Studia

Temat przeniesiony do archwium.
Cześć. Chodzę do pierwszej klasy liceum i właśnie zacząłem naukę z podręcznikiem new English file upper intermediate. Nauczycielka zamierza go ,,robić" 1,5 roku. Potem zamierza wziąć repetytorium do matury prawdopodobnie rozszerzonej. Ostatnio pojawiła się mnie myśl by iść na filologię angielską za 3 lata. Jak myślicie czy zdając maturę rozszerzoną z angielskiego i podstawowa z polaka dość dobrze, mam szanse się dostać na studia?
lepiej zdaj mature rozszerz. z ang i z jez. polskiego. Dla wlasnej satisfakcji.
No i rozszerz. matma tez by sie przydala.
Odpowiadając bezpośrednio na pytanie: Jeśli myślisz o jakiejkolwiek uczelni – tak, dostaniesz się bez problemu. Jeśli chcesz dostać się na oblegane studia dzienne na uczelni państwowej, lepiej zdawać poszerzoną maturę z języka polskiego, jak doradza terri.

Pytanie do terri – Dlaczego doradzasz zdawanie matematyki na poziomie rozszerzonym?
A moze sprobujesz dostac sie na studia w Wielkiej Brytanii? Tam na niektore uczelnie bardzo latwo sie dostac, a jezyk podszkolisz jak nigdzie indziej.
hej!
ja tez chcialbym studiowac anglistyke, z tym ze nie wiem czy jest sens studiowac tylko ten kierunek na uj, czy moze lepiej jeszcze jakis drugi? czy moze polecacie nkjo zamiast tradycyjnej ang. na uj. zaznaczam ze chcialbym zostac tłumaczem, nie nauczycielem.
hej!
ja tez chcialbym studiowac anglistyke, z tym ze nie wiem czy jest sens studiowac tylko ten kierunek na uj, czy moze lepiej jeszcze jakis drugi? czy moze polecacie nkjo zamiast tradycyjnej ang. na uj. zaznaczam ze chcialbym zostac tłumaczem, nie nauczycielem.
Drugi kierunek: jeśli rzeczywiście chcesz się rozwijać, to czemu nie.Ale jeśli chcesz robić drugi tak, żeby było- nie warto.
Jeśli marzysz o karierze tłumacza to NKJO to ostatnie miejsce, do którego powinieneś się kierować. Tłumacz bez kultury i literatury to kiepski tłumacz, a wiem, że te aspekty w kolegiach są raczej okrojone (jeśli w ogóle są). Poza tym nieważne co wybierzesz- i tak będziesz musiał się doszkalać, a anglistyka to dopiero początek. Wielu ludzi rzuca tak sobie: ,,chce być tłumaczem", a nie mają pojęcia z jak OGROMNĄ ilością pracy własnej się to wiąże. Szczególnie tłumaczenia ustne. Weź do pod uwagę i udanych decyzji życzę.
Jak ja lubię takie opinie walone "od cepa"... A niby dlaczego ukończenie NKJO przeszkadza w zostaniu tłumaczem? Można potem kończyć studia magisterskie ze specjalizacją tłumaczeniową, albo studia podyplomowe. Można też być tłumaczem nie kończąc wcale filologii...

Przeciwko uwagom o braku kultury i literatury w kolegiach protestuję. W NKJO UJ zajęcia z tych przedmiotów prowadzili najczęściej ci sami wykładowcy, co na UJ-owskiej anglistyce. Materiał był identyczny. Natomiast znajomość literatury i oczytanie wynosi się przede wszystkim Z DOMU. Nabywanie tego na studiach to już przysłowiowa "musztarda po obiedzie".

Więcej w temacie tutaj: http://yourenglishangel.blogspot.com/2009/11/co-dalej-po-anglistyce-cz-2-tumaczymy.html

Pozdrawiam serdeczenie
YEA
dzięki wielkie za obie opinie. YEA, świetny artykuł, rozjaśnił mi sprawę. chętnie przeczytam o tych innych zawodach możliwych po anglistyce. ale mam jeszcze jedną wątpliwość- można przekładać beletrystykę w biurze tłumaczeń? czy tylko prywatnie? i czy np po 3 latach anglistyki i magisterce ze spec. tłumaczeniowej łatwo o pracę w jakimś wydawnictwie albo biurze? czy jest to raczej problem? i w ogóle na ile jest opłacalna praca takiego tłumacza?
A ja kocham protekcjonalny ton. Pisze jak osoba, która studiowała w NKJO, a potem na anglistyce . Ukończenie NKJO nie przeszkadza, w zostaniu tłumaczem, ale tez specjalnie nie pomaga.Nie oszukujmy się- w kolegium clue programu nie jest literatura czy kultura, tylko techniki, które pomogą ci efektownie nauczyć dzieciaki jak zamawiać ziemniaki w restauracji. Oczywiście można zostać tłumaczem po kolegium, albo w ogóle można pracować jako kelnerka w Londynie i tłumaczyć- jasne. Tylko potem słyszy się kwiatki w stylu "don't fuck" przetłumacozne jako "nie kombinuj"
Oczytanie i znajomość literatury wynosi się z domu- z domu wyniosłem więcej niż krzesło, a i tak nie przeczytałem 1/100 lektur, jakie miałem i mieć będę na anglistyce. Te studia wprowadzają dryl i wymuszają niejako kontakt z angielska literaturą. I to wcale nie musztarda po obiedzie. Howgh.
ad yayko5

