Zycie poza krajem

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 43
poprzednia |
Hej wam. Chcialem podzielić sie z wami moim problemem, ktory trapi mnie od pewnego czasu (co najmniej nie moge jesc i pic z nerwów) a tak na powaznie to przymierzam się do studiow w USA. Mam jeszcze troche czasu bo jestem dopiero w 2 klasie liceum, ale z własnego doświadczenia wiem, że jeśli wczesniej sie cos zalatwi to potem bedzie łatwiej. Mianowicie nie chodzi mi o język, bo jego mozna sie nauczyc, a ja nie mam z nauka problemow. (ucze sie juz 6 lat angielskiego) pieniadze tez nie sa problemem... jakos mozna wykombinowac (zarobic albo zabrac bogatej babci:) Dostanie sie na uniwersytet jest trudne ale tez do zrobienia - wiadomo toefl, swiadectwo maturalne itp swistki gadzety aplikacje i wio. teraz dopiero zaczyna sie zabawa - Moim marzeniem jest studiowac w Stanach a po skonczeniu ksztalcenia zostac tam na dluzej. Szczerze - na bardzo długo. Nawet nie zamierzam wracac, no chyba ze w wakacje do rodzinki i przyjaciol ktorych bardzo kocham! WIem ze w biurach imigracyjnych ci mili panowie chca miec pewnosc ze jak skoncze sie edukowac to wroce do ojczystego kraju... a ja bym chcial tam zamieszkac, pracowac, miec rodzine, to jest moje marzenie. Chcialbym miec amerykanskie obywatelstwo, choc wiem jak dluga droga do tego prowadzi, i czy wogole doprowadzi... Nie kieruje sie przy tym checia duzych zarobkow - mnie po prostu Ameryka, tak jak wielu innych ludzi - przyciaga swoim klimatem, tego... tego nie da sie opisac. Czy mam szanse na zrealizowanie swoich marzeń? Czy dostanie obywatelstwa (czy chocby zielonej karty) graniczy z cudem? Prosze, pomozcie, wierze ze znajdzie sie tu wiele osob z uzytecznymi radami, dla mnie na wage złota... Jeszcze raz dziękuje!!!
W Polsce panuje dziwna moda że wszystko co amerykańskie jest fajne. Sam chodzę tu do liceum i ja bym bardziej się przychylał do studiów w Anglii. Ja przynajmniej mam taki zamiar. W USA edukacja wyższa też jest dobra chociaż jeśli zapytasz amerykanina co w jego państwie jest złe to ci odpowie że to: edukacja i konserwatyzm. I to jest prawda. Jeśli chciałbyś tu studiować to OK ale wątpie żebyś chciał tu mieszkać na zawsze. Ja przed przyjazdem tutaj myślałem to samo co ty - stereotypy ale później się przekonałem że Nowy Świat nie jest takim rajem co był 30-50 lat temu.
Zawsze sa mozliwosci jakies pozostania w USA na stale, ale zapewniam Cie ze Twoje marzenia i wyobrazenia o tym kraju sa dalekie od tego ja przedstawia sie tutaj w USA rzeczywistosc. Filmy w Hollywood sa robione w paru studaich i ... \"na filmach zawsze swieci slonce\", ale to nie znaczy, ze rzeczywistosc jest taka sama:)))) Lecz nie chce nadmiernie rozwijac tematu...

Ze swej strony polecam ci pojechac najpierw na jakas wakacyjna wymiane. Mozesz to zrobic jeszcze uczac sie w liceum. Pelno opcji dla au-pair, pracy na fermach truskawkoeych , ktore sa oferowane dla mlodziezy.
Pojedziesz i zobaczysz jak jest. 90% mlodych ludzi wraca rozczarowanych.


Uczelnie w USA, roznia sie poziomem i to bardzo. Sa takie gdzie na jednej uczelni pracuje kilkadziesiat profesorow- Noble Prize Winners, a i sa takie, ktore sa na beznadziejnym poziomie. USA to bardzo zroznicowany kraj pod kazdym wzgledem.

