translator elektroniczny czy slownik?

Temat przeniesiony do archwium.
Hejka,
mój poczciwy Oxford Wordpower z 30tys. haseł to już dla mnie stanowczo za mało i muszę kupić coś większego. Myślałam o papierowym tomie lub translatorze elektronicznym - nie chcę włączać kompa za każdym razem jak znajdę niezrozumiałe słowo. Tylko, że nic nie wiem o translatorach - wydają się super, bo cena podobna do słownika, małe i poręczne (esp. przy podróżach), niektóre nawet mają wbudowaną wymowę (głośniczki).

Czy ktoś z Was korzysta z czegoś takiego? Na co zwrócić uwagę przy zakupie? Czy może jednak lepiej coś do postawienia na półkę?

Z gory wielkie dzięki!

« 

FCE - sesja zimowa 2003

 »

CAE - sesja zimowa 2003