Super szybka nauka MetodÄ… Emila Krebsa

Temat przeniesiony do archwium.
91-120 z 128
Macie racje :) Popieram wasze słowa jak najbardziej :) Obecnie liczą się dwie skrajności:
- wykwalifikowani pracownicy fizyczni w tym różnego rodzaju rzemieślnicy i po prostacku mówiąc "robole"
oraz
- mocno wykształcone osoby o ścisłych specjalnościach i ponad przeciętnych osobowościach
Niestety, albo i stety wykształcenie wyższe wraz z jego upowszechnieniem spadło w ostatniej dekadzie możliwościami do wykształcenia średniego z połowy lat 90. Osoby ze średnim w latach 90 były zatrudniane i robiły dokładnie to samo co teraz osoby po tzw studiach.
Dokładnie. Zgadzam się. Teraz nie ważne czy znasz i 6 języków czy nie. Jak nie masz szczęścia, albo nie jesteś jakiś mega zaradny to normlanej pracy nie znajdziesz.
Krops, nie zgadzam sie z Toba i nie mierz swoja miarka innych.... mieszkam poza Polska od 25 lat,a wlasciwie i w PL, czuje sie kosmopolitka.... kiedys bylo duzo trudniej cos osiagnac, teraz dzieki Europie jest latwiej..... pracuje w kilku jezykach i angielski jest mi bardzo potrzebny w pracy,a z tych kilku idzie mi najgorzej . Doksztalcam sie dzieki tej stronie.... a tobie zycze wiecej pozytywizmu i uwierz mi nie trzeba za granica pracowac na zmywaku,ale trzeba bardzo chciec robic inne rzeczy,a po to trzeba ciagle doksztalcac sie..... ja pracuje w dziale personalnym jednej z instytucji europejskich, wczesniej bylam sekretarka dyrektora jednej z dyrekcji w Komisji UE i zapewniam ciebie,ze osiagnelam to dzieki swojej ciezkiej pracy, bo znajomosci tu nie licza sie....
Krops, nie zgadzam sie z Toba i nie mierz swoja miarka innych.... mieszkam poza Polska od 25 lat,a wlasciwie i w PL, czuje sie kosmopolitka.... kiedys bylo duzo trudniej cos osiagnac, teraz dzieki Europie jest latwiej..... pracuje w kilku jezykach i angielski jest mi bardzo potrzebny w pracy,a z tych kilku idzie mi najgorzej . Doksztalcam sie dzieki tej stronie.... a tobie zycze wiecej pozytywizmu i uwierz mi nie trzeba za granica pracowac na zmywaku,ale trzeba bardzo chciec robic inne rzeczy,a po to trzeba ciagle doksztalcac sie..... ja pracuje w dziale personalnym jednej z instytucji europejskich, wczesniej bylam sekretarka dyrektora jednej z dyrekcji w Komisji UE i zapewniam ciebie,ze osiagnelam to dzieki swojej ciezkiej pracy, bo znajomosci tu nie licza sie....
janobe - teraz Ty mierzysz swoją miarką :) Krops mocno to uogólnił co jest jak najbardziej zgodne z obecnym rynkiem pracy, wyceną zasobu ludzkiego na nim, oraz dobrze odzwierciedla ogół. Ty zaś uściśliłaś całość do swojego sukcesu. Równie dobrze można podejść do tego w ten sposób, że jak wszyscy zaczną uczyć się śpiewać i bardzo mocno będą tego pragnąć, to z całą pewnością odniosą sukces sceniczny, staną się sławni i bogaci - tylko trzeba uczyć się śpiewu. Wiadomo, że do bzdura, bo tylko część, a nawet nieliczni zajdą dalej niż większość.
Ja przyznam że jestem raczej negatywnie nastawiona jeżeli chodzi o te metodę, według mnie brzmi trochę jak "dieta cud". Ale oczywiście nie krytykuję, ani tej ani też żadnej innej metody, ponieważ na każdego dział coś innego i to że ona nie przypasowała mi nie znaczy, że jest ona zła i nie przyniesie efektów innym osobom które będą z niej korzystały. Według mnie nie ma żadnego złotego środka na naukę języka, wszystkie zależy od człowieka, jednemu nauka przychodzi łatwiej a innemu znacznie trudniej niestety
...Ale NIKT nie nauczy sie nowego, nieznanego mu jezyka w ciagu 14 dni. NIKT.
Wszyscy co kupią taki kurs nauczą się, nie tylko w 14 dni, ale i nawet szybciej co znaczy wywalić pieniądze w błoto.
A tak na poważnie, to gdyby takie metody nauczania były możliwe, to faktycznie lektorzy, nauczyciele straciliby pracę, ale sam kurs nie kosztowałby 150 zł bo byłby wart wszystkich pieniędzy - to tak na zdrowy rozsądek.
edytowany przez Skorp75: 09 wrz 2015
Hejtujecie ten kurs, a tak na prawdę nikt z Was pewnie nawet na oczy go nie widział. Tak na prawdę obrażacie ludzi, którzy ten kurs kupili. A sądzę, że jest ich sporo. Sam go mam i czuję się urażony jak czytam co za głupoty wypisujecie. nie wiem jesteście faktycznie tak zazdrośni o sprzedaż czy co?
Ja w odróżnieniu od Was przeszedłem kurs i przełamałem barierę językową. Normalnie jak byłem na "normalnym" kursie to na mówienie samo aż tak dużo czasu nie poświęcaliśmy i szczerze mówiąc te rozmówki były słabe. A tu poćwiczyłem i naprawdę git. Po 14 dniach nie będziesz mówił jak native speaker, ale coś tam możesz powiedzieć. Weź pod uwagę, że tu założenie jest takie, że języka uczysz się CODZIENNIE. Nie jak w większości kursów, gdzie przyjdziesz dwa razy w tygodniu i wałkujesz jedno zagadnienie. W tym są ćwiczenia, reguły gramatyki itd. A tu masz odpowiedź na konkretne pytania. Całe zwroty. Przez 14 dni codziennie trochę się ich nauczysz. Może nie będziesz wielkim erudytom i dawał wykładów, ale o drogę możesz spytać.
Nie wiem czemu tyle hejtu w Was ludzie. NaprawdÄ™.

Zresztą ja kupiłem i nie czuję, żeby cokolwiek w błoto wyrzucił. Ważne jest że się uczyłem i robiłem to codziennie. Prawdopodobnie jakbym uczył się inną metodą też nauczyłbym się sporo przez dwa miesiące, ale ja wybrałem właśnie tą. I nic wam do tego. Jak ktoś woli chodzić na kurs językowy i uczyć się na 1 poziomie przez dwa lata to ok. Ja miałem już dość tego, że płaciłem o niebo więcej niż 140 zł, bo semestr kosztował około 2000 a efekty tyle o ile.
Ja wlasnie ucze sie niemieckiego ta metoda. Akurat szukalem czegos audio no i padlo na to. Codziennie jezdze do pracy ok 1h wiec przynajmniej pozytecznie spedzam czas. A sama metoda wydaje mi sie nieco gorsza od angielskiego ktorego uczylem sie wczesniej (nie pamietam nazwy kursu) gdyz tam byly ciekawsze teksty czesto abstrakcyjne (jak np. kot wazacy 250 funtow i pijacy 3 galony mleka dziennie :)). Oczywiscie dodatkowo ucze sie z ksiazki takiej kursowej (mialem roczny kurs daaawno temu).
Ostatecznie jezeli chodzi o niemiecki to nie polecam , no chyba ze zapomnisz o nauce w 10 dni i potraktujesz to jako dodatek do sluchania w trakcie podrozy , spaceru itp.
No to ja od siebie dodam to:
http://klopotliwyklient.blogspot.com/2015/09/metoda-na-krebsa.html
Cytat: EntuzjastkaWszystkiego
No to ja od siebie dodam to:
http://klopotliwyklient.blogspot.com/2015/09/metoda-na-krebsa.html

i wszystko w temacie
Znowu dywagacje na temat marketingu nie samej metody. Z tego wniosek , że to metody przyczepić się nie można :), bo dywagacje skupiają się na tym jak jest reklamowana.
Nie wiem po co tak wnikać w to wszystko. Serio. Tylu uchodźców teraz do nas przyjeżdża trzeba się skupić na tym jak ich trochę spolonizować.... ja tylko po rosyjsku mówię trochę i dobrze. Już trochę lat przepracowałem bez problemu. Jak mówiłem dzieci wyjechały, a wszystko przez te nauki...teraz każdy chce na zachód.
Mroczek8, może i racja, że krytyka dotyczy strony sprzedażowej tej metody. Prawdziwa cnota krytyki się jednak nie boi. Gdyby metoda była dobra, gdyby jej skuteczność nie pozostawiała złudzeń, sprzedawca nie musiałby uciekać się do tanich sztuczek, abyśmy tylko chcieli zwrócić uwagę na jego produkt. Mimo wszystko sprzedawca robi z nas balona, bo przymykamy oczy na brudne gierki pospolite na rynku.
Co za bzdura. Wszyscy efektywni sprzedawcy wykorzystują teraz metody sprzedażowe, żeby przekonać nas do zakupu. Bez promocji produkt nie żyje. Poczynając od hipermatketów : http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/1072128,tak-manipuluja-nami-w-hipermarketach-ujawniamy-chwyty-sprzedawcow-techniki-manipulacji,id,t.html , poprzez pojedynczych sprzedawców, do wielkich koorparacji. Każda reklama w telewizji jest pewnym rodzajem manipulacji. Tak niestety nas teraźniejszy świat wygląda.

Wy się jednej strony uczepiliście. Dlatego właśnie Mroczek8 ma rację produkt trzeba oceniać sam w sobie, po składzie, działaniu, efektach, a nie po tym jak jest jest sprzedawany. Litości. KAŻDY sprzedawca chce zwrócić uwagę na swój produkt. Was po prostu boli, że ten akurat ma dobrą reklamę i ktoś na nim zarabia. Może sami próbowaliście wypromować coś podobnego a nie wiedzieliście jak.
Żenada jak dla mnie poziom osób które tutaj krytykują.
Chrupeczek00, myślę że nie masz doświadczenia w marketingu i klepiesz by klepać. Tak sobie można promować jakieś badziewie za 5 zł made in china od Zdzisia z bazarku a nie poważny kurs, nawet średnio poważnej firmie - chyba że kurs jest tak poważny jak anonimowość sprzedawcy i jego metody sprzedaży ;) Zresztą co by nie gadać, co to za produkt gdzie sprzedawca jest praktycznie anonimowy. Dla mnie ten sprzedawca nie dość że ma g.....ny produkt, to jeszcze jest duża szansa że nie płaci podatków.
A Ty Skorp75 na pewno jesteÅ› wielkim znawcÄ… .

Ja w odróżnieniu od was kupiłem kurs i nie widzę w nim, żeby coś było nie tak. Co więcej nauczyłem się czegoś i zyskałem upłynnienie komunikacji w języku obcym. Nie każdemu wszystko musi się podobać, nie na wszystkich takie same metody tak samo działają, ale hejtowanie metody za sposób sprzedaży bez nawet sprawdzenia kursu jest dla mnie nie poważne. Gracie wielkich znawców, hejtujecie, obrażanie ludzi nazywając ich idiotami, bo kupili kurs, a sami nawet nie pokusiliście się, żeby zobaczyć na czym metoda polega.

Wiem, ze jest dużo szemranych firm wystarczy poczytać wątek : https://www.ang.pl/forum/programy-do-nauki-jezykow/247550/page/3 o simple Words, gdzie ktoś zamawia produkt bierze kasę i zero kontaktu.
Nie wiem, czy ktoś tu z obrażających firmę pokusił się i zadzwonił do infolinii Krebsa. Numer jest prawdziwy odbierają ludzie , a kurs przychodzi do słuchaczy, tak i do mnie. Nie ma ściemy.
Matko jedyna, Chrupeczek, ile Ty masz lat, że takich argumentów używasz? To że ktoś tam odbiera telefon, jeszcze nie świadczy, że to porządna firma. Jak obronisz fakt, że na stronie sprzedawcy szwindel goni szwindel. Jeśli miałabym świetny produkt, a dodatkowo chcialabym, aby go zarekomendowali naukowcy, zamówiłabym rzetelną ocenę na jakiejś uczelni. Po co wymyślać jakieś lewe autorytety ze zmyślonymi nazwiskami? Przecież to dziecinada. W dodatku oszukańcze przedszkole, skoro tak łatwo można wszystko sprawdzić. Nie kupię więc tego badziewia, gdy sam sprzedawca ma mnie za idiotkę, a jedynie zaciera ręce na myśl, że sprzedał mi towar wart byle co za 150 zeta. No, żyć... nie umierać.

http://klopotliwyklient.blogspot.com/2015/09/ad-vocem-czyli-o-krebsie-ciag-dalszy.html
Chrupeczek00 nie jestem wielkim znawcą, choć w porównaniu z Tobą nabieram po woli takiego przekonania :)
Bronisz tego kursu, a nawet sam wyżej opisałeś jego niezgodność i badziewność
Cytat:
A tu poćwiczyłem i naprawdę git. Po 14 dniach nie będziesz mówił jak native speaker, ale coś tam możesz powiedzieć. Weź pod uwagę, że tu założenie jest takie, że języka uczysz się CODZIENNIE. Nie jak w większości kursów, gdzie przyjdziesz dwa razy w tygodniu i wałkujesz jedno zagadnienie.

Widzisz kolego "coś tam" nauczyć to nauczysz się niemal z każdego kursu, nawet tego najbardziej badziewnego, tyle tylko że ten kurs nie oferuje "coś tam" tylko daje wręcz konkretną gwarancję nauki w 14 dni, może nie pisze dokładnie czy będę mówił jak NS czy jak 7 latek po dwóch lekcjach angielskiego w szkole one, two i trzy, ale wydając kasę i po tak zaawansowanym marketingu człowiek powinien oczekiwać czegoś więcej, wszak to kurs niemający sobie równych.
Co do ostatniego zdania, to nawet widzę, że jesteś mocno zielony co tak naprawdę jest na rynku i jak działa. Dużo kursów, programów i opracowanych metod działa o systematyczność powtórek, z założeniem, że będą wykonywane codzienne. Wiele kursów / programów nie tylko uczy słówek, ale i całych zdań, słówek w kontekście, czytanek i misternie w to wszystko wplecionej gramatyki, odsłuchiwania i powtarzania a na dodatek autorzy wcale się nie kryją, kursy nie kosztują w promocji nie wiadomo ile! Jest autor, jest adres, jest nip, jest ktoś kto bierze za to odpowiedzialność a przede wszystkim jest szansa, że kurs stworzył ktoś kto się na tym zna. Nie mówię, że te kursy są idealne, ale przynajmniej są realne i za 50-100 zł możesz mieć pełen zakres nauki.
Tak działa SM, PH i pewnie wiele innych. Są też darmowe, a nawet całkiem fajnie są opracowane słówka z obrazkami na tej stronie które można potraktować jako uzupełnienie swojej nauki.

Chrupeczek00 - za te 150 zł to w SM masz kurs od totalnych podstaw do zaawansowanego i ucząc się systematycznie codziennie gwarantuje Ci, że w rok jak się przyłożysz to opanujesz całkiem sporo.
dla mnie nauka języków zawsze była dosyć ciężka, ale jak się ma kłopoty z pamięcią to tak jest. Jeśli słówka są krótkie to jeszcze udaje mi się zapamiętać, gorzej z tymi dłuższymi. Na tej stronce znalazłem pewną pomocną metodę, mnie nawet pomaga :) https://ebulb.pl/Szybka_nauka_angielskiego_ID34_74.html#viewquestionh_
Ciekawe czy to kolejny badziew ze strony agencji reklamowej, tak siebie nazywają, nakatomi. A oto przykład jej profesjonalizmu:

Cytat:
W kupie siła :) jak to powiedział wieszcz :) pracujemy grupowo nad marketingiem szeptanym pracujemy w 4 osoby pisząc posty kolejno. Dlaczego ? Dla dobra ogólnego :) ponieważ każdy na inny i świeży umysł i inny pogląd na rózne zagadnienia, dlatego marketing jest pisany przez kilka osób aby wpisy były różne.

