Zeby się nauczyć mówić trzeba się troche pokatować psychicznie :-) W tych wszystkich ksiażkach z testami do FCE sa tematy z ustnych - zwykle podzielone na kategorie (telewizja/ rozrywka; fastfood/ zdrowy tryb życia/ sport; zanieczyszczenie środowiska/ zagrożenia współczenego świata, itp, itd). Trzeba wziąć magnetofon, książkę otworzyć na chybił trafił i pogadać na \'trafiony\' temat przez ok. 3 minuty - nagrywając sobie taki monolog. Po pierwsze - od razu się zorientujesz ile tak naprawdę (a nie ile Ci się wydaje) umiesz słownictwa z danej grupy i czy łatwo Ci się przypomina wszystko co chcesz powiedzieć - magnetofon działa potwornie stresująco, więc od razu masz stan depresyjno-egzaminacyjny - podobnie sie bedziesz czuć przed komisją. Jeśli nie jesteś zestresowana, to najprawdopodobniej egzamin też Cie nie wzruszy. Po drugie - można sobie potem odsluchac nagranie - zdziwisz się ile sama sobie błędów wyłapiesz ( a to znaczy, ze będziesz mogła popracować nad ich eliminacją). To jest to co możesz sama robić w domu. Ale...
Trzeba pamietac, że na tym egzaminie sprawdzana jest umiejętność komunikacji, a nie monologowania. Trzeba umieć poprowadzić rozmowę z tym drugim nieszczęśnikiem - lecą punkty, jak się drugiej osoby nie dopuszcza do głosu tylko gada do komisji. Uznać, że komisji nie ma, chyba, ze się o cos pytają. Wyćwiczyć trzeba sobie wszystkie takie - a co ty na to? ale może przesadzam, moze kolega ma inne zdanie? wydaje mi się, ze nie tylko ja tak uważam, jak sądzisz? blah, blah, blah :-)
I wszystko, tylko nie wyskakuj na ustnym z tym wszystkim, co sie jako tako sprawdza na pisemnym - w rozmowie zdanie zaczynane od \'nevertheless\' brzmi komicznie. I to chyba wszystko. Jak mawiają Angole \'no pain, no gain\' :-) trzymam kciuki - powodzenia