Czeć,
w wielu punktach się z Tobš zgadzam. A w odpowiedzi na Twoje pytanie: no, sprawiedliwoci nie ma po prostu. Ogólnie bardziej prawdopodobne jest, że wygra dobry ogólniak w dużym miecie, ale nie tylko z tych powodów, o których piszesz. Uwierz mi, nauczyciele z grubsza sš tacy sami wszędzie, z nielicznymi wyjštkami. Zauważ, że nawet te wietne licea z czołówki, o których wspominasz, nie majš po 10 laureatów z każdej olimpiady. Takie licea skupiajš włanie po kilku-kilkunastu wybitnych pedagogów - i to im wystarcza. A ci nauczyciele przycišgajš z kolei uczniów z pasjš (czasem nawet z całego województwa), którzy dajš tym nauczycielom odczuć, że ich praca ma sens - i tak dalej, koło się zamyka. Poza tym w większych miastach jest dostęp do kół zainteresowań, czasem na poziomie akademickim, wykładów uniwersyteckich, etc.
Ale z drugiej strony, słyszałam o przypadku bardzo zdolnego ucznia, który darł koty ze szkołš i samodzielnie doszedł do pokanych sukcesów na olimpiadach. I znam też przypadki osób, które miały sukcesy w olimpiadach niezwišzanych z kierunkiem kształcenia, przy braku pomocy (czy wręcz wrogoci) ze strony nauczycieli.