aaaa... No wiec dla mnie to na razie koniecznosc. Wlasnie sie z mezem z dlugow wygrzebalismy i zeby cos zaoszczedzic oboje musimy pracowac (zaoszczedzic na takie tem rozne: nowa kuchnie, lazienke i wykonczenie reszty mieszkania). Gdybysmy jednak mogli sobie pozwolic to ja bym pracowala na pol etatu. Chcialabym pracowac (albo platna albo nie) zeby sie moc \"poobijac\" miedzy ludzmi. Jak bylam bezrobotna to mi sie zaczelo na glowe rzucac. W koncu zaczelam robic kursy komputerowe i kurs angielskiego zeby zwiekszyc swoje szanse na wejscie na rynek pracowniczy. Pracowalam takze ochotniczo w organizacji co sie zajmowala sadzeniem krzewow i drzew w szkolach, wycicnaniem wierzb zeby przywrocic srodowiska bagienne w miescie i innymi podobnymi pracami. Sprawialo mi to podwojna satysfakcje: po pierwsze mialam co robic i sie czulam potrzebna i czescia zespolu, a po drugie skonczylam kierunek biologiczny wiec praca z przyroda mi odpowiadala bardzo. Dodatkowym plusem bylo swieze powietrze.
Teraz pracuje w biurze i moze czasem zazdroszcze znajomym, ktorzy pracuja w kierunku, robia doktoraty i habilitacje. Nie rozmyslam o tym jednak za duzo. Mam odpowiedzialna prace i bezpieczna posade.
A z innej beczki... emeryci na przyklad w Wielkiej Brytanii wracaja do pracy zeby nie zkostniec. I nie jest to tylko praca tylko przy ukladanie towarow na polkach w supermarketach. Starsi ludzie wracaja na rynek pracy jako osoby doswiadczone i z ekspertyza. Oczywiscie powodem do podjecia pracy sa tez powody finasowe ale wiekszosc starszych ludzi z przyjemnoscia pracuje na pol etetu, czuje sie w ten sposob potrzebna a nie odstawiona na boczny tor.
to tyle z moich opini...