i po co?).
no zgoda, nauczyciel powinien mieć wykształcenie filologiczne
( a specjalistów od języka szkolą tylko na uniwersytecie),to czy to nie paradoks??
po co w takim razie istnieja kolegia językowe?, tylko z nazwy sa nauczycielskim kolegium językowym, która ma na szybko wykształcić przyszłych nauczycieli, paradoks jest taki, ze w nkjo nie ma tyle zajec z jezykoznawstwa, nie ma historii jezyka, w nkjo nie ma tego filologicznej wiedzy, ktora jest w programie uniwerku.
dlatego dla mnie w praktyce nkjo to taki 3 letni, kurs jezykowy.
A NIE SZKOŁA PO KTÓREJ NA 100% ZOSTAJE SIĘ NAUCZYCIELEM.
kolegia to przeżytek, i dziwne twory.


niby maja za zadanie ksztalcic przyszlych filologow, ale cala wiedza filologiczna jest tam wykładana po łebkach, i w mniejszych ilościach.
tylko natłuka wiedzy metodycznej, a sucha wiedza, nie czyni z Ciebie swietnego pedagoga, liczy sie podejscie, predyspozycje.
w pierwszym zdaniu miało być, **"kształcić przyszłych nauczycieli', a nie *filologów.
jeżeli by kolegia były nie potrzebne to by się je do 2006 roku rozwiązało a tymczasem one będą istnieć i dobrze bo po kolegium też przecież można a nawet trzeba zrobić licencjat z języka(egzamin) no a potem to usm większość ludzi robi. tak wiec wydaje mi sie że braki filologiczne da się nadrobić. A poza tym to wielu mgr anglistyki nie chce uczyć w szkołach bo to serio mało opłacalne! ktoś po kolegium już z tą myślą idzie by być nauczycielem wiec chce tego i stara sie być w tym dobrym tak wiec zarzut na kolegiu moim zdaniem są niepotrzebne . co innego osoby z certyfikatami, pedagogiką i metodyką oni też tego chcą ale często przyjmowani są w miejscach gdzie są potrzebni ponieważ istnieją tam braki kadrowe i brak filologów np w małych wsiach, mieścinach. Poza tym jak by się takie osoby w roli nauczyciela nie sprawdzały zawsze mogłyby być przeciez zwolnone a tak się nie dzieje bo widocznie sie sprawdzają lub nie ma nikopgo na ich miejse.
tylko z nazwy sa
>nauczycielskim kolegium językowym, która ma na szybko wykształcić
>przyszłych nauczycieli, paradoks jest taki, ze w nkjo nie ma tyle
>zajec z jezykoznawstwa, nie ma historii jezyka, w nkjo nie ma tego
>filologicznej wiedzy, ktora jest w programie uniwerku.

a skąd wiesz jaki jest program nauczycielskiego kolegium językowego????
no bo z tego co piszesz wynika, ze pojęcia nie masz; ja akurat uczęszczam do kolegium i mam i językoznawstwo i historię języka i DOKŁADNIE taki sam program, jak na uniwersytecie, a w dodatku więcej praktyk pedagogicznych
A aj kończę w tym roku licencjat z Edukacji wczesnoszkolnej z językiem angielskim, co od 4 lat dawało ludziom po mojej PWSZ w Płocku możliwość pracy w podstawówce i w gimnazjum, jeśli chodzi o nauczanie angielskiego a od tego roku 1-y rok otrzymał już informację, że pomimo iż kończymy angielski na poziomie advanced będzie można uczyć tylko do klasy 3 szkoły podstawowej. MAM PYTANIE JAK SĄDZICIE CZY PRAWO MOŻE ZADZIAŁAĆ WSTECZ I ODEBRAĆ MI NABYTE JUŻ UPRAWNIENIA DO PRACY W GIMNAZJUM i OGRANICZYĆ JE TYLKO DO KLASY 3, po co zatem dwa lata praktyk , w tym i w gimnazjum?? Może coś ktoś słyszał, że jeśli prawo działa wstecz to może by można jakiegoś ministra w tym kraju zaskarżyć który niemałe pieniądze przecież bierze za swój stołek
prawo wstecz nie działa (zazwyczaj), ale czegoś tu chyba nie rozumiem... po pierwsze, licencjatu jeszcze nie masz, więc jakie uprawnienia? ale to nawet nieważne, bo po drugie: sytuacja, którą opisujesz, nie jest działaniem prawa wstecz. jasne, że prawo może odebrać uprawnienia. wchodzą nowe normy i okazuje się, że czegoś tam nie można robić. gdyby się okazało, że ludzie uczący np od dwóch lat robili to cały ten czas nielegalnie, bo nadano ustawie czy rozporządzeniu moc wsteczną, no to wtedy by było niekonstytucyjnie;)
jak zdasz CPE to porozmawiamy. Prawda jest taka że mgr. po fil. nie są w stanie zdać "tego świstka". Ten "świstek" w przeciwieństwie do fil.ang. jst uznawany na całym świecie!
obawiam się że panie dyrektorki po prostu nie wiedziały z czym ten papierek się je. Poszły więc na skróty , zamiast się przyznać że nie wiedzą co to.To się zdaża wśród naszych wykształconych "elit". Daje głowe że dla nich FCE , CAE i CPE to"wsjo rawno".
ależ oczywiście, a CPE to takie FCE, tylko trochę mniej znane.

