Na garnuszku rodziców

Temat przeniesiony do archwium.
Renesans tradycyjnej rodziny czy ogólnonarodowy kryzys dojrzałości?
Coraz więcej brytyjskich trzydziestoparolatków wciąż mieszka z rodzicami. Zastępy kolejnych chętnie korzystają z ich pomocy finansowej.

Rob ma 33 lata i wykształcenie wyższe. Jest inżynierem sieci informatycznych. Jednak od swoich rodziców wyprowadził się dopiero kilka miesięcy temu. Nie ma na tym punkcie jakichś szczególnych kompleksów.

- Połowa moich znajomych dalej mieszka z rodzicami. Zupełnie normalna sprawa – ocenia.

Jego dotychczasowe życie było rodzajem chaotycznego przeplatańca dorywczych prac, powrotów na przerwane studia i zagranicznych podróży.

- Był taki czas, że poczułem się strasznie znużony przedmiotem swoich studiów. Musiałem sobie zrobić przerwę. Po studiach też nie szukałem pracy zbyt intensywnie. Popracowałem to tu, to tam i jakoś zeszło – tłumaczy. Dopiero ostatnio założył własną firmę i pracuje jako freelancer.

- Skoro wreszcie zacząłem mieć jakieś rozsądne dochody, to się wyprowadziłem – wzrusza ramionami.
Tak jak do niedawna Rob, prawie 7 milionów pełnoletnich Brytyjczyków wciąż mieszka z rodzicami. Stanowi to jedną trzecią wszystkich mężczyzn w wieku do 35 lat. Kobiety zdają się usamodzielniać szybciej, bo w tym samym wieku mieszka wciąż z rodzicami tylko co szósta, czyli dwukrotnie mniej niż w przypadku płci przeciwnej.

Bumerangi

Nie oznacza to, że mieszkający z rodzicami nigdy nie zaznali samodzielności. Wielu wróciło do rodzinnego gniazda doznawszy porażki w życiu zawodowym lub miłosnym. Co czwarta osoba przed trzydziestką doświadczyła tego zwanego przez socjologów efektu bumerangu co najmniej dwa razy.

Spotkało to między innymi Tamarę, która w wieku 28 lat właśnie z powrotem wprowadziła się do rodziców.

- Wyprowadziłam się od rodziców jeszcze na studiach. Najpierw mieszkałam z moimi przyjaciółmi, potem wynajęliśmy osobne mieszkanie wspólnie z moim chłopakiem – opowiada. Przez dłuższy czas żyli prawie jak małżeństwo, ale związek ten niestety nie przetrwał próby czasu.

- Dokąd miałam się ewakuować? Nie było czasu do namysłu. Powrót do mojego pokoju z lat szkolnych był oczywisty – wyjaśnia. Czy, gdy złapie oddech, rozejrzy się za czymś własnym? Niekoniecznie. Twierdzi, że z pensją w okolicach 25 tysięcy funtów rocznie po prostu jej na to nie stać. Ma przecież do spłacania kredyt studencki.

- O wynajęciu własnego mieszkania, a tym bardziej kupieniu go, na razie nie ma mowy. A do dzielenia domu z bandą wiecznie imprezujących studentów już nie wrócę. Nie po tym, jak przez kilka lat byłam "panią domu" – oświadcza.

Tak jak do niedawna Tamara, ze swoimi partnerami mieszka 43 procent dwudziestokilkulatków. Z przyjaciółmi co szósty. Na własne mieszkanie stać zaledwie 13 procent.

Spośród osób wciąż mieszkających z rodzicami 54 procent chwali sobie ten stan.

- Mieszkanie z rodzicami to wygodny sposób na życie – wyznaje Rob. – Jedzonko przygotowane, sprzątanie, pranie i prasowanie też nie wisi nad głową. Jedyny obowiązek jaki miałem, to dorzucić do czynszu jakieś dwadzieścia – trzydzieści funtów tygodniowo. A to i tak tylko, kiedy akurat miałem pracę – wylicza.

