I jeszcze tutaj:
http://www.guardian.co.uk/uk_news/story/0,,1255634,00.html
Jak nie znasz nikogo w GB (dobrzy znajomi, rodzina) gdzie masz zapewnione, ze bez presji mozesz sie zaczepic i zostac jak dlugo chcesz to raczej sie zastanow. Nie polecam wyjezdzania \"na zywiol\" - za duzy stres. Jesli juz gdzies chcesz wyjechac to ja bym omijala Londyn szerokim lukiem.
Ludzie narzekaja, ze \"powiedziano\" im, ze praca jest. Pewnie, ze jest, wystarczy bylejaka gazete do lapy wziac. Ale sie jej nie dostanie tylko na polski paszport. I nie pchac sie do firm pseudo-posrednictwa (wyrastajacych w Londynie jak grzyby po deszczu, zakladanych przec co bardziej cwanych polaczkow w celu \"pomocy\" rodakom) tylko do ordynarnego Job Centre, Job Centre i jeszcze raz Job Centre.
Dostanie pracy trwa, nawet dla tubylcow (jak dlugo - zalezy gdzie sie mierzy). Rzadko sie zdarza, ze ktokolwiek z nich dostaje robote \"na pysk\", od razu na wejscie, wiec czemu mialoby byc inaczej z Polakami?
W TV jeden pan udzielil wywiadu (gdzies w Polsce) i (lamana) angieszczyzna powiedzial, ze on nie pojedzie bo nikogo tam nie zna i nie zna angielskiego, wiec sie nie bedzie pchal.
Ludzie co chca jechac \"na zywiol\" do innego kraju za robota powinni zrobic Sobie test. Wziac pierwszy lepszy pociag jadacy do innego miasta w Polsce. Wysiasc i zaczac szukac pracy lazac po ulicach. Spedzic tam tydzien i zobaczyc czy ich finansowo i psychicznie stac.
Ludzie, ktorzy maja tu rodzine albo znajomych, u ktorych moga sie zatrzymac, to inna sprawa; chociaz czasem sie mowi, ze z rodzina to najlepiej sie wychodzi na zdjeciu ;o).
Ale i tak trzymam kciuki, co kolwiek postanowisz.
:o)