Jaka metoda nauki jest najlepsza w moim przypadku?

Temat przeniesiony do archwium.
Dzień dobry!

Bardzo chciałbym nauczyć się języka angielskiego. Wiem, że w najbliższych miesiącach będę mieć trochę wolnego czasu i w związku z tym chciałbym trochę podnieść mój poziom znajomości tego języka. Moje pytanie jest następujące: jaka metoda (lub metody) w moim przypadku mogłaby przynieść możliwie największy progres?

W skrócie opiszę moją sytuację i moje doświadczenie z językiem.

Jestem studentem uczelni technicznej, jednak na zajęciach języka angielskiego nie wiele od nas wymagają - przez ostatni rok przerobiliśmy 6 rozdziałów książki "The Business B1+ intermediate" ale w bardzo powierzchowny sposób.

Przez 9 lat (podstawówka i gimnazjum) uczyłem się języka niemieckiego, a z j. angielskim nie miałem żadnej styczności. Kiedy poszedłem do liceum zostałem od razu "rzucony na głęboką wodę" i jakoś dotarłem do tej matury przy czym moje wyniki wyglądały następująco: podstawa - 96%, rozszerzona - 54%, ustny - 90%. Potem w wakacje zaraz po maturze wyjechałem trochę dorobić w Wielkiej Brytanii. Byłem tam dwukrotnie i w sumie spędziłem tam pracując jakieś 5 miesięcy. Moja znajomość języka wystarczyła by znaleźć tam pracę, mieszkanie i załatwić większość podstawowych problemów Polaka za granicą.

Cóż, jeśli mam być szczery - nie znam gramatyki angielskiej. Nie znam jej zasad, czasów, i w zasadzie nawet nie jestem pewien czy czasy takie jak present simple i present continuous konstruuję poprawnie. Przez całe moje życie, podczas matury i pracy za granicą czy wszystkich wyjazdów turystycznych - zawsze mogłem się dogadać ale wszystko mówiłem, pisałem mmm korzystając z intuicji, dobierając słowa akurat tak jak wydawało mi się, że będą brzmieć dobrze. :/ Znam trochę słówek jednak nie jest ich tak dużo. Poza gramatyką mam spore problemy z wymową. Słabo czytam.

Chciałbym docelowo nauczyć się "Queen's English" - tej prawdziwej, poprawnej wymowy, pięknego języka. Wiem, że z moim obecnym angielskim, gdybym nawet jako inżynier wyjechał na Wyspy to co najwyżej mógłbym być niewolnikiem w fabryce. Chciałbym jednak czegoś więcej i dlatego jest to dla mnie ważne.

Proszę, pomóżcie mi dobrać jakąś metode nauki - może jakieś podręczniki i praca w domu? Może w moim przypadku lepsza będzie nauka w szkole językowej (jeśli tak to czy jest jakaś godna polecenia w Krakowie?)? Czy supermemo to dobra myśl?

Docelowo byłbym w stanie poświęcić nauce 45-60 min/dzień, 5-6 razy w tygodniu lub trochę więcej czasu ale powiedzmy - 2 lub 3 razy na tydzień. Oczywiście interesuje mnie jak najtańsze rozwiązanie ale w zasadzie jeśli miałbym iść do jakiejś szkoły to musiałbym zamknąć się w 150-160 zł na miesiąc.

Startując z mojego poziomu i zakładając, że naprawdę bym się uczył - ale nie jak jakiś fanatyk - tylko tak jak napisałem powyżej - ile czasu mogłoby mi zająć dojście do FCE? (tak, tak, wiem, to sprawa indywidualna ale gdybyście mieli obstawiać? :P)


Z góry dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam!
Fafał :)

Czlowieku chyba za duzo myslisz o przyszlosci, nie rozplanywuj se tego co do minuty bo tak dlugo nie pociagniesz poprostu staraj sie skupic na nauce i ucz sie.
Taka rozpiska w 100% sie nie sprawdzi. Języka nie można kalkulować na sztywne ramy czasowe. Nauczysz się przebywać z językiem to będziesz go rozumiał coraz więcej z dnia na dzień. Za 150zł możesz kupić cały zestaw angielski w tłumaczeniach wydawnictwa preston (i zobacz jak ci idzie z takim materiałem i metodą). Obojętnie za jaki poziom się złapiesz nauczysz sie sporo (6ksiazek to 6poziomów trudności od A1-C2).
Kup np. wielką gramatykę języka ang. (trzeba mieć jedna książkę do gramatyki - na dłuższą metę przyda się wpoić dobre nawyki gramatyczne) Nie torturuj się ang. tylko go "zwiedzaj" i uzupełniaj braki (staraj się z tej wiedzy korzystać). Poczytaj o metodzie redpoint możne to będzie odpowiednie (w ostatnich tematach gdzieś opisałem jak/gdzie co i za ile). Czytaj forum a znajdziesz sporo i więcej niż myślisz.
Nie czekaj na odpowiedzi tylko działaj. Samo nie wejdzie do głowy.
powodzenia