Zgadzam się z opinią, że na początku nauka w tej szkole jest wspaniała. Zapisałam się od razu na 5 poziomów i kurs przygotowujący do FCE. Wywaliłam mnóstwo kasy, wtedy to były moje wszystkei oszczędności. Ale - jak szef mówi, że muszę mieć jakiś certyfikat, bo inaczej nie gwarantuje mi zatrudnienia... Cóż przestraszyłam się! Odpowiadało mi to, ze nie było z góry narzuconego stałego planu zajęć, można było przyjść jak komu pasowało na zajęcia z komputerem, w razie potrzeby odwołać lub przesunąć zajęcia grupowe z lektorem, szkoła czynna od 7.30 do 21.30. Czasem trzeba było zostać dłużej w pracy, lekcje na zwykłym kursie przepadłyby wtedy. Chodziłam tam 1,5 roku. Podobało mi się do połowy tego czasu. Potem faktycznie trochę się pozmieniało. Przestały mnie bawić dość częste pomyłki w tekstach (i na kompie i w książce), coraz większe trudności w zapisach na zajęcia, monotonne ćwiczenia i wciąż podobne poziomem trudności testy. Wydawało mi się, że przez taki czas nauczę się sporo. Niestety, myliłam się. Utrzymałam jedynie poziom angielskiego, jaki miałam po maturze, pomimo wynikow 80% - 90% z orange\'owych testów.
Co prawda zdałam FCE na B, ale dużo zawdzięczam lektorce, która przygotowywala naszą grupę do tego examu. Oczywiście była bardzo dobra, wymagająca itd....... i wyjechała zaraz po egzaminach Fc.
Być może gdybym poświęcila więcej czasu na te dodatkowe zajęcia - byłoby lepiej. Ale napewno trzeba mieć jakieś dobre podstawy języka, żeby iść do tej szkoły. Ja zaczynałam od 9 poziomu (wszystkich jest 15).