jesteśmy szkołą językową z Łodzi, w zeszłym roku na 3, w tym na 7 miejscu. Dwa lata temu na 15. Nie boimy sie żadnych rankingów, nie wstydzimy się w nich występować i nie mamy nic przeciwko konkurencji.
W tym roku zajrzał do nas ankieter aby zadac pytania na podtsawie których nas ocenili. Niestyety , dalej sa to pytania o formalności - np. czy w umowie która się podpisuje ze szkoła jest napisane jak szkoła opracowywuje nieobecności nauczycieli. jesli jest to są punkty, jesli nie to punktów nie ma. My byliśmy problematycznym przypadkiem ponieważ powiedziałam, że u nas przez 13 lat nie było odwołania zajęć, bo mamy zawsze nauczyciela wolnego do konsultacji, który wchodzi jesli zdarza się choroba. Za to punktów nie było. Były punkty za ilośc słowników w szkole, ale nie było za ilośc przeprowadzonych, ocenionych testów ze słówek w ciągu roku. A my mamy ich przynajmniej po 30 w każdej grupie.Pytała pani do jakich egzaminów prowadzimy zajęcia ( chyba nie wypadliśmy tu najlepiej, bo od 10 lat specjalizujemy sie tylko w egzaminach Cambridge, łącznie z egzaminami dla dzieci Cambridge Young Learners), ale nie było pytania o zdawalność, ile uczniów zdaje!
Tak więc trochę żal, bo pytania dotyczyły prowadzenia szkoły, a nie uczenia języka. Poza tym w Łodzi sprawdzono 16 szkól, a na rynku jest 65. Co to więc za ranking. Nie wiem, czy poddam się ocenie za rok. Jestem niezależną szkoła, nie działam w sieci, sama pracuje na swoją opinię i nie gnie3am się za żadne miejsce. Ale merytorycznie nie czuję, że oceniono edukację.Oceniono instytucję. Szkoła , dobra szkoła, to coś więcej.
Co do PASE, roczna składka miała mnie kosztować 8000 złotych. Wolałam zafundować 10 biednym uczniom kolonie językowe.