ja mam jeszcze LCCI, ale nie spotkałam ani jednego pracodawcy, który by wiedział co to takiego jest. a co dopiero jaki to jest ten 3 ci poziom tego.
No to super, jeżeli to rzeczywiści ejest prawda. Ja mieszkam w takiej mieścinie że nawet FCE mało kto ma a po filologii nie ma już niestety nikogo, za to jest paru takich nauczycieli co to college zaocznie pokończyli i nie potrafią nawet podstawowych czasów wytłumaczyć nie mówiąć już o jakimś speakingu. Uważam, że osoba po CAE czy CPE naprawdę sobą coś reprezentuje bo inaczej żaden angol by jej takiego certfikatu nie dał, w przeciwieństwie do "prześlizgnięć" zwłaszcza na polskich uczelniach.
Cóż rzeczywistość polskiej szkoły jest taka, że możesz mieć nawet i DELTĘ, a bez papieru szkoły wyższej żaden dyrektor nie będzie chciał z Tobą gadać. Mówię ogólnie, a nie do konkretnej osoby (bo Tobą :)). Nawet jeżeli to papier jakiejś Wyższej Szkoły Kosmetologii i Języków Obcych. Dyrektorzy nie mają pojęcia o takich rzeczach (i nie są od tego), a wymogi formalne są takie, jakie są. Zresztą uczenie w szkole państwowej z CPE to strata czasu i energii, zwłaszcza za te 800 złotych oferowane na starcie. Szkoła publiczna to szkodliwe, toksyczne i frustrujące miejsce pracy, w którym to, ile papieru wyprodukujesz do tzw. awansu jest ważniejsze od umiejętności językowych i pedagogicznych. Właściwie to nie mają one najmniejszego znaczenia. Mówię z doświadczenia, na szczęście udało mi się uciec. SZukajcie sobie jakiejś godziwej roboty ludzie, szkoła to samobójstwo.
skad takie mity, że filologowie maja klopoty z CPE? Ja jestem po kolegium naucz. UW i powiem tak - idac na studia mialam zdane CPE. Egzamin praktyczny z angielskiego po PIERWSZYM roku nauki w Kolegium był trudniejszy od CPE!! CPE ma swoja wartosc i napewno swiadczy o dobrej znajomosci jezyka, ale nie przesadzajmy - napewno nie potwierdza kwalifikacji wyzszych od tych z filologii i uniw. kolegium jezykowego! To poprostu nieprawda.
ZUPEŁNIE się zgadzam z moją przedmówczynią!!!Polskie szkoły publiczne to często folwark jaśnie wielmożnych dyrektorów, którzy nie mają o niczym pojęcia bo i po co? I tak wiedzą wszystko najlepiej.Egzaminy językowe? Twój problem, że nie wiem o co chodzi...Szukać trzeba innych źródeł dochodu bo można stracić zdrowie i nawet na przyzwoitą emeryturę się nie zarobi...smutne.W takim kontekście pobożne życzenia szanownego pana doktora metodyka, aby nauczyciele byli filologami najwyższej klasy, można potraktować jak science-fiction...
Dziecko drogie, to przede wszystkim koledz ma za zadanie przygotowac przyszlego nauczyciela do zawodu, a nie, jak twierdzisz, uniwersytet. W NKJO nacisk kladzie sie przede wszystkim na metodyke nauczania jezyka, a i czesto bywa tak, ze poziom nauczania jest tam wyzszy niz na uniwersytecie. Racz zauwazyc, ze nauczyciel jezyka angielskiego nie musi byc jezykoznawca badz filologiem, bo to sa specjalizacje czysto akademickie. Watpie takze, zeby w gimanzjum przydala sie wiedza na temat historii jezyka, bo tam nie tego sie uczy. Pozostaje jeszcze sprawa praktyk w szkolach - z tego co wiem, wiecej ich sie odbywa w NKJO niz na uniwersytetach. Reasumujac, studenci uniwersytetow moze i wiedza wiecej na temat tworczosci Chaucera, lub tez potrafia przytoczyc co wazniejsze zalozenia gramatyki generatywno-transformacyjnej Chomsky'ego, ale czy dzieki temu staja sie lepszymi nauczycielami, skoro nie wiedza nawet jak zaplanowac 45 minut lekcji? Think about it, my friend.
Racz zauwazyc, ze nauczyciel jezyka angielskiego nie
>musi byc jezykoznawca badz filologiem, bo to sa specjalizacje czysto
>akademickie. Watpie takze, zeby w gimanzjum przydala sie wiedza na
>temat historii jezyka, bo tam nie tego sie uczy.

