Korypetycje

Temat przeniesiony do archwium.
61-65 z 65
| następna
Ja brałem korki z matematyki za 70 zł od lekcji. wychodziło wtakim razie 280 zł.
Ale jak sądze zwróciło się bo zdałem dzięki temu mature na wmiare dobrym poziomie.
Ja brałem korki z matematyki za 70 zł od lekcji. wychodziło wtakim razie 280 zł.
Ale jak sądze zwróciło się bo zdałem dzięki temu mature na wmiare dobrym poziomie.
>Tłumaczą. Oto co robią. Mają specializacje w tłumaczeniu tekstów po
>angielsku.

Jorus - angliści mogą:

- uczyć w szkole językowej i/lub w szkole państwowej/prywatnej (to drugie tylko jeżeli mają uprawnienia nauczycielskie)
- tłumaczyć, tym niemniej do bycia tłumaczem dyplom z filologii NIE jest wymagany (pewien wyjątek stanowią konkretnie tłumacze przysięgli, oni powinni zrobić chociaż studium podyplomowe z tłumaczeń)
- pracować w szkole wyższej
- robić coś zupełnie innego

Twoja wizja tego, że po specjalizacji z tłumaczeń jest się już tłumaczem (i zdaje się założenie, że większość anglistów ma taką właśnie specjalizację wpisaną na dyplomie) jest błędna. Tłumaczem zostaje się wtedy (pomijając konkretnie tłumaczy przysięgłych), kiedy ktoś u Ciebie tłumaczenia zamawia, a ty je robisz na tyle dobrze, że dostajesz pieniądze. To klient decyduje, czy chce "tłumacza" po FCE, kogoś po filologii, czy np. inżyniera ze zdanym CPE, czy może jeszcze kogoś bardziej egzotycznego. Tłumaczenia są branżą praktycznie niesformalizowaną.

Jeżeli chodzi o tłumaczy przysięgłych (ci co "tłumaczą dla polityków") - nie ma takiej specjalizacji na anglistyce. Mogą być zajęcia ukierunkowujące na bycie przysięgłym, ale: a) ukończenie anglistyki nie jest wymagane, b) egzamin na tłumacza przysięgłego organizuje Ministerstwo Sprawiedliwości - nikt nie dostaje uprawnień wraz z dyplomem uczelni (a biorąc pod uwagę granicę wieku wymaganą do przystąpienia do egzaminu - świeży absolwenci niekoniecznie mogą w ogóle do niego przystąpić).

No i wreszcie - przysięgli (w ramach swoich uprawnień) nie "tłumaczą dla polityków". Tłumacz musi uwierzytelniać dokumenty mające wagę prawną (dyplomy, metryki, świadectwa ślubu, niektóre dokumenty samochodowe czy związane z działaniem firmy). Bywa też wzywany do tłumaczeń ustnych o podobnych skutkach (przesłuchania, rozprawy sądowe itd.) Tłumaczem "przybocznym" np. prezydenta może być natomiast każdy, kogo p. Prezydent zechce - byle się znał na polityce. Może nim być oczywiście także ktoś, kto ma uprawienia przysięgłego.
----------------------
Przechodząc do tematu właściwego: ktoś tu pytał jaki certyfikat zdał Jorus. Otóż u nas na uczelni był bardzo podobny egzamin, więc mogę pewnie zgadywać - opiszę jak to wyglądało na moim uniwerku:

- każdy student (również filolog) musiał do końca III roku zdać na odpowiednio wysokim poziomie egzamin wewnętrzny (organizowany przez uniwersytecką szkołę języków obcych)z niekierunkowego języka obcego. Dla osób, które obecnie się tam kształcą, jest to poziom B2.
- egzamin prowadzili lektorzy szkoły
- wraz z dyplomem można otrzymać certyfikat językowy, potwierdzający, że się taki egzamin w szkole językowej zdało

Innymi słowy - prawdopodobnie kolega Jorus mówi po prostu o egzaminie/certyfikacie wewnętrznym Politechniki.
Zgadzam się, że w szkołach podstawowych można wyrządzić wiele złego i tam powinni uczyć najlepsi nauczyciele. Ostatnio spotkałam chłopca z III klasy podst. który na chleb mówił "brid" i twierdził, że Pani w szkole tak go uczy wymowy. Byłam naprawdę zdziwiona. Zastanawiam się jak nauczy go wymowy sałaty.
Tak poza tym, to fililodzy są o niebo lepiej przygotowani do nauki języka aniżeli ktos kto ma studia w innym kierunku i certyfikat z języka.
And we’re going to throw a tailgate party and make chin music on the multifariously perplexed subtleties of semantics while slugging the “embalming fluid ” ? With all due respect, no thanks Mr. Campus Back-Breaker, I jumped off the wagon years ago.:)
I would rather keep myself aloof from such a notable discourse , revelling in Voltaire’s “Letters on England in my attic.
61-65 z 65
| następna

« 

Pomoc językowa - Sprawdzenie