Jak to jest z tymi 60%. Jedni mowia, ze wystarczy miec 60% z wszystkich czesci globalnie a inni, ze trzeba zdac wszystkie części by zdać całosc. Teoretycznie mozna by przeciez nie zdac az 4 czesci (napisac powiedzmy na 59%) i 1 czesc zdac na 100% i tak wyjdzie ponad 60% (dokladnie 67.2%) i C!!! Jak ktos wie jak to jest to niech mnie oswieci prosze. Z gory dzieki.
aby zdac cae musisz miec w sumie 60%. Liczy sie calosc a nie poszczegolne czesci. Mozesz wiec nie zdac jakiejs czesci, ale wazne jest zebys nadrobul innymi.
ila5
10 mar 2007
tak,zgadzam sie ,trzeba miec 60 z ogolu, ale oni podobno jakos dziwnie licza,maja jakies wspolczynniki czy cos ,wiec mysle ze nie moze byc tak ze 4 czesci sie nie zda a jedna tak i calosc bedzie ok.pozdrawiam
Lexy82
11 mar 2007
Za każdą z części dostaje się po 40 punktów, czyli w sumie 200. Teoretycznie można oblać jedną ale bez przesady. Jeśli zdobędziesz z oblanej części zbyt mało punktów to mimo że ostateczna ilość % pozwoliłaby na zaliczenie, nie może się okazać, że że jednej z umiejętności nie masz w ogóle opanowanej i możesz mimo wszystko oblać. Tak przynajmniej tłumaczył nam lektor. Poza tym, kto zdobywa po 100% z kilku części? ;-)
kalorynka
13 mar 2007
Jestem zywym przykladem, ze mozna nie zdac jednaj z czesci a zaliczyc calosc. Byl to co prawda FCE, ale zasady sa te same: nie zdalam listeningu (zawsze bylam noga:) a za to z reading, use of English i writing mialam naprawde w okolicach 100 %. Coz, tak sie czasem zdarza... To ku pokrzepieniu serc:)