Cześć, temat brzmi może banalnie ale chciałbym się wyżalić, a to da mi coś do myślenia.
Jestem 10 lat po maturze z języka angielskiego. Poziom podstawowy. Przez ten czas nie używałem go. Pamietam takie słówka jak cat czy dog. Na chwilę obecną mieszkam w Azji od 3 miesięcy. Mam dziewczynę Azjatkę, która mówi fluently po angielsku ( mówi strasznie cicho, ale to strasznie). Przed moim wyjazdem „kali znać podstawowe słowa jak arrive żeby nie zginąć na lotnisku” i to wszystko. Chodzę słucham co się dzieje w około...
Zacząłem od zera, znowu, teraz, przez 3 miesiące coś tam zacząłem dukać
Ogarnąłem zasady tutaj na miejscu, jestem świadomy jak budować zdania w różnych czasach. Przyimki.
Ale za 3 miesiące muszę chociaż udawać że coś tam mówię. Mam do dyspozycji 3 miesiące, i dziewczynę która mnie wysłucha godzinę rano i wieczorem.
1. Przerobiliśmy alfabet , bo okazało się że czytam źle. Następnie czytałem przy niej, poprawiała mnie, teraz czytam sam.
2. Nie potrafię łączyć słów ze sobą. Ostatnio byłem sam przedłużać wizę. Wisi kartka, rozumiem 90% słów, ale jak to zrozumieć jako zdanie to już nie
Długo by wymieniać.
Robię tak od 2 tygodni:
1. Czytam sam 3 godziny na głos.
2. Układam historyjki, co mi przyjdzie do głowy to to piszę
3. Staram się odpowiadać na pytania maturalne po ang, bełkotać
4. Słucham prostych audiobooków po ang.
Moje pytanie co wy byście zrobili, co znienil, za 30 dni chciałbym zobaczyć czy to przyniosło chociaż jakiś mały efekt.
Dzięki za uwagę