">jakis tekst w jezyku obcym, to pomimo ze doskonale go rozumiem,
>nierzadko mam problemy z przelozeniem tego w miare sensownie na
>polski. Wiecej, czasem nawet sprawia mi problem znalezienie polskiego
>odpowiednika pojedynczego slowka czy zwrotu."
Ooo, jak ja to rozumiem. Bardzo czesto zdarza mi sie to samo. Dane slowko, tak idealnie oddajace sens czegos w jezyku obcym, tlumaczone na polski, traci cos, niby istnieje jego odpwiednik, ale nie az tak wyrazisty jak to odbieramy w obcym jezyku. Zdanie jest jak najbardziej poprawne, ale "cosik to nie to".
Jesli chodzi o "nauke jezka obcego w innym jezyku obcym", to z mojego doswiadczenia wychodzi, ze jest mi o wiele latwiej uczyc sie samej niz na kursie. Dlaczego? Mam kurs wlosko - angielski ( mam sie uczyc angielskiego)
sama: czytam wyjasnienia wloskie i od razu przechodze na angielski ( nie ma problemu),
kurs: pan zadaje pytanie po wlosku i moj proces myslowy jest taki: wloski - polski - angielski, czyli wpada mi jedno ogniwko, mam "poslizg czasowy". Moze to wynika z tego, ze jestem wzrokowcem i czytajac, ogniwo "polski" jest rownoczesne z "wloski".
"Zastanawiam sie wiec, czy
>warto marnowac czas i tlumaczyc to z tego drugiego obcego na polski
>czy darowac sobie i zadowolic sie tylko umiejetnoscia poslugiwania sie
>nim jako jezykiem obcym, niekoniecznie znajac jego precycyzne polskie
>odpowiedniki. Chodzi mi tu w szczegolnosci o slownictwo"
Jesli nie zaprzepascisz "co autor chcial powiedziec" to bedzie dobrze. Musisz znac dokladnie slownictwo specjalistyczne: czytalam niedawno pytanie: "cutting extinguisher": i chodzi o gasnice tnaca czy odcinajaca ( swoja droga nie wiedzialam, ze cos takiego istnieje). Jesli wiesz dokladnie co znaczy to w jezyku angielskim i umiesz przelozyc na francuski, to po co ci po drodze polski.
No, to Ci troche pogmatwalam i teraz dochodz sama.