Znajomość angielskiego wczoraj i dziś.

Temat przeniesiony do archwium.
Czytając wypowiedzi w temacie: "Jak uczyć licealistów?", przyszło mi do głowy takie pytanie: Jak różni się poziom znajomości języka angielskiego uczniów zdających maturę 10-15 lat temu od poziomu jaki reprezentują dzisiejsi maturzyści. Jest różnica?
A ciezko powiedziec.
Ja zdawalam maturke 9 lat temu i ialam rpzed matura zdane CPE. Taki byl mniej wiecej poziom ucznow w mojej szkole, choc nie potwierdzony certyfikatem,ale wiele osob mialo CAE. FCE zdawala praktycznie cala moja klasa jak bylismy w drugiej klasie. Wiec generalnie mnie dziwilo, ze sa ludzie w liceum, co nie kumaja angola na jakims poziomie min. srednio-zaawansowanym, a zdziwienie sie poglebilo, jak dowiedzialam sie, ze sa ludzie w liceum, co w ogole angielskiego nie kumaja, mimo 8 lat nauki:(



PZdr,
Kociamama.
A ciezko powiedziec.
Ja zdawalam maturke 9 lat temu i ialam rpzed matura zdane CPE. Taki byl mniej wiecej poziom ucznow w mojej szkole, choc nie potwierdzony certyfikatem,ale wiele osob mialo CAE. FCE zdawala praktycznie cala moja klasa jak bylismy w drugiej klasie. Wiec generalnie mnie dziwilo, ze sa ludzie w liceum, co nie kumaja angola na jakims poziomie min. srednio-zaawansowanym, a zdziwienie sie poglebilo, jak dowiedzialam sie, ze sa ludzie w liceum, co w ogole angielskiego nie kumaja, mimo 8 lat nauki:(



PZdr,
Kociamama.
Pytanie dosyć ciekawe :)))

15 lat temu, czyli w roku 1992 w moim liceum angielski nie był w ogóle nauczany, więc znajomość tego języka wśród ludzi była najnormalniej pod słońcem zerowa. Obecnie każda osoba kończąca to liceum JAKOŚ angielski zna. I cały odpowiedź na pytanie sprowadzi się do wyjaśnienia tego "JAKOŚ" :>

15 lat temu jeśli ktoś nie znał angielskiego to po prostu był tego świadom. Osoby znające angielski w moim małym miasteczku były nieliczne, a nauczyć się tego języka trzeba było gdzieś prywatnie. Obecnie jest tak, że w szkole cały czas ten angielski jest, w podstawówce się go uczą, w gimnazjum się go uczą i w liceum się go uczą. Uczniowie mają przekonanie, że język opanowali świetnie, a wcale tak nie jest.

Ucząc angielsko jest student, a później absolwent fil. ang. obserwują takie zjawisko, że poświęca się coraz więcej czasu na nauczenie coraz mniej. Zdawanie egzaminu dojrzałości pisemnego i ustnego z jęz. ang. 15 czy 10 lat temu to był wyczyn, ponieważ był on naprawdę trudniejszy od dzisiejszej matury. Jeśli więc ktoś zdał taki egzamin, to język faktycznie znał nieźle. Natomiast dzisiaj jest masówka - szkoła NIE może uwalić 40% czy 50% maturzystów, więc wymagania są na niskim poziomie, a oprócz tego sama forma egzaminu (test wyboru itp.) też pomaga w zdawaniu. Znajomość angielskiego jest powszechniejsza, ale płytsza.

Ma to swoje dobre i złe strony. Obecnie nastolatek (maturzysta) jest od lat zanurzony w języku angielskim i nie boi się tego języka używać. I to jest lepsze. Natomiast biednie jest z wiedzą kulturową, oraz z wiedzą okołojęzykową.

