Jak to jest u was z nauka slowek, idiomow czy tej frejzali. Mam nauczyciela, który niedawno wprowadził nowe zasady w odpytywaniu - nie wystarcza same słowka ze slowniczka, ale wszyscutkie np z tekstow, zadan itp itd
Ja nie mialwbym nic przeciwko, ale po prostu slowek jest po prstu strasznie duzo okiko 500 na tydzien, no wiwdomo czesc jest juz znanych, ale nie zmienia to faktu ze tez sama musse przetlumaczyx te slowka i sie potme ich nauczyc, a mam tez inne przedmioty no i powtorki do matury.
I wasnie: nie mam nic przeciwko, ale to jest tak, ze materialu jest tak duzo, ze niby dostaje 5 z odp, ale gdy trzeba po jakims czasie tego slowka uzyc to niejtore pamietam, niektore na koncu jezyka, a jeszcze inne jakbym ich wgl nie znala. I stad tez jest moje pytanie: czy wy tez tak macie/mieliscie? Czy kluczem do surcesu jest powtarzanie (na kt zreszta nie mam czasu bo leca nowe slowka)? Nie ucze sie na ostatniw chwile raczej np w weekend na raz i potem dzien przed pytaniem powtorka. Czemu one tak wylatują z glowy? :/