Wywód zdąża do znalezienia odpowiedzi na pytanie: jak mało musi wiedzieć nauczyciel, żeby móc uczyć.

>Reasumujac, studenci uniwersytetow moze i
>wiedza wiecej na temat tworczosci Chaucera, lub tez potrafia
>przytoczyc co wazniejsze zalozenia gramatyki
>generatywno-transformacyjnej Chomsky'ego, ale czy dzieki temu staja
>sie lepszymi nauczycielami, skoro nie wiedza nawet jak zaplanowac 45
>minut lekcji?

Skąd ta pewność, że absolwenci anglistyki nie potrafią zaplanować lekcji? Wszyscy, jeżeli nie wszyscy, to jaki odsetek i dlaczego taki kwantyfikator nie pojawił się w tym zdaniu?
>Wywód zdąża do znalezienia odpowiedzi na pytanie: jak mało musi
>wiedzieć nauczyciel, żeby móc uczyć.

Bynajmniej. Nie twierdze, ze dobrze by bylo, gdyby nauczyciel tego nie wiedzial, bo chyba wszystkim nam zalezy na tym, aby byl on wyksztalcony. Faktem jednak jest, ze wiedza czysto jezykoznawcza, czy tez znajomosc literatury, w zadnym razie nie przygotowuje do nauczania. A i dziedziny te nie pojawiaja sie na nizszych poziomach niz akademicki.

>Skąd ta pewność, że absolwenci anglistyki nie potrafią zaplanować
>lekcji? Wszyscy, jeżeli nie wszyscy, to jaki odsetek i dlaczego taki
>kwantyfikator nie pojawił się w tym zdaniu?

Przejaskrawiony przyklad, przepraszam. Choc oparty na obserwacjach i doswiadczeniu, wiec zbyt daleko od prawdy nie odbiega.
i jeszcze powinna miec bat do poganiania uczniów i serek zeby szczurki szybciej biegły w tym wyścigu :P
to ja jestem ta cyferką :)

o.k, jestem w nkjo, wiem jakie są tam przedmioty.
jesli nauczycielowi jest niepotrzebna wiedza filologiczna, to po co są kolegia? może od razu zrobic sobie CPE, i kurs pedagogiczny na uniwersytecie, i jestes swietnym nauczycielem do gimnazjów.
jedyna różnica to taka, ze nie masz licencjata z anglistyki.
masz opanowany język, plus jakies pierdoly z metodyki.
to, ze w nkjo natłuką Ci wiedzy z metodycznej nie zrobi z Ciebie nauczyciela, nie nauczy jak przekazywać swoją wiedze, jak być cierpliwym.
witam! czy mogłaby pani udzielić mi jakiś informacji na temat egzaminu CPE ponieważ zamierzam go zdawać, czy bardzo różni się od CAE? a moż ma pani jakieś materiały do CPE na zbyciu?
fajnie sie toi czyta dyskutujcie :) czekam:)
niestety nasz kraj stoi na głowie. Kiedys byłam głupia i złożyłam do gimnazjum podanie o pracę. Tak jak mówili przedmówcy dyrektorka nie miała zielonego pojecia co to za papier, zwłaszcza, ze na nim ani słowa po polsku nie ma. Odesłali mnie z kwitkiem.
Dziś baaardzo sie ciesze, że moja noga tam wiecej nie postała, bo jak sobie mysle, że miałabym sie uzerać z całą klsą dzieciaków za 7 zł. na godz, a potem jeszcze tracić czas w domu na konspekty i inne bzury to mi sie to w głowie nie mieści. Teraz mam własną działalnośc gosp. Pracuję kiedy chcę, z kim chcę i dostaję 60-100 zł za godz.

Jezeli szkoły państwowe nadal będą miały takie wymagania oraz odwrotnie proporcjonalne do nich stawki, to w szkołach tylko nieliczni samobójcy będą chcieli uczyć.

pozdrwiam!
Temat przeniesiony do archwium.
31-60 z 124

« 

Studia językowe