Aha, dostanie sie na byle uniwersytet w USA nie jest trudne, ale ceny nawet za tution na najgorszym uniwersytecie i wymagane przez ambasade minimum na przezycie stanowa sume bardzo trudna do przeskoczenia dla wiekszosci Polakow, bo jest to kilkadziesat tysiecy dolarow.
:((( juz na wstepie widze wyraznie mi odradzacie ten pomysl... no cóz. Hmmm wynika z tego, że... (paradoksalnie) zycie w Polsce jest lepsze niz w Stanach... - czy tak jest naprawde? Czy nie byłoby miło zyc w np Nowym Jorku co jakis czas wyskoczyc do jakiegos fajnego klubu pochodzic po centrum? Czy nie daje to większych perspektyw zarobku czy chocby mozliwosci przezycia nowych przygod a i niewatpliwie mozliwosci obcowania z nowa kulturą? Mnie myśl, że reszte zycia bede musial spedzic w polsce troche mnie przeraza. \"Być taki sam jak tysiace moich rowiesnikow\" \"niczym sie nie wyrózniac\"...?? malo jest studentow na lepszych uczelniach? Wiec skoro mam byc taki jak inni to wolalbym zasmakowac tego \"magicznego\" swiata w Stanach
Nie płacz :) masz nas. Możemy popłynąc do ameryki wpław, jesli chcesz! Albo moim starym pątonem... :)
ale pytanie jest takie, czy aby na pewno jest on taki magiczny...I dlaczego właściwie USA? Chcesz studiować za granicą, \'wyróżniać\' się, czemu nie wybierzesz jakiegoś państwa w Europie? Na pewno byłoby bliżej, żeby odwiedzić rodzinę, przyjaciół....poza tym koszty studiowania i życia w Stanach...jeśli Cię na to stać, to ok. Ja raczej nie pojechałabym studiować do USA z przyczyn bardzo prozaicznych, poza tym wolałabym np. Anglię czy Irlandię, \"magiczne\" życie w USa już nie robi na mnie żadnego wrażenia (o ile w ogóle takie istnieje...)
Zastanów się dobrze, nie stawiaj wszystkiego na jedną kartę, bo możesz się bardzo rozczarować, weź pod uwagę inne możliwości...;)
> Mnie myśl, że reszte zycia bede musial spedzic w polsce troche mnie przeraza. > \"Być taki sam jak tysiace moich rowiesnikow\" \"niczym sie nie wyrózniac\"...??
Ale... dlaczego? Dlaczego od razu zakładasz, że \"masz być taki jak inni\"? I w Polsce, i w Stanach można być kimś wyjątkowym. Na dodatek Twój start w Polsce może być łatwiejszy niż za Oceanem - w Twoim języku ojczystym, ze znajomością realiów. Zastanów się, czy świat po drugiej stronie półkuli jest taki \"magiczny\". Pomyśl, czy chcesz wyjechać tam tylko z fascynacji innym światem, czy może masz jakieś konkretne plany i pomysły. Nie chcę być złym prorokiem, ale obawiam się, że możesz się srogo rozczarować... Nie myśl na razie o obywatelstwie amerykańskim - najpierw jedź tam i przekonaj się, czy rzeczywiście chcesz być obywatelem tego kraju. Skończ liceum, dostań się na studia w Stanach. Potem myśl, gdzie chcesz żyć :).

Pozdrawiam ciepło
Dzięki za rady! Rzeczywiscie, najlepiej od razu nie planowac wszystkiego. Pierw skończę liceum, potem pojede do Stanów na studia (raczej) a dopiero potem zdecyduje co dalej. Zycie musi byc spontaniczne... na pytanie czemu akurat usa - odpowiedz jest prosta, cala zachodnia europe zjezdzilem jako turysta, wiem czego moge oczekiwac, a Ameryka jest ciagle dla mnie zagadką. Wiem, ze rzeczywistosc moze byc inna niz w filmach hollywood, i taka jest z pewnoscia, ale mimo tego chcialem tam pojechac, poczuc jaka jest prawda. Wtedy bede mogl wrocic z czystym sumieniem, ze nic nie trace i rozpoczac nowy rozdzial w zyciu. Jesli jednak zafascynuje sie tamtym swiatem, jesli odnajde sie to zostane. Ale co tam, trzeba zyc chwila.... Carpe Diem... czy jak to woli.

Jakie są wasze marzenia?

Ja bym, chcial pojechac autostopem przez droge miedzystanowa 66, (choc wiem ze to nielegalne)... i rozkosztowac sie zachodem słonca. ( i wiem ze podobne widoki sa w innych krajach:)

--You think you\'re special. You do. I can see it in your eyes.--

Byłbym wniebowziety gdybym mogl zwiedzic i nawet zyc tam z bliska mi osoba...:*

Ludzie, wiem że moze jestem ostro pier.... ale jesli macie marzenia, nie bojcie sie ich realizowac!! To one sprawiają że jesteście wyjatkowi. Nawet jesli jest to cos szalonego - sprobojcie. Byc moze i do was usmiechnie sie szczescia, a juz napewno zdobedziecie doswiadczenie, ktore bedzie nieocenione.

Po co mi jakis American dream??

Ja wole miec \"my own dream\" po są rzeczy na świecie, dla których warto żyć, dla których warto się poświęcić... A życie mamy jedno, przypominam. Być może ktoś kto czyta właśnie ten tekst, zatrzyma się o te kilka sekund dłuzej i wyciągnie choc małą korzysc. Ja uważam, że dostaliśmy szanse i powinniśmy ją wykorzystac.

---You\'ll never walk alone---

Pozdrawiam was gorąco i jeśli chcecie odpowiedzieć to będzie mi bardzo miło. Wrócę tu i odpowiem na wasze wpisy. Pozdrawiam!!
Smutek, masz rację, najważniejsze są marzenia i to , żeby mieć odwagę je realizować:) Jak już pisałam, Usa mnie nie \'kręci\' lecz jeśli to jest Twoim marzeniem, to na pewno będziesz bardziej cierpiał nie jadąc tam i nie sprawdzając tego wszystkiego w praktyce (zwłaszcza jeśli masz takie możliwości) niż jeśli byś się rozczarował tym krajem i życiem tam. Ciesz się, że masz wspaniałe marzenia i realizuj je, ale miej świadomość, że życie nie zawsze jest bajką i potrafi nieźle \"dać w kość\". Życzę szczęscia :))
Przylacze sie tutaj do wiekszosci - jedz najpierw jako turysta / au pair, zobacz jak najwiecej na wlasne oczy a pozniej zaplanuj dokladnie co chcesz robic. To najbardziej logiczne rozwiazanie. Oczywiscie twoje poglady / obserwacje w twoim wieku ulegaja czestymi dosyc radykalnym zmianom i to ze cos teraz postanowisz moze nie znaczyc nic za 2, 3 albo 5 lat. Mimo wszystko - jadac w ciemno \"na stale\" podejmujesz duze ryzyko.

Polecam zwiedzenie jak najwiecej stanow poniewaz roznice sa miedzy nimi kolosalne. Twoje mniemanie o New York jest chyba troche wybujale; powiem ci szczerze, ze wole polskie kluby (np. w Krakowie) od jakichkolwiek tutaj w USA. Oprocz tego za nic w swiecie nie mieszkalbym w tej betonowej dzungli, przyciagajacej najwieksze \"mety\" z calego swiata.
Ale kazdy ma wlasne upodobania.

Ogolnie moja rada jest taka - jesli wolisz miejskie zycie to polecam pozostanie w Europie. Amerykanskie miasta wygladaja bardzo podobnie do siebie, sa podobnie zorganizowane i wzbudzaja podziw...gdy widzisz je poraz pierwszy. \"Drapacze chmur,\" beton i szklo. Pozniej, jak tu mieszkasz zaczynac dostrzegac tylko negatywne rzeczy: tlok, korki, przestepczosc, zanieczyszczone powietrze, etc., a te \"wspaniale\" budynki staja sie codziennoscia i sa ci obojetne. Miasta nie maja takiego kulturalnego charakteru / historii jak te w Europie (mimo tego co chcieliby ci powiedziec mieszkancy niektorych miast amerykanskich; liczba \"slynnych\" muzeow, filharmonii, etc. nie ma z tym nic wspolnego). Zycie jest tu w miare wygodne (jesli nie przeszkadzaja ci te rzeczy ktore juz wspomnialem) ale bardzo monotonne.