Z własnych doświadczeń mogę jeszcze dodać, że zauważyłem ogromną różnicę w podejściu do nauki języka między absolwentami tzw. starej i nowej matury. Ucząc pierwszych absolwentów przez dwa miesiące przecierałem oczy ze zdumienia. "Nowi" maturzyści mają spory problem z posługiwaniem się jęz. ang. w sposób twórczy, np. na zajęciach z Writing liczą pilnie słówka (bo tak im wbijano do głowy przez 3 lata), a nie myślą kompletnie o treści i zainteresowaniu czytelnika. Podobnie na innych przedmiotach z PZJA - wytresowani są, że język to pewien OGRANICZONY zbiór "recept" i "formułek". Nie mam tu na myśli gramatyki itp., lecz cały koktajl zaleceń, który serwuje sylabus maturalny.

To sum it up, kilkanaście lat temu było lepiej ze znajomością, ale mniej było obeznanych osób. Obecnie znajomość angielskiego jest powszechniejsza, ale o wiele płytsza. Ilość wiedzy w społeczeństwie stanowi constans (i napisał to S. Lem :> )
>To sum it up, kilkanaście lat temu było lepiej ze znajomością, ale
>mniej było obeznanych osób. Obecnie znajomość angielskiego jest
>powszechniejsza, ale o wiele płytsza. Ilość wiedzy w społeczeństwie
>stanowi constans (i napisał to S. Lem :> )

A wiesz, że spodziewałam się zupełnie innej odpowiedzi? Miałam przekonanie, że dzisiejsza młodzież zna o wiele lepiej ten język. Właśnie dlatego, że jest on tak powszechny, że stykamy się z nim praktyczne na każdym kroku. Uczą go w szkołach, tak popularne są korepetycje, telewizja, internet, wszelkie CD, Mp3... Zaskoczyłeś mnie.

Wydałeś coś ( z tego co piszesz w wolnym czasie)?
No właśnie mnie samego te obserwacje trochę zaskoczyły, ale tak jest :) Bardzo dużo jest angielskiego w naszym życiu obecnie, a ponadto młodzież nie ma do tego języka wrogiego stosunku (inaczej było z rosyjskim). Wydawać by się mogło więc, że znajomość powinna być powszechna i dobra. A jednak wychodzi stara prawda, że na porządną wiedzę trzeba porządnie zapracować.

Taka anegdotka dla zilustrowania problemu. Uczyłem sporo na tzw. "korkach". Pierwszy kontakt z klientem, który już niby zna angielski wyglądał tak: "A policz mi dziecko po angielsku od jeden do dwadzieścia". Uczniowie, którzy szli starym trybem (podstawówka) potrafili policzyć niekiedy do dwunastu albo nawet do dwudziestu. Gimnazjaliści zawsze mi stawali na dziesięć... Ubaw, no nie? :)))

Kolejna obserwacja. Kiedyś nauka języka odbywała się w cyklu 4 + 4 lata. Obecnie jest to 3 + 3 + 3 (a niekiedy "plus kolejne trzy"). Wygląda to tak, że w podstawówce zagania się dziesięciolatka do nauki i przez trzy lata coś tam się od początku angielskiego uczy. Potem w gimnazjum, ponieważ dzieci niewiele co umieją, nauczyciel(ka) zaczyna wszystko od zera. Rozumiem taką strategię, ponieważ sam bym sobie tak życie ułatwiał. A potem co? Przychodzą dzieci do liceum po sześciu (!!!) latach nauki angielskiego i nauczyciel łapie się za głowę, bo na wyrównanie poziomu i zatkanie dziur przed maturą ma 2,5 roku. I wtedy dopiero się zaczyna porządna nauka :))) Ponieważ między podstawówką a gimnazjum a liceum nie ma ciągłości, nauka języka odbywa się metodą "trzy razy to samo". I czemu się potem dziwić??? :>



Czy wydałem? Na razie wyszła ta książka -> http://www.biblioteka.anglisty.pl/customer/product.php?productid=72 a za miesiąc albo dwa będą ćwiczenia :))) Trzecia rzecz już "się pisze".

Pozdrawiam
RO
>Na razie wyszła ta książka ->

Weszłam na stronę, pooglądałam, stwierdziłam, ze powinna się spodobać. Nie raz czytałam tu pytania: a czym się różni...
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia