Jesli Anglistyka jest bezuzyteczna, to jeszcze bardziej bezuzyteczne sa wszelkie studia typu \'administracja i zarzadzanie\'. Produkcja bezrobotnych. A tak naprawde wszystkiego co jest czlowiekowi potrzebne do operowania na danym stanowisku w danej firmie mozna sie nauczyc na 2 tygodniowym kursie. Sorry jesli komus popsulem marzenia. Pogodzcie sie ze studia po prostu takie sa. Informatyka? Smiechu warte, zamiast studiowac informatyke lepiej te lata poswiecic na wlasnoreczna nauke programowania i administrowania serwerem. Owszem, bedziecie znali na wylot zagadnienia ze statystyki, matematyki dyskretnej...
Na 10 adminow ktorych znam moze 3 ma papier ukonczonego wydzialu informatyki. I czesto jest tak ze idzie tam juz po rozpoczeciu pracy, tak jak pewien moj znajomy.
Bo studia to szkolnictwo wyzsze. Praca naukowa, nie szkolna.
Na studia idzie sie dla papieru wyzszej uczelni. A papier uczelni panstwowej, takiej jak UW czy SGH jest ceniony na pewno wyzej niz szkol prywatnych, ktore moga miec nawet wyzszy poziom (co sie rzadko zdarza, ale sie zdarza - vide PJWSTK).
Panie Lampton, sieje Pan niepotrzebna panike. Jesli zasugerowales sie opinia amerykanki spotkanej w autobusie...to mowiac szczerze wspolczuje ze tak latwo sugerujesz sie opinia przypadkowo spotkanych ludzi. George W. Bush tez jest amerykaninem, ale nie uwierzylbym ani jednemu slowu tego kretyna, ktory machal do Steviego Wondera (w porzadku, Stevie jest slepy tylko od urodzenia).
Nie wiem jak jest na ILSie, ale na Anglistyce poziom jezyka naprawde sie poprawia. Mowie z wlasnego doswiadczenia. Oczywiscie mozna caly czas isc \"na olewke\", zdawac kolejne moduly \"dla zaliczenia\", a egzamin koncowy z modulow praktycznych zdac rowno z progiem zaliczenia. I wtedy rzeczywiscie czlowiek moze sie niczego nie nauczyc. Bron boze nie oskarzam Cie o cos takiego, nie znam ani Ciebie ani wydzialu ktory ukonczyles. Zauwaz jednak ze nauka jezyka (przynajmniej w IA) ma wymiar rowniez teoretyczny - poznajesz fonetyke, fonologie, zasady rzadzace jezykiem. To tez praca naukowa, ale sa to rzeczy ktore pomoga osiagnac ci poziom wyzszy niz jakakolwiek prywatna szkola jezykowa, gdzie poziom jezyka konczy sie na Proficency i BECach.
Warto zauwazyc pewna rzecz - wchodzimy do Unii. A doskonala znajomosc jezyka zawsze sie przyda. Nie mogac zwiazac konca z koncem mozna dawac chocby korepetycje, a zarobki w prywatnych szkolach jezykowych wcale nie sa takie zle jakby sie moglo wydawac. A rynek przezywa teraz przesyt wszystkich \'standartowych\' specjalnosci, jak ekonomia, bankowosc, administracja etc. W przyszlosci potrzebne beda raczej szerokie horyzonty myslowe i umiejetnosc dostosowania sie do nowej sytuacji niz scisla wiedza z danej dyscypliny. Dlatego warto isc na Psychologie, Socjologie, nauki polityczne etc. Anglistyka jako studia filologiczne rowniez czesciowo podpada pod taka kategoria.
Wiec glowa do gory ludzie, nie sugerujcie sie opiniami poszczegolnych ludzi. Wazne jest zeby wam sie wydzial podobal. Co osiagniecie w zyciu zalezy od studiow w 5-10%. W wiekszosci przypadkow decyduje slepy fart i wykorzystanie okazji. Takie sa moje spostrzezenia.