In vitro - pilnie potrzebuje przetlumaczyc tekst

Temat przeniesiony do archwium.
Brak wkładu własnego

Wpis zamieszczony (lub przeniesiony) do grupy "Brak wkładu własnego" oznacza, że autor wpisu nie zadał sobie trudu samemu spróbować poradzić sobie z zadaniem lub prośba o tłumaczenie została przepuszczona przez Google Translator. Jeśli ktoś z użytkowników forum ma czas i ochotę może odpisać na taki wpis ale jeśli takiej odpowiedzi nie będzie - nie ma co się denerwować - po prostu nikomu nie chce się odrabiać zadań za kogoś ;-)

Dlatego zachęcamy do własnych prób - szansa na odpowiedź jest znacznie większa.

Mam goraca prosbe do kogokolwiek kto zna angielski lepiej niz ja. Potrzebuje pomocy przy przetlumaczeniu tego tekstu, zalezy mi na poprawnosci gramatycznej wiec wole nie robic tego sama.

Jestem zwykla 27 letnia dziewczyna z marzeniamai i planami na przyslosc.
Niestety musialam z nich wszystkich zrezygnowac na rzecz walki o cos co dla innych jest czyms naturalnym i pieknym.

Daniela poznalam 10 lat temu i od tej pory tworzymy szczesliwa pare.
Po kilku latach razem zdecydowalismy sie powiekszyc rodzine, byl to jeden z najszczesliwszych momentow w moim zyciu.

Niestety nie dane bylo mi sie zbyt dlugo cieszyc oczekiwaniem na maluszka.
Po wielu miesiacach staran wiedzialam ze cos jest nie tak. Wtedy zaczely sie wizyty w szpitalach i masa badan.

W koncu uslyszalam diagnoze - niedroznosc jajowodow.

Bylam zdruzgotana ta wiadomoscia, nie bylo mozliwosci zebym zaszla w ciaze w sposob natralny.
Mimo to nie stracilam nadziei .
Lekarze dawali nam spore szanse na poczecie dzidziusia droga IVF, bylo to ponad 60 % ze wzgedu na moj mlody wiek.

Bylam pelna nadziei i z nieciarpliwoscia czekalam na pierwszy zabieg.
I udalo sie - za pierszym razem.
Chcialabym powiedziec ze bylam najszczesliwsza pod sloncem, ale to nie do konca prawda.
Cieszylam sie , oczywiscie, lecz w glebi duszy balam sie ze , bylam wrecz przerazona ze cos pojdzie nie tak, ze wszystko jest zbyt piekne by bylo prawdziwe.
Balam sie ze jeseli pozwole sobie na bycie szczesliwa a potem okaze sie to nieprawda bede jeszcze bardziej cierpiec.

Niestety tak tez sie stalo... poronilam w 12 tygodniu...

Dzis po 4 probach IVF oraz po 2 poronieniach trace nadzieje.
Pol roku temu poddalam sie, zdalam sobie sprawe ze moje zycie kreci sie wokol szpitali , ze nie potrafie cieszyc sie tym co mam. Dni plynely na bezczynnosci , popadlam w depresje , odsunelam na bok przyjaciol, moj zwiazek o malo sie nie rozpadl, stracilam prace.

Leczylam sie na depresje , zrezygnowalam z dalszych staran o dzidziusia i postanowilam zawalczyc o siebie.

Dzis z perspektywy czasu czuje sie znacznie lepiej.
Znowu doceniam zycie i ciesze sie tym co mam, wierze ze bede szczesliwa nawet jesli nigdy nie bede mama.

Momo to postanowilismy zawalczyc jeszcze raz i nie poddawac sie w walce o marzenia.

Z tad goraca prosba do was.
Prosze o pomoc w uzbieraniu pieniadzy na kolejny zabieg IVF , potrzba na to ok £45[tel]. Wczesniej musze zrobic Natural Killer Cell Test , poniewaz lekarze podejrzewaja ze moje cialo traktuje dzidziusia jak intruza i moj system immunoloigiczny "zwalcza" ciaze. Test kosztuje ok £1400

Na tym etapie mojego zycia docenie i bede niezmiernie wdzieczna za jakakolwiek pomoc.

Dziekuje