Natomiast, jezeli wolisz zycie poza wielkim miastem (nie myl z polska \"wsia\" poniewaz czegos takiego tutaj nie ma) i lubisz przyrode i nature, gory, lasy, jeziora, plaze, etc. to wg. mnie nie ma na swiecie drugiego takiego kraju (jak USA) ktory oferowalby tyle roznorodnosci i naturalnego piekna. Polecam zachodnia czesc kraju ktora jest bardziej \"dzika\" i posiada wieksza roznorodnosc klimatow i krajobrazow.
Najlepsza rzecz - mimo ze mieszkasz na \"odludziu\" masz dostep do wiekszosci wspolczesnych udogodnien ktore dostepne sa w miastach.

To tyle ode mnie.
The GreatOutdoors:

No nie wiem czy rzeczywiscie miasta sa do siebie podobne....
Mieszkam w USA od 5 lat i widze ogromne roznice miedzy miastami. np. tutaj w Kalifornii to tego betonu znacznie znacznie mniej niz w Warszawie, jako ze budownictwo jest gl drewniane. Jest pare domow wysokich w centrum San Francisco, ale nie wyzszych niz te w W-wie.

Mysle ze mowisz na podst paru miast na wsch wybrzezu. Usa to bardzo zroznicowany kraj...
Smutek:

Nie wyobrazaj sobie, Smuteczku Drogi, ze w USA to taki luksus finansowy, bo ludzi bogatych to % w sumie jest malo, a wiekszosc ludzi tez struggle do 1 kazdego miesiaca. Rent, mortgage, colleges, rachunki, podatki sa stosowinie wysokie do pensji zarabianych i po odjeciu tego wszytskiego niewiele zostaje na luksusy. Zawsze jest gromada setek tysiecy ludzi goniacych za \"American Dream\" czy \" Gold Rush\", czyli ludzi przybywajacych do USA i liczacych na szybkie wzbogacenie sie. I zyja tak po 20-30 lat ledwo do pierwszego a nadal marza.
To samo w Hollywood gdzie kazdy chce zostac slynnym aktorem... Tysiace bezdomnych aktorow szweda sie po Los Angeles.

Drogi smuteczku jeszcze raz moja rada: pojedz najpierw jako au-pair itp i przekonaj sie jak jest
Te informacje o budynkach to raczej niescisle...

San Francisco posiada dwa \"drapacze chmur\" ktore sa wyzsze od Palacu Kultury (231m) ktory jest najwyzszy w Warszawie - Transamerica Pyramid (260m) oraz Bank Of America Center (237m)

Co do roznic w USA - to sam to powiedzialem. Sa roznice miedzy stanami / regionami ale miasta wszedzie wygladaja podobnie. Zgodze sie - San Francisco jest troche bardziej odmienne (w dobrym tego slowa znaczeniu) ale reszta raczej nie.

Moje obserwacje sa na podstawie miast z wszystkich zakatkow USA, a tych z wschodniego wybrzeza najmniej (tylko New York City i Washington, no i moze Pittsburgh jesli to mozna zaliczyc jako wschodnie wybrzeze). Reszta to: srodkowy zachod - Cleveland, Indianapolis, Chicago, Minneapolis, Des Moines, Omaha, Kansas City, Oklahoma City,
poludniowy zachod - Houston, Dallas, Albuquerque, Phoenix,
gory - Denver, Salt Lake City oraz
zachod - Los Angeles, San Francisco, Portland, Seattle.

To sa te wieksze miasta ktore mialem okazje odwiedzic (a w kilku z nich rowniez mieszkac) i nadal stoje przy swoim ze moze z wyjatkiem San Francisco wygladaja one do siebie bardzo podobnie, szczegolnie jesli wezmiemy pod uwage region oraz rozmiar, np. Houston i Dallas, Portland i Seattle, Omaha i Des Moines, etc.
TheGreatOutDoors:
Ja tez nie siedze na pupie w USA od 5 lat i tez zwiedzalam tu i tam...
Zreszta to tak samo jak z nowoczesnoscia budynkow... Heh... w Nowym Yorku masa budynkow 19-wiecznych, a tutaj wiktorianskich...

