słowniki - jakie??

Temat przeniesiony do archwium.
Witam forumowiczów. Ostatnio obiło mi się o uszy, że rzekomo słowniki Stanisławskiego nie są dobre. Dlaczego? Podobno Collins jest lepszy. Dlaczego? Czy ktoś pracował z obydwoma i jest w stanie obiektywnie i z usasadnieniem stwierdzić, który słownik jest poleca?
Pozdrawiam
Kurdę, ludziska, Harry P., to Harry P., ale może by tak samemu trochę potłumaczyć?? Jakich słowników najlepiej używać??????
Stanisławski jest trochę starszy, ale nie wiem skąd opinia, że gorszy, bo generalnie Collins...jakby to ująć...jest najlepszy z tych tańszych :) Sama go mam. Jest przydatny, ale jak by ktoś chciał słownik z prawdziwego zdarzenia to proponuje Nowy Słownik Fundacji Kościuszkowskiej. Ae to wszystko zależy od tego na jakim poziomie jesteś i na ile potrzebujesz tego słownika. Np. w słownikach english-english jeden z bardziej kompetentnych to Webster\'s English-English Unbridged Dictionary (blisko 3000 stron, cegła formatu A3), bo generalnie im słownik większy tym lepiej. Ale większości z nas naprawdę nie jest on potrzebny, bo słownictwo z jakim się spotykamy jest zawarte w standardowych słownikach typu Wordpower (stron koło 500, format A5).
Hej! mam podobny problem - musze kupic wiekszy slownik (mam wordpowera) - i zatanawiam sie czy istnieje jakies elektroniczne cudo zdolne zastapic to cos z x tys. stron i formatu a3 (ale nie na plytce cd bo nie chce mi sie wlaczac kompa, jak czytam ksiazke ;( )
Pracowaliscie kiedys z takimi translatorami/slownikami elektronicznymi? Czy to w ogole realne?
Pa
Dziękuję serdecznie za odpowiedź :) Dokładnie wczoraj dowiedziałam się, że słownictwo zawarte w Stanisławskim jest nieco archaiczne. Jest to słownik dobry do tłumaczenia, ale do współczesnego języka mu daleko.
Bardzo dawno temu w TVP był nadawany kurs angielskiego p.t. \"Slim John\". Tytułowy chudzielec był robotem, który przybył z innej przestrzeni, by opanować Ziemię. W porozumiewaniu się z ludźmi posługiwał sie translatorem wielkosci palmtopa. Jest to jedyny znany mi przypadek skutecznego wykorzystania elektronicznych translatorów.

My mozemy liczyć conajwyżej na elektroniczne słowniki uzupełnionne kilkudziesięcioma rozmówkami.
Masz rację, ale niedawno słyszałem, może czytałem takie zdanie: pisanie słownika to syzyfowa praca, jescze człowiek nie skończy, a juz musi rozpoczynać od nowa. Niestety nie pamietam, kto to powiedział, ani jak to brzmiało po angielsku, ale to sama prawda.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

FCE - sesja zimowa 2003

 »

FCE - sesja zimowa 2003