ciaza..usuniecie...

Temat przeniesiony do archwium.
anglia.-francja-do ktorego tyg.legalne usuniecie ciazy?..
czemu? hmm........
Mój chłopak twierdzi,że w Anglii dłużej do 12 tygodnia.
We Francji jest trudniej-najpierw obowiązkowa konsultacja z psychologiem i badania psychologiczne itp.
Podobno był na ten temat artykuł w Gazecie Wyborczej.
Jeśli pytasz z pobudek prywatnych to przemyśl to 2 razy.
Kobiety raczej nie radzą sobie psychicznie z poczuciem winy po zabiegu.
Nie jestem ortodoksem pro-life ale ogólnie rzecz biorąc nie popieram zabijania w żadnej formie i wiem z własnego życia, że na dziecko nigdy nie ma dobrego czasu i że matki dzieci z wpadki po latach cieszą się ze swojego potomstwa.
Oczywiście rozumiem,że są też gwałty i ciężkie wady wrodzone ale niewiele kobiet decyduje się na aborcję z takich powodów.
W necie możesz znaleźć choćby Centrum Praw Kobiet lub OŚKA i tam zapytać.
Tutaj znajdziesz info o Francji (po francusku):
http://www.doctissimo.fr/html/sante/mag_2000/mag1215/dossier/sa_3400_ivg_niv2.htm
....wlasnie czytalam ze w anglii nawet do 24tyg...a w hiszpanii do 26(...)



co do 12tyg to praktycznie tabletka dostepna w eu...ale anglia jest naglosniona bo tutaj usuac mozna do 24tyg...



tyle tego w necie jest ze niewiadomo nic.....
cor - jesli kobieta swiadomie usuwa ciaze, to czuje raczej ulge, a nie wine ( nota bene: syndrom postaborcyjny nigdy nie zostal udowodniony naukowo, wrecz przeciwinie, kobiety swiadome aborcji zwykle nie zaluja jej ). Wierz mi... :)

W necie jest mnostwo info, ale to chyba droga impreza jest hm ?

no ok ale nie zagaduje bo to nie to forum ;)
"cor - jesli kobieta swiadomie usuwa ciaze, to czuje raczej ulge, a nie wine "

Tak z ciekawosci, ile Ty masz lat?

"( nota bene: syndrom postaborcyjny nigdy nie zostal udowodniony naukowo, wrecz przeciwinie, kobiety swiadome aborcji zwykle nie zaluja jej ). Wierz mi... :)"

Mam nadzieje ze mowisz wylacznie o sobie, bo psychiatrzy twierdza wlasnie odwrotnie...

"W necie jest mnostwo info, ale to chyba droga impreza jest hm ?"

Impreza? Ciekawe slowo...

