Zupełnie przypadkowo wpadł mi w ręce tygodnik "Przegląd" nr 41(25) z 10 pacdziernika 2004 r. Znalazłem w nim bardzo ciekawy artykuł "Zawód tłumacz". Jest w nim sporo ciekawych informacji o zawodzie tłumacza, jego pracy, kłopotach i sukcesach.
Dla wielu z Was interesujące mogą być informacje o zarobkach:
"Zawodowy tłumacz, który dziennie przekłada pięć stron maszynopisu (strona to 1,7 tys. znaków ze spacjami - w komputerze nie ma pojęcia "strona maszynopisu"), zarabia nieco powyżej średniej krajowej."
Kto z nas chciałby zarabiać tylko "nieco powyżej średniej krajowej."?
Ale w innym akapicie mamy Robert Stiller zwykle chce 1-1,5 tys. za za arkusz wydawniczy, ale sam Stiller mówi "Gdy tłumaczę foldery reklamowe dla firmy budowlanej, zarabiam sześć razy więcej."
A skoro o Robercie Stillerze mowa to warto jeszcze przytoczyć:
Robert Stiller tłumaczy książki z angielskiego, niemieckiego, francuskiego, rosyjskiego, szwedzkiego, czeskiego, słowackiego, malajskiego, hebrajskiego, jidish i sanskrytu. Wydał 200 książek z czego trzy czwarte to przekłady. Studiował "tylko" polonistykę, indologię, slawistykę i skandynawistykę, inne języki poznał samodzielnie z książek albo podczas długich pobytów zagranicznych. Twierdzi, że dobrze zna tylko jeden język - polski.
Cały artykuł jest bardzo ciekawy, napisała go Pani Redaktor Likowska. Jeśli ktoś jest zainteresowany może do czytelni i przeczytać całość. Być może skłoni go to do wyboru studiów lingwistycznych, bądź do zmiany takiego zamiaru.
BJK