Cytat: Ni-k.a
Witajcie :) Mam taki nietypowy dylemat (na forum był był podobny wątek ale jednak nie taki sam:)
Wiecie jak jest w Polsce - długo się uczy żeby dostać lepszą prace i haruje na to żeby dostać lepsza pracę:) i tak w kółko.... I po czterdziestce ;) człowiek stwierdza, że widoki na lepsza prace zaczynają sie kurczyć, bo polski pracodawca nie lubi ludzi z długim stażem i doświadczeniem, bo po prostu chcą godnie zarabiać. Oczywiście znam też inne przypadki - ale to są przypadki... niestety. Więc - prośba skierowana jest głownie do osób, które już studiowały lub studiują w UK - prosto z mostu zapytam, czy osoba po 40tce, język jakieś B2, ma szanse na studia w Anglii? Dodam, że normalnie nie przyszłoby mi to do głowy, ale wspomniana tu już nieraz Brytanka twierdzi, że nie ma problemu... Niestety jestem wieku, kiedy się już raczej nie studiuje :) Mam starą maturę i bez angielskiego. W Polsce mam mgr z filologii polskiej i podyplomowe z rachunkowości. Marzą mi się studiach w aktualnym zawodzie- księgowość (z tego mam podyplomowe, ale w Anglii to chyba niewiele znaczy?) Boję się tylko, że poziom może być zbyt wysoki i nic nie zrozumiem z wykładów. Akurat angielski-finansowy znam w niewielkim zakresie. Doradźcie - jak się za to zabrać. Aplikować przez brytankę ponoć można (polecają Walię) i nawet podobno pomoc rządowa uzyskać, tylko dosyć różne opinie o tym biurze tu znalazłam i nie chcę wylądować z ręką wiadomo gdzie. I czy ktoś moze wie jak tam w rejonie Walii z pracą??
Będę wdzięczna za wszystkie rady!
Hej, ja właśnie siedzę w tym i odradzam Ci Walię. W prawdzie są mniejsze koszta utrzymania, ale przyczyną jest właśnie trudność ze znalezieniem pracy, widzisz, tam jest mało (mniej) ludzi niż na południu Anglii dlatego jest łatwiej się dostać na tamtejsze studia. Angielski w Walii to prawie nie angielski, już można podpiąć go jako inny język, bardzo trudno jest zrozumieć tamtejszy akcent nawet osobie która jest obcykana z tego języka. To tak jakby Niemiec, który ogarnia polski pojechał na Kaszuby - my mamy problem z dogadaniem się a co dopiero obcokrajowiec.
Wszystkie uczelnie wymagają zdanej matury z angielskiego lub zdany certyfikat (najczęściej IELTS) na poziomie minimum 6.0, niektóre uczelnie jak wcześniej wspomniałam wymagają tylko rozszerzonego angielskiego na maturze zdanej np na 80% i jest się zwolnionym z certyfikatu (kilka stówek w kieszeni :) )