do anglistów i tłumaczy

Temat przeniesiony do archwium.
czy da się żyć z nauczania jako lektor? albo tłumacz przysięgły?
Nie, no skąd! Mówię ci, nagoni się człowiek po mieście, nadzwoni, nazałatwia i jest z tego w miesiącu najwyżej jakieś głupie 10-12 tysięcy... Jednym słowem bryndza...:)
hm, ciekawe.
też bym tyle chciała zarabiać,
ale z gonieniem to rzeczywiście prawda,
szkoły językowe często wysyłaja lektorów na jakieś wiochy, gdzie trudno dojechać, a potem płacić nie chcą,
jeśłi nie oddasz ilus sprawozdań wypełnionych z procentowej absencji uczniów, raportów z postępów, opisów planów metodycznych i konspektów do każdej lekcji, co jeszcze trzeba w domu ze 3 godziny wypełniac po każdym spotkaniu z uczniami. jak coś źle wypełnisz to zaraz kara-obcinaja z pensji za to. acha, jak chcesz odwołać zajęcia, bo ci coś wypadło lub też chcesz zrezygnować z tej pracy, czy tez zlecenia, bo nie masz już ochoty, lub też są fajniejsze oferty, to musisz płacić 1000 pln kary i jeszcze znaleźć kogoś na swoje miejsce. czyli nawet firma swoją rekrutację na ciebie przerzuca. jakas ściema ta umowa, prawda?

ok, szczegóły:

ostatnio się spotkałam z przypadkiem, że taka firma zaproponowała godziny na wiosce, a potem się okazało, że co prawda naucza się tam 2 godziny w sensie 45 min, normalnie, jak trwa lekcja, potem dzieci do domu, bo im autobus szkolny ucieknie,
a firma chce płacić 30 pln brutto, ale za godzine zegarową, czyli 60 min i wychodzi,
że się ma płacone za 1,5 godziny, gdzie do tego dochodzi dojazd w każdą stronę godzina, czyli wychodzi że trzeba przeznaczyć na to ok 4 godzin, a najlepiej 5, bo autobus jeździ raz na godzinę i lepiej wyjść na ten wcześniejszy, bo jak się autobus podmiejski spóźni lub nie przyjedzie to zawsze jest ten drugi za godzinę.
a problem jest jak wogóle nie przyjedzie, to co wtedy?
acha, a zapomniałam dodać, że bilet na ten autobus to wydatek 10 pln w obie strony, bo bilet miejski nie obowiązuje,
więc się tak zastanawiam, czy to wogóle sie opłaca?
jak myślicie, angliści pracujący dla szkół językowych?

koleżanka prosiła, żeby jej doradzić, czy ma to wziać, czy sobie odpuścić,
co radzicie?
jako lektor - tak ok. 4 -5 tys/ miesiac, mniej więcej - czasami pewnie więcej, zależy od miesiąca.
Praca na etat + kursy + korki (niewiele, bo mniej pewne niż kursy - ludzie czasami odwołują).
a ile masz godz/tydzień? Jaką masz tawkę za godz?
etat: 16 h - ok. 1700 zł netto (?)
szkoła prywatna (kursy) - 35 zł netto/ 45 min - wychodzi średnio ok. 2000/m-c. Czasami mniej.
zajęcia w firmie - 5 h / tydzien: ok. 30 zl/45 min
lektorat na studiach zaocznych: 8 h co drugi tydzien, ok. 28 zl/ 45min.
korki - 3x w tygodniu

Czasami tych zajec jest mniej czasami wiecej....
łał, to 1700 netto płaca za etat w szkole w Warszawie i to za 16h?
ja za 18 godzin dostaję 550 netto w tym 10 pln motywacyjnego,
ale to do ferii, to już niedługo.
czy tez masz to załatwiane przez szkołę jezykową?

a ile za korki w Warszawie się bierze?
Nie, nie w Warszawie.
Etat na wyższej uczelni. Może za rok będzie jeszcze mniej godzin w tym etacie:). Ile dokładnie płacą nie pamiętam, może trochę mniej - coś się ostatnio zmieniło.
Za korki: 40zł/60 min.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Studia językowe