Jak sie ma CPE do studiow jezykowych

Temat przeniesiony do archwium.
31-41 z 41
| następna
Zdarzają się niestety tacy w mniejszych miejscowościach gdzie dyrektorzy mają problem ze znalezieniem odpowiednich nauczycieli - wtedy uczy ktoś kto ma FCE, albo nawet nie.
W zeszłym roku trafiła mi się taka pani na kursie dla początkujących, przedstawiając się powiedziała, że uczy w szkole (ale to chyba była podstawówka) historii i ... angielskiego.
Moim zdaniem lepiej by było, żeby te dzieci w ogóle nie uczyły się angielskiego niż miały taką nauczycielkę, no ale cóż....
Wszystko mozna zakuc, zdac, zapomniec, nawet jezyk, (na nieszczescie dla uczacych sie od kiepskich nauczycieli).

A i poziom na polskich uczelniach (takze panstwowych) bywa rozny.

POzdrawiam,
KOciamama.
CPE ma pare zalet w porównaniu z fil.ang Po pierwsze jest sprawdzany niezależnie w W.Bryt. przez brytyjczzyków, po drugie z CPE możesz robić doktoranckie w W.Bryt. CPE jest częśto wymagany przez pracodawców jeśli chcesz pracować w W.Bryt. po czwarte jest uznawany na całym świecie. Fil. ang. to strata czasu! lepiej pójść na jkieś konkretne studia i równiolegle zrobić CPE!
Zadne studia nie sa strata czasu jezeli interesuja studiujacego.
Anglistyka to tez konkretne studia. Uczysz sie wiedzy na temat literatury, kultury, historii, metodyki nauczania, praktycznej znoajmosci jezyka i wiedzy o jezyku, technik tlumaczenia. W GB mozesz tak samo zdobyc prace po anglistyce jak po innych studiach jezeli jestes obrotna osoba, i rownie dobrze po innych studiach mozesz pracy nie znalezc jezeli nie umiesz sie o nia odpowiednio postarac.

POzdrawiam,
Kociamama.
Co rozumiesz pod pojęciem \"konkretne studia \" zarządzanie i marketing, ekonomie czy informatyke??????, albo jeszcze jakiś inny oklepany kierunek ????? Sorry ale zgadzam sie z tą wielbicielką kotów. W życiu liczy sie coś więcej, a mianowicie, mam znajomą po \"konkretnych studiach\" jak to nazywasz, która pracuje w budce totolotka, uważam iż równie dobrze osoba po zawodówce mogłaby wydawać kupony z losami, ale cóż ona sobie wybrała \"konkretne studia\". Weźmy pod uwage naprawde prestiżowe kierunki jak medycyna czy prawo. Nawet po ich skończeniu nie znajdziesz super pracy jak nie bedziesz mieć znajomości czy choćby odbpowiednich aparycji.
CHODZI MI O TO ŻEBY TRAKTOWAĆ ZNAJOMOŚĆ JĘZYKA JAKO NARZĘDZIE POMAGAJĄCE W DALSZYM ROZWOJU A NIE CEL. ZNAJOMOŚĆ JĘZYKA POWINNA BYĆ TRAKTOWANA JAKO STANDART TAK JAK UMIEJĘTNOŚĆ DODAWANIA. oCZYWIŚCIE JEŻELI KTOŚ CHCE SIĘ REALIZOWAĆ DOSKONALĄC JĘZYK TO O.K., ALE NP. MI TO NIE WYSTARCZA I UWAŻAM TAKIE PODEJŚCIE JAKO STANIE W MIEJSCU! A TO ŻE PO MBA MOŻNA BYĆ BEZROBOTNY TO ZGODA, TAKIE CZASY ALE CHYBA LEPIEJ MIEĆ COŚ WIĘCEJ NIŻ MNIEJ?!
Zgadzam sie z Toba, ze jezyk to narzedzie do dlaszego rozwoju.
Jednak anglistyka to nie tylko doskonalenie jezyka, ale wiedzy o jezyku, kulturze i literaturze. Naturalnie przedmioty typu grmatyka opisowa czy fonetyka, ktore maja na celu nie tylko udoskonalic poziom jezyka studenta, ale maja tez za zadanie zwrocic uwage na pewne zjawiska i uilatwic nauczanie innych czy tlumaczenie.
Na anglistyce, oprocz przedmiotw typowo akademickich, ktore pozwalaja rowijac wlasne zainteresowania i poglebiac wiedze na temat krajow anglojezycznych, sa tez przedmioty praktyczne majace na celu szkolenie konkretnych umiejetnosci, typu jak tlumaczyc, jak nauczac.

Oczywiscie, ze wielu wydaje sie, ze uczyc, czy tlumaczyc kazdy moze... Ale chodzi jeszcze o jakosc obu tych zajec. Potem malo kto umie mowic po angielsku, czy chociazby efektywnie sie porozumiewac, bo \"nauczyciele\" z certyfikatem ucza metodami poznanymi na swoich lekcjach iles tam lat temu, co konczy sie tlumaczeniem zawilosci gramatyki po polsku... I potem POlacy wiedza co to \"trzeci okres warunkowy\" (łącznie ze znajomością tej głupiej nazwy) tylko nie sa w stanie zareagowac szybko na \"how are you doing?\"...

Pozdrawiam,
Kociamama.
Powiem tak. Na kursach do CPE spotkałem wielu studentów ostatniego roku anglistyki.
Po co wydawali pieniądze na coś czego powinni nauczyć się na studiach, eh?
Kurs prowadził absolwent anglistyki i filozofii.
Nie podobała mi się jego fonetyka supply (su'plai) zamiast (sə'plai) , a także spelling na tablicy (chanceller) , zamiast (chancellor).