Pod tym względem Rob i tak jest w mniejszości. Dwie trzecie z osób mieszkających z rodzicami i aktywnymi zawodowo nie dokłada się do wspólnego utrzymania w ogóle. 90 procent regularnie żywi się tym, co do zjedzenia przyrządzi mamusia i korzysta z jej pracy jako zajmującej się wszystkim domowej gosposi.

- Wszystkie swoje pieniądze wydawałem na ciuchy i zabawę, nawet żel do golenia kupowała mi mama. O bezzwrotnych pożyczkach w chwilach wielkiej potrzeby nie wspomnę – wyznaje Rob.
Pijawki
Jednak prawie 60 procent mieszkających z rodzicami twierdzi, że gdyby było ich na to stać, wyprowadziliby się.

- Ja po prostu potrzebuję czasem pobyć nieco sam, mieć trochę przestrzeni tylko dla siebie, uwolnić się od tych dokuczliwych codziennych wymówek – wyznaje Rob. – Poza tym w domu rodziców nie można robić pewnych rzeczy. Czekanie aż dobroczyńcy wyjadą na weekend jest bardzo frustrujące – mruga porozumiewawczo okiem.

Jednak brytyjska latorośl nawet ostatecznie wyprowadziwszy się z domu nie odcina rodzicielskiej pępowiny. Czterech na dziesięciu rodziców przyznaje, że nadal wspomaga finansowo swoje nareszcie niezależne dzieci. 8 milionów z nich utworzyło dla nich specjalne fundusze powiernicze lub w inny sposób stara się zabezpieczyć ich finansową przyszłość. Równie popularne jest dalsze łożenie na koszt edukacji swoich dzieci. 6,5 miliona kupiło latorośli w prezencie samochód. Powszechne jest fundowanie im wesel. Nierzadkie jest wpłacanie przez nich za dzieci depozytu zabezpieczającego wynajęcie domu lub wymaganego w ramach udzielanego na jego zakup kredytu hipotecznego. W ten sposób na swoje dorosłe dzieci Brytyjczycy wydają rocznie 20 miliardów funtów. Wielu rodziców przyznaje, że takie postępowanie wymaga od nich wyrzeczenia się wielu przyjemności, z dorocznym wyjazdem na wakacje na czele. Niektórzy przyznają się nawet do zaciągania na ten cel pożyczek.

Kontrakt dwustronny

- Fakt, że młodzi dorośli ludzie tak długo pozostają uzależnieni finansowo od pomocy swoich rodziców jest spowodowany w równej mierze czynnikami społecznymi, ekonomicznymi, jak i osobistym wyborem – mówi Roger Wicks z Social Market Foundation, niezależnej organizacji zajmującej się badaniem wpływu gospodarki na życie społeczeństwa. Czynniki finansowe to przede wszystkim wysokie koszty edukacji, które nie pozwalają młodym się usamodzielnić. Niebotyczne ceny nieruchomości i czynsze uniemożliwiają wyprowadzenie się z domu. Wreszcie we współczesnym społeczeństwie brytyjskim stale podwyższa się wiek zawarcia związku małżeńskiego, który to moment zwykle jest decydującym w ostatecznym opuszczeniu rodzicielskiego gniazda.

- Faktem jest, że rodzice często sami chcą, żeby dzieci pozostały z nimi jak najdłużej i zniechęcają je do usamodzielnienia się – zauważa Roger Wick. Według niego tendencja do długiego zamieszkiwania z rodzicami i korzystania z ich pomocy finansowej to po prostu nowoczesna odmiana tradycyjnej wielopokoleniowej rodziny, którą niektórzy spisali już na straty.

- Co pocieszające, to kontrakt dwustronny. Gdy w późniejszym wieku dochody rodziców zaczynają spadać, te same dzieci zaczynają spłacać swój dług, pomagając finansowo rodzicom – konkluduje.

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia