Fajna metoda z totalnie innym podejściem

Temat przeniesiony do archwium.
Cześć wszystkim,
Długo szukałem jakiegoś sposobu jak nauczyć się angielskiego, 10 lat w szkole nie wiele dało więc po szkończeni jej musiałem się nauczyć do pracy języka i spędziłem sporo czasu testując rózne kursy, wydałem trochę pieniedzy na to i nie powiem coś tam dało ale wciąż nie mówiłem. Ostatio na youtube jednak znalazłem gościa, który stworzył metodę, która totalnie obróciła moje podejście do tego języka, zrozumiałem łatwo wszystkie czasy w 40 minut
potem jeszcze okazało się, że z tego jest cały kurs online http://questforenglish.pl/ płatny ale wg mnie warto. Powiedzcie co o tym sądzicie bo jest to totalna rewolucja
Oglądnąłem i powiem że materiał jest świetny. Na pewno ma facet talent do przekazywania wiedzy. Niestety wydatek prawie 1500 zł, to dla wielu bariera jeżeli chodzi o naukę samodzielną, a szkoda.
@adr806
na czym polega to nowe podejście?
konstrukt, determinuje, na kanwie - o to chodzi? Używanie takich mądrych słów?
intonacja typu high-fall zawsze brzmi rozpaczliwie u osoby, która chce dać słuchaczom do zrozumienia, że coś jest oczywistym wnioskiem z przeprowadzonego rozumowania. Mam wrażenie, że za chwilę dostanie ataku histerii.
Oczywiście odrzuca już stwierdzenie 'angielski w 3 miesiące'.

Chcesz pokazać, że ta metoda działa, pomagaj tu na forum.
Gość rzuca ogólnikami, szczątkowo nakreśla kilka czasów, nie mówi, kiedy należy ich używać i pomija ważne wyjątki. Takie mieszanie tylko miesza w głowie uczniowi, a można przekazać dużo więcej wiedzy w 22 minuty.
Nie rozumiem dlaczego te wszystkie metody mówią o nauczeniu się języka w 3 miesiące. To jakaś magiczna liczba? Skorzystam z metody która pozwala na nauczenie się w 2 miesiące.
Ja już w ubiegłym roku znalazłam ten filmik na You Tubie i podchodziłam kilka razy, aby go przesłuchać, ale powiem szczerze-nie dałam rady.

Wiem, że to może brzydko z mojej strony, ale głos i twarz tego gościa jest dla mnie nie do strawienia.
Kojarzy mi się z cwanym spryciulkiem, a jego głos i intonacja wprowadza wg mnie jakieś poddenerwowanie, stres.

To co obejrzałam, do jakiejś 17-tej minuty pierwszej części, to jakiś szoł dla matołów.
Odebrałam to jako wyreżyserowany spektakl do mało rozgarnietych widzów.

Reszty nie znam i już nie będę podchodzić i się zmuszać.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa