rozlewnia wody

Temat przeniesiony do archwium.
A czy ktoś coś słyszał o rozlewni wody w Axbridge ??
miałem tam oddzwonic bo mi babka powiedziała, że jest teraz w trasie i nie moze rozmawiac.

oczywiście pierwsze jej słowa to: "wszystko aktualne sa wolne miejsca":D

chciałem zadzwonic teraz i sie wypytac o wszystko ale numer jest nieosiągalny:)
ale z tego co widze co piszą o tej fabryce tytoniu to jest ten sam pic :)
i tutaj jeszcze link, na inne forum gdzie też został poruszony ten temat :)

http://www.oszukany.pl/forum/viewtopic.php?t=412
ja się dowiedziałem od tej babki jak brzmi pełna nazwa tej firmy COCA-COLA ENTERPRISES LTD to jest numer do tej firmy [tel]a moze ktos zna imię i nazwisko tej babki proszę o informacje moje [gg]
znalazłem następne ogłoszenie pana Piotra Krajewskiego
Praca Anglia
Rozlewnia wód gazowanych i napoi zatrudni od zaraz mężczyzn i kobiety. Praca stała - zakwaterowanie. tel. [tel],
[tel]
to jest ten sam numer co do fabryki papierosów i ten sam numer ,który podaje kobieta z "ogłoszenia do rozlewni wód"
więc ta sam lipa
znalazłem jakąś starą sprawe z wyjazdem tez do rozlewni ;) Podobny schemat działania, i tez kobieta ;)
"SZKOCJA - Seryjna oszustka

Nawet 100 Polaków mogło paść ofiarą nieuczciwej rodaczki, która – zamiast obiecanej pracy w Szkocji – zafundowała im prawdziwy dramat.
Od kilku dni do polskiego konsulatu w Edynburgu wciąż zgłaszają się ofiary oszustki. Wszyscy przyjechali do Szkocji zwabieni obietnicą atrakcyjnej pracy. Impulsem do wyjazdu było ogłoszenie zamieszczone w „Gazecie Wyborczej” o naborze do pracy w rozlewni piwa i whisky. W ofercie była mowa o wysokich zarobkach i pracy w nadgodzinach. Dla zainteresowanych podany był numer komórki. Szczegóły wyjazdu ustalane były telefonicznie z kobietą, która przedstawiała się jako Kasia lub Magda Chętni uzgadniali z nią termin przyjazdu na dworzec autobusowy w Glasgow. Na miejscu byli odbierani i zawożeni do prywatnego mieszkania. Kobieta informowała, że nie bierze pieniędzy za pośrednictwo w znalezieniu pracy, ale żądała 40 funtów za mieszkanie, wynajdywała dodatkowe opłaty za dokumenty, tłumaczenia i kursy BHP. Kiedy przybysze z Polski byli już całkowicie „oskubani”, trafiali na ulicę.
Przedstawiciele polskiego konsulatu oceniają, że Polka mogła w ten sposób oszukać około 100 rodaków. – Jesteśmy w kontakcie z kilkudziesięcioma osobami, które zdecydowały się zeznawać w tej sprawie – mówi konsul generalny Aleksander Dietkow. – Z całą pew nością poszkodowanych jest jednak znacznie więcej. Prawdopodobnie w tym tygodniu spotkam się w tej sprawie z przedstawicielami szkockiej policji, której przekazaliśmy m. in. numer telefonu komórkowego oszustki i numer rejestracyjny używanego przez nią sa mochodu.
Konsulat kupił bilety kilkunastu Polakom, którzy postanowili wrócić do kraju. Niektórzy zdecydowali się zostać, ponieważ dzięki pomocy innych rodaków udało im się znaleźć pracę. Oszukanym pomaga też Polska Misja Katolicka i Dom Sikorskiego.
ac "
ludzie uważajcie na oferty pracy z londynu typu:
tesco, rozlewnia wód, zakłady tytoniowe

to są oszuści mydlą oczy wywożą za miasto, okradają, biją itp.
TO JEST POWAŻNA SPRAWA W 1 DZIEŃ SPOTKAŁEM KILKA OSÓB W LONDYNIE OSZUKANYCH I OKRADZONYCH UWAŻAJCIE !!!
Witajcie.
Miałem okazję dłużej porozmawiać o tej rozlewni.Można dodzwonić się tylko wieczorem o 20-22. Proponuje 7,50/godz.Praca oczywiście legalna.Chce 70 GBP na opłaty rejestracyjne,90 GBP kaucja za mieszkanie,70 GBP opłata za mieszkanie (pierwsze 2 tyg.)Ciekawe czy ktoś sprawdził czy ta rozlewnia tam w ogóle jest?
jakie opłaty rejestracyjne??
a opłaty za mieszkanie??
to juz razem 230 funtów
----
zazwyczaj jest tak, że agencje potracaja swoje koszty z twojej wypłaty jak już masz prace i zarabiasz.
Witam.
Przyjechalem do Luton w polowie wrzesnia zwabiony ogloszeniem w sprawie pracy w fabryce hondy w Londynie. Potem znalazlem w necie wytwornie pasmanterii i pieczarkarnie. Wszystkie te oferty mialy numer kontaktowy na komorke. Jakis czas byl kontakt, a potem sie urywal. Wszystkie te oferty mialy wspolny mianownik w postaci oplat za cos. A to zaliczka za mieszkanie, a to kurs BHP, a to za rejestracje w Home Office. Wszystko to jedna wielka bzdura! NIE WIERZCIE W OGLOSZENIA O PRACY Z KONTAKTEM NA KOMORKE!!! Dzieki pomocy przyjaciol po dwoch miesiacach znalazlem prace. Nie zycze jednak nikomu takiego dwumiesiecznego horroru.
Mieliśmy na oszukany.pl 2 sygnały od oszukanych na tą rozlewnię. Cytuję:
-----------------------------------------