WIesz, ja dzien w dzien siedze nos w nos z ta piramida w SF jako ze mieszkam w Oakland i mam widok z okna na pobliskie San Francisco. WIem ze ma ponad 50 pieter. Sa takie wysokie budynki tylko 2. WYsokosci nie znam bo musze przyznac ze nie specjalnie sie tym interesowalam, ale jedyna betonowa czescia San Francisco czy Los Angeles jest DOWNTOWN i to raczej male srodmiesie... Jesli porownac rozmiar i wysokoc to z La Defence( Paryz) czy theCity (London) to wypada jako napawde niskie srodmiescie i w sumie....malo tego betonu.
Caly zachod i poludnie USA buduje domy z drewna, a to dlatego ze ze wzgledu na klimat nie ma potrzeby na ciezsze budynki, jak i drzewo jest elastyczne w przypadku trzesienia ziemi. A wysokie budynki trzeba budowac specjalna technika dodajac jakichs tam elstycznych materialow do konstrukcji ze wzgledu na kaprysy San Andreas fault.
Naprawde; Paryz, Londyn czy Warszawa jest bardziej betonowa niz tutejsze budynki, bo buduje sie tam tylko z cegly i betonu.
Tak, zgadza sie na wschodzie jest podobnie, bywam tam czesto ze wzgledow zawodowych, ale juz w New Mexico, Arizona, Texas czy tutaj w Kaliforni i pare innych stanow moze zaskoczyc.... budownictwem niskim i glownie drewnianym.
Nie dotyczy to tylko San Francisco. Kazde miasto w Kalifornii jest gl drewniane: SanDiego. San Louis Obispo. Santa Barbara itd.
tutaj w Oklad, jest pare budynkow z cegly w centrum, a reszta to drewno.
Ja widze ZASADNICZA roznice w budownictwie na wsch Usa i zach.
Mowiac o miastach ja mialem glownie na mysli \"downtown\" (i rowniez ograniczam sie do wiekszych miast - Santa Barbara, czy San Louis Obispo sa sliczne ale troche nie w tej samej skali co te inne o ktorych mowa) poniewaz przecietny obcokrajowiec to ma na mysli mowiac o amerykanskich miastach. Jesli zaczniemy mowic o przedmiesciach to zaloze sie ze 99% ludzi nie bedzie w stanie odroznic jednego od drugiego (te same restauracje, ulozenie ulic, typy domow, sklepy, etc.)

Natomiast mowiac o betonie - mialem na mysli niekoniecznie budynyki mieszkalne ale to co tworzy miasto: ulice, magazyny, fabryki, biurowce (niekoniecznie te wysokie), etc.

Co do domow mieszkalnych z drewna to znowu musze sie nie zgodzic. W Texas jest bardzo malo domow z drewna - wiekszosc z cegly. Natomiast zachod i srodkowy zachod to sie zgadza - duzo wiecej drewna (albo siding) a tylko te drozsze z cegly (nieliczac tych \"cedar log\" stylow ktore sa i z drewna i drogie).

To prawda, europejskie miasta rowniez posiadaja \"beton\" i inna \"brzydote\" ale musisz przyznac ze jest roznica miedzy np. Krakowem a Lodzia. Krakow bylyby przykladem typowego europejskiego miasta a Lodz albo Katowice najblizszym odpowiednikiem typowego amerykanskiego miasta (tzn. chodzi mi tutaj o nastepne porownanie: Miasto X w Europie ma sie do Miasta Y w USA tak jak Krakow ma sie do Lodzi)
THE GREAT OUTDOORS: czy ja wiem... wszytko zalezy od gustu.
Zwolennicy nowoczesnej architektury postmodernistycznej pewno wola te miasta z USA. Widzisz; takie sa trendy w architektuzre i tak sie buduje. A ja i tak wole San Francisco od betonownii Poznania czy Lodzi... wiec.... rzonie to bywa...
RitaSKita napisz do mnie, mam kilka pytan ogolnie - o zyciu, nie pisze ksiazki, tylko ciekawy jestem.
[email]

