Czasami, gdy czytam książkę w j. angielskim, często zastanawiam się jakie jest źródło wieloznaczności słów. Język angielski chyba słynie z tego, że ma ogromną liczbę słów, które mogą mieć nawet po kilkanaście znaczeń. Dochodzą do tego słowa, które wymawia się prawie identycznie, a dzieli je przepaść znaczeniowa. Wszystko to utrudnia naukę języka, a dla niektórych te "rozmycie" znaczeń jest barierą nie do pokonania.
Czy ten duży zbiór słów wieloznacznych jest skutkiem ukształtowania się wielu dialektów j. angielskiego poprzez działalność kolonizacyjną? A może źródłem wieloznacznych słów było okresowe jednoczenie się i rozbijanie tożsamości narodowej, w wyniku lokalnych konfliktów i zawieranych sojuszy, integrowania się z innymi kulturami?
Moim zdaniem, im określony język zawiera mniej wieloznacznych słów, tym jaśniej i precyzyjniej można przekazać konkretną myśl, czyli tym większe prawdopodobieństwo, że słuchacz (czytelnik) zrozumie przekaz poprawnie, nawet w trudnych warunkach do rozmowy.