TAK WLASNIE ZROBIONY ZOSTALEM W BAMBUKO NA 250 FUNCIAKOW. I WYWIEZIONY W OKOLOICE HEATROW.
jesli ktos mial podobne doswiadczenie niech da znac na mail.
Jak mozna byc tak glupim aff.

wlasnie wczoraj obieralam o 1 w nocy z Londynu mojego wujaszka.znalazl oglaszenie w wyborczej do tej rozlewni.Pani mila, nie chciala kasy i pojechal.stal os 15.00 do 21 i dzwonil do tej babki a ona co chwile mowila ze za godz.przyjedzie i tak do 21.00 w koncu kazalam mu wsziadac w pociac i przyjezdzac do nas.bo to jest jawny przekret.uwazajcie!!!

-----------------------------------
Dzisiaj jest poniedziałek i znowu bedzie wysyp pytań o super pracę z gazety wyborczej. Praca na poczcie już była, w fabryce hondy juz była, w fabryce papierosów już była, w tamtym tygodniu była praca w ikei. Wszystko pieknie , bez kwalifikacji i bez języka. A co teraz oszuści wymyslą Ten sam scenariusz co zawsze a chętnych nie brakuje. Dlaczego wierzycie w takie gruszki na wierzbie?
Pytanie pozostnie bez odpowiedzi.
========================================
www.oszukany.pl
" Miałem mieć pracę w Anglii. Na miejscu nas wywieziono na obrzeża miasta i okradziono - mówi Daniel spod Szczecina, który z dwoma kolegami wyjechał do fabryki pod Londynem

- 15 stycznia przeczytali w gazecie ogłoszenie o pracy w rozlewni wód gazowanych - opowiada pan Jarosław. - Wszystko wyglądało wiarygodnie. Mówiąca po polsku kobieta przedstawiła warunki pracy. Były takie, jak zwykle na początek w Anglii. Podała, że muszą mieć po 250 funtów, żeby przeżyć do pierwszej wypłaty. Uznali, że to będzie dobra praca, bo pracodawca współpracuje ze znaną firmą. Pojechali w poprzedni piątek. Byliśmy spokojni, dopóki z Anglii nie dotarły do nas przerażające wieści.

Daniel S. już dziś jest bezpieczny u znajomych w innej części Anglii. Ale w piątek tydzień temu przeżył chwile grozy.

- Dojechaliśmy do Londynu autobusem - wspomina. - Stamtąd mieli nas odebrać ludzie z firmy i rzeczywiście odebrali. Byli nawet w firmowych koszulkach. Białym volvo ruszyliśmy do naszej pracy i kwatery. Mieliśmy pieniądze na wynajęcie mieszkania i jedzenie, na przeżycie do pierwszej wypłaty. Na jakiejś ulicy samochód zatrzymał się. Wysiedliśmy, wyciągnęliśmy bagaże, a wtedy podeszło trzech mężczyzn. Kazali oddać pieniądze. Odchylili poły kurtki. Mieli noże i broń. Zabrali kasę, wsiedli do auta i odjechali.

Młodzi Polacy zostali bez pieniędzy. Nawet nie wiedzieli, gdzie są.

- Byliśmy przerażeni. Styczeń. Zimno. Robi się późno. Co dalej? - mówi pan Daniel. - Zgłosiliśmy się na policję. Policjant pomógł nam znaleźć na szybko nocleg i skontaktować się z polskim konsulatem. Tak przetrwaliśmy noc. Następnego dnia szukaliśmy rozwiązania. Kolega dodzwonił się do jakiś znajomych. Obiecali nam pomóc. Na gapę pociągami dojechaliśmy do nich. Pomogli nam przetrwać. Gdyby nie oni, nie wiem co, by z nami było.

Polski konsulat ostrzega rodaków, że oszuści działają z coraz większym tupetem i potrafią podszywać się nawet pod znane firmy. Dlatego zanim wyjedziemy, najlepiej skontaktować się z firmą i upewnić, czy rzeczywiście ona nas zatrudnia, a w ręku mieć pisemną umowę."


Nie napisali tylko że tą gazetą była ..wyborcza
A w dzisiejszej wyborczej - pakowanie płyt dvd i playstation w Londynie - i znowu tylko nr tel. komórkowego
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - Sprawdzenie

 »

Pomoc językowa