Pytanie dosyć ciekawe :)))
15 lat temu, czyli w roku 1992 w moim liceum angielski nie był w ogóle nauczany, więc znajomość tego języka wśród ludzi była najnormalniej pod słońcem zerowa. Obecnie każda osoba kończąca to liceum JAKOŚ angielski zna. I cały odpowiedź na pytanie sprowadzi się do wyjaśnienia tego "JAKOŚ" :>
15 lat temu jeśli ktoś nie znał angielskiego to po prostu był tego świadom. Osoby znające angielski w moim małym miasteczku były nieliczne, a nauczyć się tego języka trzeba było gdzieś prywatnie. Obecnie jest tak, że w szkole cały czas ten angielski jest, w podstawówce się go uczą, w gimnazjum się go uczą i w liceum się go uczą. Uczniowie mają przekonanie, że język opanowali świetnie, a wcale tak nie jest.
Ucząc angielsko jest student, a później absolwent fil. ang. obserwują takie zjawisko, że poświęca się coraz więcej czasu na nauczenie coraz mniej. Zdawanie egzaminu dojrzałości pisemnego i ustnego z jęz. ang. 15 czy 10 lat temu to był wyczyn, ponieważ był on naprawdę trudniejszy od dzisiejszej matury. Jeśli więc ktoś zdał taki egzamin, to język faktycznie znał nieźle. Natomiast dzisiaj jest masówka - szkoła NIE może uwalić 40% czy 50% maturzystów, więc wymagania są na niskim poziomie, a oprócz tego sama forma egzaminu (test wyboru itp.) też pomaga w zdawaniu. Znajomość angielskiego jest powszechniejsza, ale płytsza.
Ma to swoje dobre i złe strony. Obecnie nastolatek (maturzysta) jest od lat zanurzony w języku angielskim i nie boi się tego języka używać. I to jest lepsze. Natomiast biednie jest z wiedzą kulturową, oraz z wiedzą okołojęzykową.
Z własnych doświadczeń mogę jeszcze dodać, że zauważyłem ogromną różnicę w podejściu do nauki języka między absolwentami tzw. starej i nowej matury. Ucząc pierwszych absolwentów przez dwa miesiące przecierałem oczy ze zdumienia. "Nowi" maturzyści mają spory problem z posługiwaniem się jęz. ang. w sposób twórczy, np. na zajęciach z Writing liczą pilnie słówka (bo tak im wbijano do głowy przez 3 lata), a nie myślą kompletnie o treści i zainteresowaniu czytelnika. Podobnie na innych przedmiotach z PZJA - wytresowani są, że język to pewien OGRANICZONY zbiór "recept" i "formułek". Nie mam tu na myśli gramatyki itp., lecz cały koktajl zaleceń, który serwuje sylabus maturalny.
To sum it up, kilkanaście lat temu było lepiej ze znajomością, ale mniej było obeznanych osób. Obecnie znajomość angielskiego jest powszechniejsza, ale o wiele płytsza. Ilość wiedzy w społeczeństwie stanowi constans (i napisał to S. Lem :> )