Jeśli chodzi o przekłady beletrystyki, to najczęściej zlecają je wydawnictwa. I tu zaczynają się schody, ponieważ po prostu trzeba mieć przysłowiową "wtykę" w wydawnictwie. Jeśli kogoś znasz i może cię polecić, jesteś na wygranej pozycji. Jeśli wysyłasz CV i ofertę, to wyląduje ona w najlepszym razie w segregatorze (o ile nie w koszu). Jest to zresztą zrozumiałe, ponieważ ja też nie zatrudniłbym do wykonania tłumaczenia osoby niejako "z ulicy".

Co do pracy w wydawnictwie, czy biurze – tu wszystko zależy od tego, co to za praca ma być. Asystenta? Tłumacza? Kierownika?

Na ile jest opłacalna praca tłumacza? Rozumiem, że pytasz o tłumacza beletrystyki. Stawka za jeden arkusz oscyluje mniej więcej w okolicy 3[tel]złotych brutto. Jeśli trafisz na świetną ofertę, dostaniesz nawet 1000 złotych za arkusz. Kolega tłumaczył dwa lata temu przewodnik w desperacji za 300 złotych. Jak widać, tłumaczenie jest warte tyle, ile ktoś jest skłonny za nie zapłacić.

Pozdrawiam
YEA
akurat to, ze za beletrystyke placi biura/klient placa najmniej, to jest ogolnie wiadoma prawda.
>Natomiast znajomość literatury i oczytanie wynosi się przede wszystkim Z DOMU.

a to z kolei niezwykle interesujaca teza - moze jakies argumenty? zwlaszcza o znajomosci literatury wyniesionej z domu, na przykladach.
>Tylko potem słyszy się kwiatki w stylu "don't fuck" przetłumacozne
>jako "nie kombinuj"

A wolalbys, zeby na TVP1 o 20 lecialy teksty typu "nie p******"?
Jeśli ktoś ma talent do tłumaczeń i zdobywania zleceń, to nieistotne jest, jaką ścieżką podąża w stronę zawodu (NKJO, filologia na programie tłumaczeniowym, polonistyka, czy archeologia). Jeśli ktoś talentu do tłumaczeń i zdobywania zleceń nie ma, to skończenie nawet pięciu podyplomówek nie pomoże w zostaniu tłumaczem.

Co do tego chyba się zgodzimy?

Pozdrawiam
YEA
pakk - nabijasz się teraz ze mnie? :D
zgadza się. dzięki za pomoc ;)
Studia tłumaczeniowe rozwijają. Talent do tłumaczeń - jaki by nie był - nie wystarcza. Jednak najwięcej uczysz się tłumacząc 'teksty bieżące', dopiero wtedy przekładasz teorię na praktykę. Jeśli osiągniesz zamierzony cel a czytelnik, klient, inny tłumacz odczyta go pozytywnie - Twoje studia nie poszły na marne.
To w takim bądź razie pytanie, jeśli studiuję teraz anglistykę w NKJO(pierwszy rok), a chciałabym być tłumaczem, lepiej zacząć od przyszłego roku powiedzmy takie tłumaczenia specjalistyczne czy lingwistykę stosowaną(znam niemiecki jako tako), czy zostać tam gdzie jestem i po prostu po licencjacie wybrać magisterkę tłumaczeniową? Może istnieją jakieś szkolenia dla przyszłych tłumaczy?
każda droga może doprowadzić Cię do celu.
Trochę też zależy, gdzie studiujesz w NKJO czy gdzie się wybierasz na lingwistykę.
Dobre kolegium da ci więcej niż kiepska uczelnia, ale dobra uczelnia będzie lepsza niż dobre kolegium jeśli myślisz o tłumaczeniu.
Tłumacza w sobie zapłodnić, urodzić i pielęgnować jak dziecko. Szkoła rodzenia - dobry uniwerek: kierunek porodu: długa, męcząca, wymagająca, pełna bólu i zaparcia droga tłumaczeniowa zaczyna się na lingwistyce ... ale od Ciebie zależy czy chcesz mieć cesarkę czy przemęczyć się i wydać na świat niemalże "czystej rasy" teksty :)
a co do lingwistyki stosowanej...
czy gdzieś w krakowie można znaleźć ten kierunek? bo z tego co sie orientuje to jedynie w warszawie jest...
Merix, czasem Cię lubię :)
kolegium w Tychach, zdecydowałam, że pójdę tam gdzie najbliżej, teraz żałuję tej decyzji, a zastanawiam się nad warszawskim oczywiście
Paulincia, ja siebie też czasem :)
Temat przeniesiony do archwium.