Chciałbym wyjaśnić pewną kwestię, która zdaje się jest przyczyną licznych nieporozumień z zielonosiwym, mg i engee.
Kiedy proszę o pomoc przy jakimś słowie to nie oznacza, że oczekuję
podania jednego złotego polskiego odpowiednika, pasującego aby go zastosować do wszystkich
znaczeń. W niektórych przypadkach byłoby to absurdalne. Te 25tys. "słów" które stanowią bazę
Profesora Henrego to nie jest 25tys. jako takich osobnych słów lecz znaczeń!
To nie jest tak, że słowa tam opisywane są przez wiązankę definicji bo na opis słówka jest tylko
jedna krótka linijka. Po prostu niektóre się powtarzają i to po kilka razy.
Z tego co widzę w dziale Słownictwo na
ang.pl też panuje podobna zasada. Przy czasowniku
get nikt nie tłumaczy jego kilkudziesięciu znaczeń lecz wybiera jedno na jedną jednostkę.
Stąd też dla kogoś kto się orientuje, nie powinno to być zaskoczeniem.
Dlatego właśnie zawsze zaznaczam na wstępie, że trafiło mi się słowo do nauki w Henrym
(wydawało mi się, że każdy tu zna ten program) a nie do ogólnej nauki.
Pytając podaję definicje znaczeń słowa które już znam i sugeruję o jakie mniej więcej znaczenie
mi chodzi. Kiedy mamy do czynienia z definicją jednego ze znaczeń słowa, to już spokojnie
można pokusić się o znalezienie polskiego odpowiednika.
Czasem dla zrozumienia trzeba w opisie użyć kilku słów np.
right - właściwy, słuszny (np. decyzja)
appropriate - właściwy, odpowiedni (np. człowiek do pracy z dziećmi)
suitable - odpowiedni, stosowny, pasujący (np. program dla dzieci)
Zdarza się że i to nie jest możliwe jak w przypadku charmer w jego podstawowym znaczeniu
dla którego polskiego odpowiednika chyba nie ma dlatego nazywam go opisowo –
ktoś, kto potrafi oczarować (np. uśmiechem, zachowaniem).
A zatem nikt przede mną Ameryki nie odkrywa tłumacząc, że wszystko zależy od kontekstu,
żadne słowo nigdy nie odda całej jego gamy znaczeń itp.
edytowany przez Michael_Corleone: 19 wrz 2017