Moim zdaniem różnice pomiędzy testami w kolejnych sesjach egzaminacyjnych wynikają głównie z tego, ze układają je tylko ludzie. Czasem zdarzy się, ze ktoś zeświruje i strasznie wywinduje poziom jakiejś części (np. reading na CAE w sesji czerwiec 2002 - istny koszmar!), ale generalnie testy odpowiadają pewnym standardom wymagań, które przynajmniej teoretycznie się nie zmieniają.
To, ze na egzaminie poziom okazuje się wyższy niz zakładaliśmy po przerobieniu przykładowych testów wynika chyba z czegoś innego. Po prostu wydawcy tych testów są nie w porządku i publikują testy dużo łatwiejsze niż te rzeczywiste tworzone na potrzeby właściwego egzaminu.Nie wspomnę już o podręcznikach, które z nazwy mają przygotowywać do FCE czy CAE. We wszystkich, które przeglądałam poziom zadań być wyrażnie niższy niż to , co czega każdego na egzaminie. Byc może chodzi tu o to, by jak najwięcej osób wierzących w swe możliwości (przecież na tych publikowanych testach osiągają minimum 60%) zapisało się na egzamin.
Moja rada jest taka by nie ufać tak bardzo swoim przedegzaminacyjnym wynikom i zawsze zakładac, ze na właściwym teście(raczej trudniejszym niż w domu!)zdobędziemy ok. 10% mniej punktów.
A więc jeśli ktos w domu ma jedynie 60% i przechodzi "na granicy" to prawdziwego egzaminu raczej nie zda.
Co do tego, która sesja - czerwcowa czy grudniowa - jest łatwiejsza według mnie nie ma reguły. Ktos stwierdził, ze wczerwcu jest łątwiej, a moje doświadczenia temu zaprzeczają. Jeśli chodzi o zeszłoroczne CAE uważam, ze w grudniu było zdecydowanie łatwiej niż w czerwcu.