tu pisze o ostrowcu: http://miasta.gazeta.pl/kielce/1,47262,3911567.html
Londyńskich oszustów tropią w Ostrowcu
Europejski nakaz aresztowania oszusta, naciągającego Polaków wyjeżdżających do pracy w Anglii, przygotowuje Prokuratura Rejonowa w Ostrowcu. To skutek artykułu "Gazety" o szajce oszustów działających w okolicach Londynu.
W tym tygodniu opisaliśmy historię trójki kielczan, którzy o mało nie padli ofiarą oszustów, kiedy wyjechali za pracą do Londynu. Okazało się, że w podlondyńskiej miejscowości Slough działa szajka Polaków, naciągająca swoich rodaków.
Okoliczności jej działania opisane w "Gazecie" pokrywają się z ustaleniami ostrowieckiej prokuratury, prowadzącej od kilku miesięcy śledztwo w podobnej sprawie. Prokuratura sformułowała już zarzuty oszustwa przeciwko mieszkańcowi Ostrowca Jarosławowi S., ale nie może ich przedstawić, bo mężczyzna się ukrywa.
- Po artykule w "Gazecie" wystosowałem pismo do prokuratur w całym kraju w celu ustalenia, czy nie prowadzą innych postępowań wobec Jarosława S. Musimy uprawdopodobnić wersję, że mógł on wyjechać z kraju - mówi Waldemar Pionka, szef prokuratury w Ostrowcu. Po uzyskaniu odpowiedzi ostrowiecka prokuratura będzie mogła wystawić europejski nakaz aresztowania Jarosława S.
Ostrowieccy prokuratorzy ustalili, że co najmniej przez kilka miesięcy w mieście tym działała firma Work, która pod przykrywką legalnej działalności pośredniczyła w wysyłaniu Polaków do Anglii, gdzie wpadali oni wprost w ręce oszustów. Ci najpierw inkasowali pieniądze za załatwienie formalności i noclegu, a potem zostawiali Polaków samych sobie. - W tej sprawie mamy już kilkudziesięciu poszkodowanych - informuje prokurator Pionka.
Jarosławowi S. w organizowaniu oszukańczego procederu pomagała Jolanta S. Z nieoficjalnych informacji, jakie udało się zdobyć "Gazecie", wynika, że oboje mogą ukrywać się w Anglii, niewykluczone, że w Slough.
- Zwinęli firmę, ale na jej miejsce powołali drugą. Działa w najlepsze pod tym samym adresem - powiedział nam czytelnik, który zadzwonił wczoraj do redakcji.
Rzeczywiście, pod tym samym adresem i telefonem co Work działa teraz w Ostrowcu inna firma, zajmująca się pośrednictwem w poszukiwaniu pracowników do Wielkiej Brytanii. Ma nawet stronę w internecie. - Jak na razie nie mamy żadnych sygnałów, aby ta firma łamała prawo. Ma niezbędne zezwolenia, nikt się nie skarżył na jej działanie - mówi prokurator Pionka.
Ostrowiecka firma reklamuje się w internecie i darmowej prasie ogłoszeniowej: "Brytyjska agencja pracy poszukuje do pracy w fabrykach, hotelach, na lotnisku. Gwarantowane wynagrodzenie min 5.35 GBP/h oraz legalne kontrakty minimum 6 miesięcy"...