Jeśli chcesz wiedzieć więcej o Nas :) jak pracujemy i dlaczego jesteśmy Najlepsiiiii :) Zgłoś się do Nas.

Biznes model = spam

http://www.nakatomiside.pl/marketing-szeptany/
Wszyscy teraz szukaja nauke jezyka obcego na wczoraj. Dlaczego NIKT im nie wytlumaczy, ze tak sie nieczego nie nauczy. Chcialabym chociaz raz porozmawiac z kims kto nauczyl sie nowego jezyka w ciagu 14 dni. Za ta wiedze to cholernie duzo zaplace...(ja jeszcze mam do pokonania ta lacine). Jak ktos mnie nauczy w ciagu 14 dni to place krocie (kupisz sobie dobry samochod za to). Tyle.
Metoda Krebsa (jeśli faktycznie taki człowiek w ogóle żył) polegała na tym, że człowiek ten uczył się całymi nocami, tworząc i powtarzając zdania o tym samym znaczeniu w kilku różnych językach jednocześnie.
Koniec. Cały sekret jego metody.
Na pewno nie zajęło mu to 14 dni.
Metoda ciekawa i możliwe, że efektywna.
Czy cała ta WIEDZA jest warta tylu pieniędzy? To raczej wytrwałość jest bezcenna.
Zalezy co kto chce osiagnac w zyciu. Ja zaplace 20,000 funtow za to, ze ktos mnie nauczy w ciagu 14 dni - nawet 24 godziny na dzien. Tyle.
Nie lubię powoływania się na akwizycję mowy (uczenie się dzieci), bez profesjonalnych podstaw. Nie jest prawdą, że dzieci jedynie słuchają języka. Forma pisemna staje się częścią nauki języka bardzo wcześnie. Wszystkie dzieciaki wiedzą, że jest pismo zanim idą do szkoły, a znaczna część umie czytać i pisać zanim uczy się w szkole. Najważniejsza części nauki, dająca gramatykę, nie obywa się bez pisma. Nie ma sensu próbować zaprowadzić psychologiczny analfabetyzm, szczególnie dla lepszych rezultatów.

Ponadto, dzieci nie używają jakichś "magicznych" umiejętności mózgu. Używają naturalnej logiki, czego metody oparte na osłuchiwaniu się nie mają jak oddać. Widziałam reklamę "metody Krebsa" (biorę w cudzysłowie, bo wątpię żeby facet chodził wszędzie z fonografem i robił sobie płyty; wygląda też na to, że własnego opisu tej metody nie zostawił) z jeleniem na drodze który "nie zna odpowiedzi". Jakby język był przewidywalny i starczyło się nauczyć jakichś haseł, żeby mówić.