Ten artykul http://www.polityka.pl/archive/do/registry/secure/showArticle?id=3352572 podaje, ze we Francji mozna do 12 tygodnia, ale nie podaja do ktorego mozna w UK.
Wg tego http://www.powabna.com/frontend/detal,Majstrowanie_przy_czlowieku w Anglii mozna do 14 tygodnia usunac ciaze.
Natomiast wg tego(choc to watpliwe zrodlo) http://dzieciaczki.xip.pl/forum/viewtopic.php?t=6943&view=previous mozna do 24 tygodnia.
Wierz mi kobiety ciężko przeżywają aborcję,czasem efekt jest rozciągnięty w czasie.
Np.kobieta ma poczucie winy z powodu aborcji po urodzeniu i odchowaniu kolejnego dziecka.W kulturze buddyjskiej, która jest bardzo tolerancyjna dla tego zjawiska jest specjalne święto i sanktuaria dzieci nienarodzonych i jakoś nie świecą one pustkami a kobiety,które z nich korzystają dzięki temu nie muszą chodzić do psychologa.Niestety w naszej kulturze nie ma takich rozwiązań stąd problemy psychiczne kobiet po zabiegu.Inna sprawa to ryzyko powikłań zdrowotnych ze względu na przestarzałe metody przeprowadzania zabiegów (głownie mechaniczne a nie jak na zachodzie chemiczne) i nielegalność całej procedury (stąd brak spełniania standardów sterylności gabinetu zabiegowego i narzędzi).
Co do badań naukowych-istnieje sporo materiałów na ten temat z zakresu psychologii klinicznej dotyczącej przeżyć traumatycznych i są one niewątpliwie bardziej wiarygodne niż indywidualna mniemanologia stosowana.
Poza tym już trochę żyję,znam trochę kobiet, które usunęły i trochę takich, które o tym myślały i urodziły i wierz mi, te które urodziły dojrzały, stanęły życiowo na nogi i są szczęśliwe.A te, które usunęły prędzej czy później tego żałowały a aborcja jakoś życia im nie ułatwiła,czasem zrujnowała związek z niedoszłym ojcem dziecka, czasem rujnowała życie intymne.
Antykoncepcja to środek zapobiegawczy ale aborcji z antykoncepcją mylić nie należy.Ma poważniejsze konsekwencje, zdrowotne i emocjonalne.
Corazon - mam doświadczenie w tej sprawie, pracowałam z kobietami po aborcji w grupie jako ochotniczka. Przez długi czas prowadziłam także serwis nt. aborcji i wierz mi, spotkałam wystarczająco wiele przypadków, żeby się z tobą nie zgodzić. Znam kobiety, które żałowały swego czynu - ALE - były to kobiety niezdecydowane, pod presją, niewiedzące czego tak naprawdę chcą. Jeśli aborcja to dobrze przemyślana decyzja, nie wywołuje żadnych traum, ALE ważne jest także gdzie się odbywa. Jeśli w kraju, gdzie jest nielegalna i jest powszechna nagonka - to nie dziwię się.
Na stronie www.federa.org.pl istnieje publikacja dotycząca badań amerykańskiego stowarzyszenia psychologów, które wykazały, że tzw. syndrom zależy od tego, w jakim środowisku jesteś, jakiej religii i jak zostałeś wychowany. Np. katoliczki lub kobiety żyjące w środowisku, które potępia aborcję, cierpią na syndrom częściej ( logiczne... ).
Wśród kobiet żyjących w krajach, gdzie aborcja jest legalna i akceptowana, syndrom prawie nie występuje. Pomyśl: jeśli od dziecka słyszysz, że aborcja jest zła i że jest morderstwem - skutki są oczywiste.
Znam kobiety ( a raczej dziewczyny ), którym aborcja uratowała przede wszystkim godność, samodzielność i niezależność. Nie chodzi tylko o edukację, perspektywy i finanse ( chociaż też często ). Najczęściej są to młode dziewczyny psychicznie nieprzygotowane do urodzenia dziecka i nikt nie ma prawa zmuszać ich do rodzenia dzieci.
Nie można szufladkować kobiet po aborcji, typu "wszystkie kobiety żałują" bo to nie jest prawda. Dla wielu kobiet aborcja, bez względu na to co o tym inni myślą, jest po prostu zabiegiem i wyjściem.
Wiele kobiet po aborcji posiada dzieci i szczęśliwe rodziny, ale może nie każdy chce to dostrzec ?
Co do aborcji legalnej - zgadzam się, że powinno się zalegalizować aborcję farmakologiczną, by uniknąć zabiegów inwazyjnych.
Aborcja, jeśli jest przeprowadzana legalnie i wg standardów, jest jednym z najbezpieczniejszych zabiegów med. i bywa bezpieczniejsza od samego porodu.
Organizacja WHO ( Światowa Org. Zdrowia ) uznawała prawo do aborcji za prawo człowieka.
Istnieje także 'amerykańskie zrzeszenie lekarzy na rzecz wolnego wyboru'.

Podsumowując: aborcja to bardzo indywidualna i intymna sprawa, więc nie generalizujmy. A tak dla rozwiania wątpliwości: nie uważam aborcji za morderstwo.

Pozdrawiam :)
"Np.kobieta ma poczucie winy z powodu aborcji po urodzeniu i odchowaniu kolejnego dziecka.W kulturze buddyjskiej, która jest bardzo tolerancyjna dla tego zjawiska jest specjalne święto i sanktuaria dzieci nienarodzonych"

No cóż, jeżeli istnieje miejsce, gdzie utwierdza się kobiety w tym, że popełniły morderstwo i zabiły "dziecko", to nie dziwię się, że potrzebują pomocy. Pomoc polega na pokazaniu, że czyn samodzielny i wyrażający swoją własną decyzję moralną NIE JEST ZŁY, a nie na ukazywaniu tego, jak wielki błąd się popełniło. Takie miejsca i terapie, z tego co wiem, utwierdzają kobiety w przekonaniu, że zabiły. I to jest błąd.
i żeby postawić kropkę nad i

http://www.imnotsorry.net/

setki historii kobiet po aborcji, które nie żałują swojej decyzji
polecam
Temat przeniesiony do archwium.