Ameryk
Mam nadzieje, ze komus z was uda sie wyjechac do USA i spelnic swoje marzenie... bede za was 3mal kciuki

pozdr

tmk
Każdy ma inne doświadczenia z USA, bo to raczej kontynent, niż kraj. Są regiony, gdzie większość ludzi mówi po hiszpańsku, jak część Miami, czy część stanów południowo-zachodnich, a w Luizjanie ciągle mówi się odmianą francuskiego. Także poglądy ludzi, bardzo lewicowe, modernistyczne na zachodzie i północnym wschodzie różnią się diametralnie od konserwatywnego „serca” Ameryki. To są, rzecz Jasna, uogólnienia, bo indywidualne osoby mają swoje poglądy niezależnie od miejsca zamieszkania. Sam kraj jest przepiękny, ale uwaga dla turystów: Nie traćcie czasu na miasta. I tak będziecie go mieli za mało, żeby zobaczyć wszystkie przepiękne Parki Narodowe. Samo życie w USA jest raczej proste, każdy może bez żadnych trudności zarobić tyle, żeby się „załapać” na dolną średnią klasę. Na szczęście to nikomu nie wystarcza i zazwyczaj imigranci dość szybko wchodzą do wyższej średniej klasy. Ja mieszkam tu od ponad 20 lat, jestem kierowcą, a moja żona pielęgniarką z tytułem BSN (Bachelor of Science in Nursing) i choć, rzecz jasna, brakuje nam na wszystko pieniędzy, to statystycznie nasze zarobki usadawiają nas w górnej grupie dochodów. Pielęgniarka z kilkuletnim doświadczeniem może zarobić 65 tys dolarów nawet na południu, gdzie my mieszkamy. W okolicach NY czy w Kaliforni pewnie 100 tysięczne zarobki dla pielęgniarki nie są takie nadzwyczajne. I jest to praca, której jest wiele i coraz więcej chłopaków ją wykonuje. Średnie zarobki w USA różnią się dość znacznie w zależności od regionu, w okolicach San Francisco i w NY przekraczają 50 tys dolarów, ale średnia dla całego kraju to 36 tysięcy. Jeżeli chodzi o załatwienie legalnego popytu, to teorii jest wiele, nieuczciwych biur i adwokatów jeszcze więcej. Wielu liczy na kolejną amnestię, bo wielu żyje tu nielegalnie od lat. Ale mając tu dzieci i własne biznesy, nie bardzo się boją. Nikt tu nie sprawdza dowodów osobistych, choć coraz trudniej jest zdobyć tzw nr Social Security. Najlepiej się zakochać, będąc tu na studiach. I w kraju i w jakiejś uroczej amerykance. To by rozwiązało wszystkie Twoje problemy. Pozdrawiam.
no tak zakochać się... łatwiej powiedzieć niż zrobić! a numer zakochać się i rzucić przejdzie:P ?
Nie wiem, smutku. Ja sie zakochalem z 30 lat temu i mi nie przeszlo do dzisiaj. Ale mam sporo znajomych, co sie odkochali, jak tylko dostali zielona karte ;)
ha bo to milosc do zielonej karty byla :-)
a ja jestem w Kanadzie....myslalam-przyjade...zobacze, moze mi sie spodoba, co tam ta Polska bez perspektyw, a wiecie jak jest teraz....tesknie...za malo tu indywidualistow...ludzie za pieniedzmi jak oszaleli pedza...oszukuja sami siebie...mowia 'tak, jestem szczesliwy' hehe,ale ja bardziej szczesliwa sie czuje z prawdziwymi [przyjaciolmi na piffku niz zarobiajac te ich DOLARY!!!Ameryka hehe
Czy moze ktos sie do mnieodezwac kto uczyl sie w szkolce sredniej w Californii
Bede wdzieczna Buzka dla wszystkich kochajacych English :) Moj e mail
[email]
Rita ty bylas w usa lub jestes tam daj mi jakis znak mam kilka pytanek bo sie wybieram na rok do usa Pozdrwka :)
pielegniarka zarabia 50tys dol w Kalifornii??? A to ciekawe buhahahaah. Moze jakas oddzialowa:))
A ta urocza Amerykanka to taka 250 funtowej wagi prawda???:))))))))
Gdyby tak bez trudnosci mozna bylo zarobic w oststnich czasach to tylu ludzi nie szukaloby beskutecznie pracy na zasilku siedzac!

