Irritujace slowa

Temat przeniesiony do archwium.
Czy sa jakies slowa, ktore tak wchodza pod skore, ze to jest az irritujace.
1. Jedno z nich dla mnie to 'actually'. Nie moge zrozumiec co to 'actually' znaczy. A ludzie uzywaja to co drugie slowo. Np. I actually think that actually the West should actually help the less developed countries.
In terms of frequency alone, the A word would correspond to the K word in Polish, innit? :-)
hopefully
Akurat na actually nie zwracałam do tej pory uwagi. Teraz pewnie zacznie mnie denerwować. Dzięki, Terri.
Natomiast niektórzy do tego stopnia nadużywają "you know", że nie da się tego słuchać, nawet jeśli mówią coś ciekawego.
edytowany przez ullak: 07 lis 2022
2. Jest jeszcze jedno sloweczko, ktore mnie irrituje. Tym slowem jest 'like'.
I was like walking down the street, when he like came up to me and like asked me a question.
‘like’ - pet peeve of Judge Judy.
Pewnie sie wylamie, ale mnie mnie to nie irytuje. Natomiast nie moge zrozumiec dlaczego nie mozna nakrecic jednego polskiego filmu , zeby nie bylo w nim wiecej przerywnikow, malo tego, calych graficznych zwrotow niz samej tresci. Czy Polacy naprawde tak mowia? Pytam powaznie, bo tu gdzie ja mam stycznosc, jezyk brzmi normalnie. Angielski jest pod tym wzgledem naprawde bardzo ubogi. Moze stad sie bierze actually and like and you know, which is much better alternative to my ear than *ch*, *k*,*p* i cala gama obrazowych zdan
utworzonych na bazie tego. Wielokrotnie zrezyzgnowalam z filmu , poniewaz nagromadzenie wulgaryzmow na przestrzeni powiedzmy 1 min bylo nie do przejscia.

Actually= w rzeczy samej?
you know- my tez wtracamy "wiesz"
like- z obserwacji uzywane jest raczej do wprowadzenia "wizualizacji : and he was like, and I am like come on , don't give me this crap
‘you know’ jest teraz coraz częściej zastępowane przez ‘uknowhatimsayin’.
Cytat: Aaric
‘you know’ jest teraz coraz częściej zastępowane przez ‘uknowhatimsayin’.

tylko bez "u" na poczatku

jeszcze jest "mazl" -might as well :)
It’s ‘namsayin’, if we are being particular ;-)
dokladnie tak jest :)
Na YouTube można obejrzeć rozmowy z młodymi mieszkańcami specyficznych dzielnic większych miast Amerykańskich. Pomijając, że jest niezmiernie trudno w ogóle zrozumieć ich akcent, wymowę i wyrażenia (niektórzy oglądający w komentarzach wprost się pytają, w jakim oni mówią języku), to "you know", "you know what I mean" oraz wspomniane przez Aaric "uknowhatimsayin" wypełniają z 50% konwersacji (a i tak do końca filmu nie wiadomo, o co im właściwie chodzi).

Osobiście nie lubię, gdy ludzie co chwila mówią "And stuff".

Chippy: filmów polskich nie oglądam, ale wielokrotnie wspominano mi o ogromnej ilości występujących w nich wulgaryzmów. Bodajże podczas prelekcji "Dzień Świra" sporo ludzi wyszło z tutejszego kina, bo nie mogli znieść takiego języka. Niestety, poznałem DUŻO Polaków, którzy bez słów k..., ch... czy p.... DOSŁOWNIE nie potrafili powiedzieć zdania-a czasownik "p.......ć" to zastępował dziesiątki, jeżeli nie setki, innych, być może nieznanych im czasowników.
Chippy: filmów polskich nie oglądam,
Czasem jest niezly film ale musze odpuscic. Netflix ma teraz High water (Wielka woda) o powodzi i zalaniu Wroclawia w 1997 roku. Akurat bylam w te wakacje w Polsce, w gorach co prawda, ale Wisla w Krakowie tez wylala, no i uparlam sie, ze film obejrze bo oparty na faktach. Ale ciezko bylo pod wzgledem jezykowym. Uwazam, ze film zyskalby na wartosci gdyby slownictwo bylo troche bardziej PG13. Mozna cos gdzies wrzucic , bo jest kryzys i ludziom puszczaja nerwy ale w wielu sytuacjach narawde moglo sie obejsc.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Olimpiada języka angielskiego

 »

Pomoc językowa