I to tyle w tym temacie.

Nie wiem, czy jest w ogóle zasadne porównywać te dwie rzeczy. Są kompletnie różne. Spotykają się tylko w jednym punkcie - praktycznym użyciu języka. Niektórzy uważają, że chyba na tym się kończy znajomość języka obcego. Zapominają, że jest jeszcze coś takiego jak znajomość realiów kulturowych, literatury, nauka o języku itd. itp. To wszystko przynajmniej kojarzą ludzie po filologii, nawet ci słabi. Przeciętni mają jako takie rozeznanie, a dobrzy po prostu łapią temat. Oczywiście nalezy też rozróżnić różne rodzaje filologii (np jakaś przedziwna uczelnia prywatna vs. uczelnie państwowe, jak również pamiętać, że są różni studenci - ambitni i też olewacze). Osoby z samym CPE zwykle nie mają tego głębszego wglądu w język, chyba że są pasjonatami i na własną rękę zgłebiają temat. Choć wcale nie muszą, gdyż nikt tego od nich nie wymaga, gdy przystępują do CPE. Porównujesz Dario osoby ze swojego kursu. to ja Ci powiem, że u mnie w grupie jest parę osób z CPE i nie wyróżniają się zbytnio na tle tych, którzy go nie mają. Dodatkowo zastanówmy się, czy uczestnicy Twojego kursu - ci studenci - to nie były jakieś słabe osoby, które przyszły, żeby się podciągnąć, niejako na korki, bo może ciąży im warunek albo komis. Może dlatego wydali Ci się słabi? To nie znaczy że wszyscy są tacy. A może przyszli z jakiejś szemranej uczelni ze słabym poziomem? Nalezą im się w takim razie wyrazy uznania, że zechciały to nadrobić na kursie. No chyba że wiesz że są na uniwerku i przodują w grupie. Myślę, że za bardzo wierzysz w magię tego certyfikatu. Owszem, kiedyś robił wrażenie, teraz zyskuje na powszechności, a niestety traci na poziomie, zresztą sam się pewnie orientujesz porównując poziomy sprzed paru lat a obecne. Posiadanie mgr z filologii, czy posiadanie CPE to dopiero połowa sukcesu. To życie zwykle weryfikuje znajomość języka.
Cytat: aniaxyz
Nie wiem, czy jest w ogóle zasadne porównywać te dwie rzeczy. Są kompletnie różne. Spotykają się tylko w jednym punkcie - praktycznym użyciu języka. Niektórzy uważają, że chyba na tym się kończy znajomość języka obcego. Zapominają, że jest jeszcze coś takiego jak znajomość realiów kulturowych, literatury, nauka o języku itd. itp. To wszystko przynajmniej kojarzą ludzie po filologii, nawet ci słabi. Przeciętni mają jako takie rozeznanie, a dobrzy po prostu łapią temat. Oczywiście nalezy też rozróżnić różne rodzaje filologii (np jakaś przedziwna uczelnia prywatna vs. uczelnie państwowe, jak również pamiętać, że są różni studenci - ambitni i też olewacze). Osoby z samym CPE zwykle nie mają tego głębszego wglądu w język, chyba że są pasjonatami i na własną rękę zgłebiają temat. Choć wcale nie muszą, gdyż nikt tego od nich nie wymaga, gdy przystępują do CPE. Porównujesz Dario osoby ze swojego kursu. to ja Ci powiem, że u mnie w grupie jest parę osób z CPE i nie wyróżniają się zbytnio na tle tych, którzy go nie mają. Dodatkowo zastanówmy się, czy uczestnicy Twojego kursu - ci studenci - to nie były jakieś słabe osoby, które przyszły, żeby się podciągnąć, niejako na korki, bo może ciąży im warunek albo komis. Może dlatego wydali Ci się słabi? To nie znaczy że wszyscy są tacy. A może przyszli z jakiejś szemranej uczelni ze słabym poziomem? Nalezą im się w takim razie wyrazy uznania, że zechciały to nadrobić na kursie. No chyba że wiesz że są na uniwerku i przodują w grupie. Myślę, że za bardzo wierzysz w magię tego certyfikatu. Owszem, kiedyś robił wrażenie, teraz zyskuje na powszechności, a niestety traci na poziomie, zresztą sam się pewnie orientujesz porównując poziomy sprzed paru lat a obecne. Posiadanie mgr z filologii, czy posiadanie CPE to dopiero połowa sukcesu. To życie zwykle weryfikuje znajomość języka.

Oni byli z porządnej, państwowej uczelni (UW). Nie pytałem o warunki itd. Nikt się tym nie chwali zresztą. Z tego co wiem od znajomego z NKJA, ludzie traktują dobre kursy do CPE jako przygotowanie do egzaminu z praktycznej znajomości języka, z jakim mają problemy.
Nie wiem jacy byli w swojej grupie na studiach. Z jednym się zgadzam: to życie [a nie papier i to nie ważne czy dyplom anglistyki UAM w Poznaniu (najwyższy poziom w Polsce) czy University of Cambridge Esol Examinations] weryfikuje znajomość języka.
Cytat: aniaxyz
.... Może dlatego wydali Ci się słabi? To nie znaczy że wszyscy są tacy.

Nigdzie nie napisałem, że byli słabi. To Ty tak pomyślałaś.
Temat przeniesiony do archwium.
31-41 z 41
| następna

« 

Inne

 »

Studia językowe