>Na szczęście to nikomu nie wystarcza i zazwyczaj imigranci dość szybko wchodzą do wyższej średniej klasy.

Czy mowisz o Meksykanach czy Polakach i Rosjanach pracujacych na czarno?? hahahahaha. Bardzo bardzo malo poznalem immigrants w 1 pokoleniu ktorzy byli wyzsza klasa srednia.

Ohhh czlowieku! lata 90te sie skonczyly i spojrz na kurs dolara ktory uderzyl dno, i zapytaj sie sobie dlaczego Pensylwania nie glosowala na Busha. Bezrobocie jest bardzo duze jak na USA, tak duze nigdy nie bylo. Cale dzialy w firmach sa obcinane i ludzie z dnia na dzien traca prace. A pielegniarka TO NIE JEST wyzsza klasa srednia:)) No moze lekarz... Pielegniarki maja prace, izawsze bylo na nie zapotrzebowanie bo Amerykanki nie chca tak ciezkiej pracy. Kierowca to klasa robotnicza a nie srednia. Do tego nie trzeba nic poza "commercial driving licence":))
Statystycznie zarobki pielegniarki i kierowcy usadawiaja was w gornej grupie dochodow??????????? I beg your pardon????? To jako kierowca zbijasz fortune?????:)))))))))) Dobre!
Czy zastanawiales sie dlaczego ci adwokaci sa tacy pazerni, nieuczciwi i walcza o kazdy grosz???? Bo TRUDNO im zarobic w ostatnich latach! Masy ich wyprodukowaly szkoly, a wielu z nich walczy z pazurami o kazdego klienta.
Zycie w USA bylo proste jak ekonomia byla OK. Obecnie nikt ci tak latwo wizy pracowniczej nie da.Ocknij sie. I zacznij ogladac wiadomosci. Wityamy w 2004/2005. Deficyt budzetowy, dolar hitting the bottom since ever, bezrobocie 7-11% ( to ostatnie to Oregon). Lata 90te juz minely! Wyjrzyj poza wlasne podworko
Irie, byłam w Kanadzie w wakacje i zafascynowal mnie ten kraj.chciałabym tam studiować, a może nawet zostac na stałe. tylko nie bardzo wiem, jak sie do tego zabrac. w Polsce jestem na 2 roku NKJO (English).czy jest jakas szansa,że uznają mi tam tytuł licencjata? bylabym wdzieczna za jakiekolwiek informacje na temat studiów i życia w kanadzie (interesuje mnie zwłaszcza Ontario). mój adres mail: [email]
Studia w stanach ciezka sprawa - koszt powyzej 30tys $ za rok, chyba babci moze byc ciezko
ja mam ten sam "problem" bo marzy mi sie wyjazd do Anglii......kiedys strasznie fascynowala mnie Ameryka mozna powiedziec ze mialam obsesje na punkcie wyjazdu do USA na stale (mama ciotke w Miami), ale jak pojechalam na wakacje do Anglii marzenia o stanach rozpłynely sie jak banka mydlana....moze to glupio zabrzmi ale w Anglii poczulam sie jak w domu.....zakochalam sie w tych mokrych od deszczu ulicach, ruchu prawostronnym (chociaz nie wyobrazam sobie siebie tam za kierownica:) tam nawet powietrze ma swoj specyficzny "zapach"......najsmieszniejsze jest to ze rodzice mowili mi ze w Anglii jest ladnie ale ja nie chcialam o tym slyszec tylko stany byly mi w glowie...a tu prosze jaka niespodzianka....wiec moim zdaniem powinienes najpierw pojechac zobaczyc i ewentualnie pozniej podjac decyzje czy tam zostac na stale.....ja juz swoja podjelam:)) pozdrawiam i trzymam kciuki
Kochana ale w Anglii jak i Irlandii i paru innych krajach jest ruch lewostronny. Sam bylem i to potwierdzam, no chyba ze cos sie zmienilo od wrzesnia tego roku???
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 43
poprzednia |

« 

Inne

 »

Inne