Nauczyciel z wykszatałceniem z uczelni prywatnej

Temat przeniesiony do archwium.
Dzień dobry!
Czy ktoś z Was skończył może uczelnię prywatną i nie miał problemu ze znalezieniem pracy jako nauczyciel? Wiem, że w szkołach językowych nie jest aż tak bardzo nacisk kładziony na to kto jaką uczelnię skończył, ale jak dyrektorzy szkół państwowych na to patrzą?
Skończyłam licencjat z filologii angielskiej na prywatnej uczelni, magisterkę już na UW, pracuję w szkole językowej, więc jakieś doświadczenie w nauczaniu mam. Czy mam szansę starać się o posadę w państwowej szkole, czy to, że mam licencjat z uczelni prywatnej już mnie na starcie dyskwalifikuje?
Pozdrawiam! :)
Wiem, że jest błąd w temacie, pisałam na szybko, wybaczcie!
Wybczam!

czy masz uprawnienia nauczycielskie?
Tak, realizowałam specjalizację nauczycielską.
to jest podstawa.
Magisterka z UW także przykryje ewentualne zastrzeżenia dotyczące licencjatu.
Tylko, że jest dodatkowy problem taki, ze te studia magisterskie byly zaoczne...
Ehh. Mam jakiekolwiek szanse?
tak
Heh, to bardzo pocieszające co piszesz "mg" :)
Mam nadzieję, że jednak to, że może i zaocznie ale mam ten dyplom z UW plus to, że mam jakieś doświadczenie dają jakieś szanse...
Wiem, że w innych zawodach doświadczenie jest o wiele ważniejsze od "papierka", ale zawsze wydawało mi się w zawodzie nauczyciela jest trochę inaczej, że nauczyciel musi mieć wykształcenie z prestiżowej uczelni i to jeszcze zdobyte w dziennym trybie studiowania, bo jak ktoś kto ma "słabe" wykształcenie może motywować uczniów do nauki i zdobywania "dobrego" wykształcenia? Że automatycznie taki nauczyciel traci autorytet. Z drugiej strony jednak to kto jaką uczelnię skończył nie jest wyznacznikiem jaką ma wiedzę, a oprócz kwalifikacji ważne są też predyspozycje, umiejętności no i talent do nauczania innych...
Wiem, że jak nie spróbuję to się nie dowiem, ale myślałam, że może ktoś ma już jakieś doświadczenie w tej kwestii, lub zna kogoś z takim wykształceniem kto uczy, trochę podniosłoby mnie to na duchu.
Nie ma żadnego powodu aby absolwent zaocznych studiów na prywatnej uczelni magister z przygotowaniem pedagogicznym nie dostał pracy w szkole państwowej. Tu rządzą inne mechanizmy zupełnie. Wiadomo że zaczynając od najlepszych szkół, dalej poprzez dobre i dość dobre, tam nikt nie poszukuje nauczyciela bo miejsce jest obstawione. Tam gdzie są oferty w lepszych szkołach, to głównie na zastępstwa ponieważ w szkołach pracują głównie kobiety, które jak wiadomo miewają dzieci. I tam można trafić na rok lub na krócej, a jak się ma szczęście to na dłużej, jeżeli poprzednia pani pójdzie jeszcze na urlop wychowawczy po macierzyńskiem, a dalej można mieć szczęście i zostać. A jeżeli to nie jest wakat ze względu na macierzyństwo nauczycielki, to zawsze są jakieś inne powody że szukają nauczyciela. Daleko od szosy, nędzna szkoła itp.
Najlepiej sprawę obserwować od połowy wakacji aż do początku września na stronie MEN z ogłoszeniami. Jak nie ją nauczyciela to są na musiku. Muszą mieć od 1 września. Wtedy można znaleźć swobodnie pracę.
A główne kryteria naboru wcale nie są merytoryczne. To jest tak, że kto się podoba z wyglądu i kogo się czuje węchem że potrafi być potulny i spolegliwy.
Poza tym w ogóle marzenie o tym aby pracować w szkole państwowej to jest trochę tak że nie wie się o czym się w ogóle mówi. W niektórych szkołach nie da się pracować. Lepiej iść zamiatać. Chyba że ktoś lubi jak mu gówniarze wysypują rzeczy z torebki, ubliżają i każdy dzień pracy to istne piekło. Ja znam wiele nauczycielek co jawnie mówią że źle wybrały zawód w życiu.
najważniejsza kwestia to:

musisz zadać sobie pytanie, czy jesteś przygotowana merytorycznie i mentalnie na bycie nauczycielką. Ostatecznie liczą się twoje merytoryczne i mentalne kwalifikacje, a nie formalne. Jeżeli więc czujesz, że masz wiedzę i chęci, to próbuj za wszelką cenę. Jeżeli jednak jest inaczej: to odpuść sobie - uczniowie zasługują na dobrego nauczyciela, a ty na pracę, która będzie ci dawała radość.
Nawet za te 2,500 pln brutto na miesiac.....
Wiem, że jest dużo innych aspektów oprócz wykształcenia, ale jednak po prostu boję się, że kiedy dyrektor będzie potrzebować nauczyciela i będzie przeglądać CV kilku osób to od razu odrzuci oferty osób z "gorszym" wykształceniem, jeśli będzie miał kilka z "lepszym" i że w ogóle nie będę miała szansy pokazać na rozmowie tych swoich predyspozycji, merytorycznych kwalifikacji i swojego charakteru bo najzwyczajniej w świecie nie zostanę na nią zaproszona.
Tzn. no niby będę miała tego magistra z UW, więc tylko ten licencjat będzie z prywatnej uczelni, może to jednak daje mi większe szanse :/
Mam wrażenie że przy obecnym poziomie bezrobocia, nauczyciel chcący uczyć popularnego języka w szkole raczej zawsze znajdzie pracę. Co innego jako tłumacz czy prywatny biznesowy lektor - ale jako nauczyciel?
to zle, że ciągle o tym myślisz.
Moze Cię to blokować takze na zajeciach.
Jezeli uczen powie, ze wybiera sie na anglistyke na UW, czy nie bedziesz muzazdroscic?
Powinnas zmienic to myslenie. masz dyplom mgr z UW, tzn. Twoj poziom po licencjacie byl na tyle dobry, ze spelnilas wymagania egzaminacyjne i dostalas sie na dobre studia magisterskie, i to jest teraz wazne.
Temat przeniesiony do archwium.