Ja sobie moją gramatykę wynalazłam, zaczęłam jak byłam dzieciakiem. Przedstawiam na Travel in Grammar, travelingrammar.com
Krebs to kolejny pusty chwyt marketingowy dla tych, którzy naiwnie wierzą, że dowolnego języka można nauczyć się bez wysiłku w miesiąc. Jeśli ktoś jest leniwy, to żadne metody czy narzędzia nic nie pomogą. Ucznie się na pamięć zdań z pominięciem nauki gramatyki przydaje się tylko na bardzo podstawowym poziomie, ale język to twór żywy i żeby go używać trzeba myśleć; myśleć w obcym języku na dodatek. Życie nie toczy się według z góry przygotowanego skryptu i nie wystarczy tylko wykuć się własnej roli. Kto tego nie pojmie, nigdy nie opanuje języka.
Tą metodą nie można nauczyć się języka. /w moim przypadku hiszpańskiego/ Jeśli nie posiadasz podstaw gramatyki, jeśli myślisz że po przejściu tego kursu będziesz mówił po hiszpańsku, to jesteś w wielkim błędzie. Nieżaleznie czy przerobisz go w 10 dni czy 360 dni. Ten kursz może posłużyć prz uczeniu się prawidłowej wymowy hiszpańskiej, /bo o to bardzo trudno/ Ilość słówek w całości bardzo niewielka, zero wyjaśnień odnośnie form gramatycznych, nie wspominając o czasownikach. Jest to kurs dający możliwośc prymitywnego porozumienia się w tym języku. Mówisz i nie wiesz dlaczego akurat tak mówisz. To jest tak jakbyś nie znając języka nauczył się tekstu piosenki / na pamięć, na tzw "małpę"/ zaśpiewasz ją, ale tylko b.ogólnie wiesz o czym ona jest. Nic poza tym.Uczysz się całych zwrotów nie wiedząc jak je poprawnie wykorzystać nie w identycznych jak w treści kursu , ale podobnych sytuacjach, bo nie znasz gramatyki . Jeśli ktoś na ulicy zapyta cię o coś nie odpowiesz - nie masz szans, bo znasz tylko gotowe zwroty zawarte w kursie. Jedynie wymowa! Tę polecam.
Oj, oj, oj,...ze wyrafinowani ludzie jeszcze sie nie znaja na chwytach marketingowych.
No, ale jak dobrze wiemy, kobiety wierza, ze jakis tam krem za 200-300zl ich odmlodzi, mezczyzni, ze po uzyciu niebieskich tabletek beda ogierami...co sie mozna dziwic?...
Jak widać, na wszystko jest "niebieska tabletka" - młodość, potencję, zmarszczki, hemoroidy, język obcy, serce...
by żyło się lepiej...
Jeśli ktoś porównuje proces uczenia się języka przez niemowlę z procesem uczenia się języka przez dorosłego, to albo nie ma pojęcia, o czym mówi, albo liczy na naiwność i niewiedze ludzi, bo chce im sprzedać "cudowną" metodę nauki, dzięki której rzekomo w 10 dni za jedyne 500 złotych (promocja!) będzie można opanować język.

Jestem i filologiem, i psychologiem ze specjalnością kliniczną, więc śmiało mogę stwierdzić, że mam nieco większą wiedzę z zakresu psycholingwistyki niż ludzie z innym wykształceniem. Zapewniam, że nie ma czego porównywać. Ludzie widzą na ogół tylko jeden moment, w którym dziecko powie jakieś słowo - lub raczej wykrztusi dźwięk słowopodobny. Nikt jakoś już nie zwraca uwagi na to, że wcześniej przez x miesięcy (niekiedy lat) jest zanurzone w języku przez 365 dni w roku 24 godziny na dobę. Non-stop. Bez przerwy. I mimo tego dopiero po, dajmy na to, półtora roku wypowiada pierwsze zdanie typu "mama pić" czy "ziaziu paluszek". Poza tym dziecko uczy się bez interferencji ze strony innego języka, ponieważ żadnego nie zna, a u dorosłych właśnie ta interferencja jest jedną z kluczowych przeszkód w nauce.

Nie dajcie się omamić wizją przyjemnej nauki bez wysiłku czy ofertami "cudownych" a przecenionych kursów. Nauka języka jest jak terapia: ile zainwestujemy czasu i pracy, tyle wyciągniemy. Ni mniej, ni więcej. Sami odpowiedzcie sobie więc na pytanie: ile jestem w stanie nauczyć się przez 10 dni, miesiąc, trzy miesiące, pół roku? Rozsądek to dobra rzecz, więc warto z niego korzystać.
Temat przeniesiony do archwium.
91-120 z 128

 »

Pytania dotyczące języka angielskiego