Moze pociagnijmy juz ten temat raz, a dobrze, zeby w niedalekiej przyszlosci nie zaczac go raz kolejny :-)
Widze, ze dziniusy, ktorych to (bez zadnej kurtuazji, no jakze!) biora za nativow, jak probek dzwiekowych nie raczyli zamiescic, tak dalej nie racza, ale w zaparte ida caly czas - ale nie wolno sie czepiac, mikrofony to towar deficytowy, ze nie wspomniec o czasie, jaki trzeba poswiecic na uruchomienie rejestratora dzwieku :-)
MYslalem tez, ze jak nie swoje, to moze chociaz jakies cudze podrzucicie, no ale zle myslalem - bywa. Ja za to chetnie pare kolejnych 'case studies' podlinkuje:
http://realserver.bu.edu:8080/ramgen/w/b/wbur/connection/audio/2001/05/con_0522b.rm - Roman Totenberg, znany skrzypek, przyjaciel Szymanowskiego, poza Polska od 1929, w USA od 1935, czyli od ponad 70-ciu lat. Wywiad przeprowadza z nim corka, urodzona juz w Stanach - swietny przyklad dla porownania tego, jak mowia emigranci pierwszego pokolenia (rowniez Ci emigrujacy w mlodym lub bardzo mlodym wieku), a jak mowia ich dzieci, urodzone juz na nowej ziemi.
http://odeo.com/audio/1387755/view - doktor Hilary Koprowski, wynalazca szczepionki przeciw polio. Poza Polska od 1939, w USA od 1944.
http://www.wnyc.org/stream/ram.py?file=ranyco/ll102703e.ra - Louis Begley (Ludwik Beglejter), pisarz ksiazek anglojezycznych, m.in. "About Schmidt", na podstawie ktorej powstal znany film z Jackiem Nicholsonem. Wyjechal z Polski do USA w 1946 lub 1947 (rozne zrodla roznie podaja), majac 13 lub 14 lat. Znowu Zyd, ale na to nic nie poradze, tacy trafiaja sie czesto, bo raz, ze to zdolny narod, ktorego przedstawiciele nadzwyczaj czesto zyskuja uznanie w tym, co robia, a dwa, ze Zydzi mieli na przelomie ostatniego wieku sporo powodow, zeby wyjezdzac z Europy Srodkowej, moze wiecej niz wszystkie inne grupy etniczne i narodowe. Wiec trafiaja sie czesto.
Notabene (w sprawie kwestii zydowskiej) - to oczywiscie nieprawda, ze twierdzenie o tym, iz "Zydzi maja kiepski akcent" mozna wywiesc z przytoczenia przypadku przedwojennych polskich Zydow. Przedwojenni polscy Zydzi dzielili sie, z grubsza, na trzy grupy: calkowicie zasymilowanych, czesciowo zasymilowanych i zupelnie niezasymilowanych. Ci pierwsi (zwlaszcza inteligencja wielkomiejska) mowili po polsku jak inni Polacy. Ci drudzy zazwyczaj mowili po polsku doskonale, ale z akcentem jidysz, a to z tego wzgledu, ze chociaz i polski, i jidysz, byly dla nich jezykami ojczystymi, to w rodzinie czy lokalnej spolecznosci zydowskiej poslugiwali sie oni jezykiem jidysz, i to ten jezyk, a nie polski, okreslal ich tozsamosc etniczna i kulturowa. Trzecia grupa - ta niezasymilowana, zyjaca w sztetlach itd. - w ogole nie mowila po polsku albo mowila slabo, patrz np. Izaak Bashevis Singer.
Temat bardzo fajny, ale do materialu empirycznego warto sie jednak powaznie ustosunkowywac, a nie caly czas "wiedziec swoje", "swoje" oparte zreszta wylacznie na przechwalkach.
Pozdrowienia.