Otóz to. Na maturze warunki zawsze są jednak bardziej komfortowe: zdaje się ją w znanym sobie miejscu, w znanym otoczeniu, nawet komisja egzaminacyjna jakby znajoma :) FCE dla kogoś, kto pisze go po raz pierwszy, to jedna wielka niewiadoma. Ludzi z komisji egzaminacyjnej na speakingu na pewno nie znasz, a przecież musisz wypaść przed nimi jak najlepiej. Egzaminy Cambridge to nie tylko sprawdzian wiedzy z angielskiego, ale też myślenia, zaradności i opanowania. Na maturze nie musisz się martwić o to, że zamalujesz złe pola na karcie odpowiedzi i wszystko pójdzie na marne. Wydaje mi się, że FCE sprawdza wiedzę bardziej kompleksowo. Nie miałem okazji dokładnie przyjrzeć się strukturze matury pisemnej z angielskiego-wiem, że są tam jakieś ćwiczenia \"ze słuchu\", ale nie ma takiego wyraźnego zróżnicowania poleceń jak na FCE, gdzie sprawdzają wszystko: umiejętność czytania ze zrozumieniem, pisania wypracowań, znajomość gramatyki, rozumienie słyszanego tekstu i umiejętność komunikowania się. Może to szczegół, ale na maturze polecenia są w języku polskim, a na żadnej części FCE nie przeczytasz ani nie usłyszysz ani jednego słowa w innym języku niż angielski. Poza tym bądźmy szczerzy-maturę zdają prawie wszyscy, FCE-na pewno nie. Nie twierdzę przez to, że pisemna matura z angielskiego jest superłatwa, bo na pewno tak nie jest. Nie mogę się jednak zgodzić ze stwierdzeniem, że egzamin FCE jest od niej łatwiejszy lub nawet, jak ktoś napisał, że to pikuś w porównaniu z maturą. Gdyby tak było, to FCE nie zwalniałby z niej! Wydaje mi się, że w ogólnym rozrachunku FCE jest od matury ciut trudniejszy.