co po studiach?

Temat przeniesiony do archwium.
hej! mam pytanie do absolwentow studiow jezykowych! powiedzcie mi jak stoicie z praca? czy latwo bylo znalezc? czy sa jakies inne opcje niz bycie nauczycielem?
najwieksze zapotrzebowanie jest na nauczycieli
mozesz jeszcze zostac tlumaczem
Oprócz wyżej wymienionych po anglistyce ludzie robią różne uzupełnienia podyplomowe i wtedy można np. pracować w firmach
Jak to mówią kto szuka nie błądzi.
Pracy trzeba szukać aktywnie.
Anglistów jest już sporo ale to nie znaczy,że nie ma dla nich pracy.
Częściej nie mają oni pomysłu jak się sprzedać,jak w praktyce wykorzystać swoją wiedzę.
A języki np. w przemyśle i w handlu są bardzo przydatne.
Ale każdy po anglistyce myśli schematem nauczyciel/tłumacz.
A jest turystyka-ogromny przemysł, logistyka, help desk dla klientów zagranicznych, potrzebni są księgowi z językami obcymi (tu można się dokształcać),potrzebne są też np.sekretarki kancelarii prawnych z językiem obcym.Możliwości jest wiele.Tylko trzeba szukać bez klapek na oczach,że nauczanie czy tłumaczenie to jedyna droga.
>A języki np. w przemyśle i w handlu są bardzo przydatne.

ale
kierunek studiow zwiazanym z przemyslem/handlem + znajomosc jezykow > anglistyka + znajomosc przemyslu/handlu
Niekoniecznie.Ale znajomość słownictwa z danego zakresu lub bardzo dobra znajomość danego języka w mowie i piśmie jak najbardziej.
Mam koleżankę -romanistkę.Pracuje w dziale księgowym wielkiego koncernu po 3 miesięcznym szkoleniu w Belgii.I znam wiele takich przypadków.
Studia nie determinują całkowicie ścieżki kariery.A brak wykształcenia zawodowego w handlu, turystyce i przemyśle można uzupełnić już po podjęciu pracy.I tak się bardzo często dzieje.Tylko filologiem trzeba być bardzo dobrym bo pracodawca zatrudnia taką osobę właśnie ze względu na jej potencjał językowy.
Z ciekawostek-mam kolegę filozofa z wykształcenia, który planuje strategie rozwoju sieci banków.Ekonomii nie studiował, zarządzania też nie.Planuje podyplomowe.Ale myśli bardzo logicznie i analitycznie bo tego nauczył się na studiach.A kolega po arabistyce pracuje w oddziale Shell'a w Japonii.
Koleżanka, która na romanistyce hobbystycznie zaczęła na fakultecie uczyć się rumuńskiego trafiła do działu zakupów na rynek rumuński właśnie w przemyśle odzieżowym.
>Niekoniecznie. (...)
Podane przyklady egzemplifikują niewielką grupę osób, którym się udało.

>Ale znajomość słownictwa z danego zakresu lub bardzo
>dobra znajomość danego języka w mowie i piśmie jak najbardziej.
Do tego nie trzeba przecież filologii skończyć. Filologia nie jest kursem językowym.


>Tylko filologiem trzeba
>być bardzo dobrym bo pracodawca zatrudnia taką osobę właśnie ze
>względu na jej potencjał językowy.
Przeciętny absolwent uczelni, na której przykłada się wagę do nauki języków, a do tego taki, który jest po kursie językowym, zna język obcy lepiej niż przeciętny filolog.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Brak wkładu własnego