Jak się uczyć z nativem

Temat przeniesiony do archwium.
Mam możliwość uczyć się angielskiego z nativem. Jednak on nie ma pojęcia o nauce języków. Jak zorganizować naukę najekonomiczniej tzn. żeby w jak najkrótszym czasie robić jak największe postępy? Czy są gdzieś w sieci materiały wg których można by realizować program nauki? Ja jestem na poziomie mniej więcej intermediate. Na co zwracać uwagę, a czego się wystrzegać podczas takiej nauki?
Po prostu z nim jak najwiecej rozmawiaj. Mozecie sobie isc na piwo i gadac. O wszystkim. To duzo daje. Nawet ksiazki do tego zadnej miec nie musisz.
Taki native może być w procesie edukacyjnym tylko urządzeniem pomiędzy magnetofonem a komputerem. Nauka z nim powinna wygladać mniej więcej tak.

Kup dwie takie same współczesne powieści psychologiczne albo polityczno sensacyjne.

Usiądźcie naprzeciwko siebie, każdy ze swoim egzemplarzem i zacznijcie czytanie zdanie po zdaniu.

Najpierw czyta (tylko jedno zdanie) native, potem Ty.
Native tłumaczy Ci, co było złego w twojej wersji i czyta je ponownie, potem Ty.
Musicie powtarzać to tak długo aż native uzna, że przeczytałeś to dobrze.
Dopiero wtedy możecie przejść do następnego zdania.

Kiedy przeczytacie w ten sposób cały akapit postępujcie podobnie z tym akapitem. Gdy będziesz płynnie czytał akapit, możecie przejść do następnego, znów czytając zdanie po zdaniu.

Gdy przeczytacie cały rozdział wróćcie do czytania akapit po akapicie (bez czytania pojedynczych zdań). Teraz po ponownym przeczytaniu całego rozdziału native powinien zadać Ci na jego podstawie tysiące pytań, jeśli na nie odpowiesz, możecie przejść do następnego rozdziału; jeśli nie - native powinien zmienić ucznia.
Niestety z tym piwem to nie tak łatwo, bo nauka odbywa się zdalenie, za pomocą słuchawek i mikrofonu. Trudno więc nawet będzię pomóc sobie rękoma :) Dlatego pytam jak to zrobić, żeby się nie znużyć i żeby widoczny był postęp.
A w przypadku wyrazów, zwrotów czy konstrukcji których nie będę znał jak postępować? Przerywać tryb nauki? - ja mam sam sobie próbować tłumaczyć na bieżąco, czy nativ opisowo po angielsku? Czy może kontynuować, a sprawy niejasne wyjaśniać w jakimś określonym momencie? Ktoś z Was uczył się w ten sposób?
Proponuj wspomóc się emailem. Napisać najpierw coś o sobie, wtedy ta druga osoba może przygotować sobie pytania dla nas i odpowiedzi na nasze pytania.

Możecie wybrać sobie jakiś podręcznik i według niego iść, ale to może być bardzo trudne.

Możecie wyznaczyć sobie na każde spotkanie jakiś temat i po prostu rozmawiać. Ten wariant najlepiej sprawdza się, kiedy obie osoby mają "gadane".

Możecie wreszcie pisać do siebie maile po angielsku, potem omawiać błędy popełnione w mailach. Dobrze jest ograniczyć się do kilku najważniejszych błędów, jeżeli jest ich więcej, inaczej można się zniechęcić.

Czy tylko Ty uczysz się języka nativa, czy on polskiego też?

Powodzenia.
Proponuję odwiedzić stronę eTandem (znajdziesz przez googla).
Jest tam sporo wskazówek na temat uczenia się języka na zasadzie wymiany z nativem, również w języku polskim.

Sama nie uczyłam się w ten sposób, (kiedyś owszem ale na żywo, nie przez net).
Z nativem masz się uczyć wymowy i tylko wymowy. Jeśli chodzi o tłumaczenie możesz to robić ze słownikiem i podręcznikiem po wyjściu nativa. Nie powinno Ci to sprawic wiekszego kłopotu przecież jesteś na poziomie mniej więcej intermediate. Shliemann uczył się kując na pamięć pismo święte, a zrozumienie przychodziło z czasem.
Nie zgadzam się. Na poziomie powyżej intermediate powinno się zacząć przestawiać na słowniki angielsko-angielski, co oznacza, że native może taką rolę pełnić. Niech tłumaczy słówka do bólu, aż się zrozumie.
Masz rację, ale tylko częściowo. Przecież autor pytania jest na poziomie mniej więcej intermediate, a to znaczy że jest dużo poniżej, a nie powyżej.
Wydaje mi się, że skoro ma szansę nauki z nativem to powinien choćby spróbować z takiej możliwości nauki słówek. Nie twierdzę, że będzie super łatwo, ale jeśli da radę to postępy będą i to olbrzymie, bo przy okazji nauczy się rozumieć.
Poza tym, co też jest super ważne, nauczy się "czuć" słówka, a nie tylko tłumaczyć je automatycznie na polski. Trudno mi to wyjaśnić, ale w pewnym momencie nauki przestaje być potrzebne polskie tłumaczenie słówka, po prostu je czujesz i wiesz, że musi być ono i żadne inne. No, ale to już chyba jest poziom CAE albo i wyżej. ;) W końcu jednak dążymy do doskonałości.
Ps. Zaczęłam uczyć 11-letnią dziewczynkę praktycznie od podstaw. Nie znaczy to, że podaję jej słówko, którego nie zna od razu po polsku. Staram się opisywać tak prosto, żeby zgadła. Tak więc chyba nie doceniasz poziomu intermediate (lub pre-intermediate). To się da zrobić na każdym poziomie. Co więcej, powinno się robić.
Dopiero teraz przeczytałem, że to jest nauka z nativem, ale na odległość, przy pomocy miktofonu i komputera. W tej sytuacji ani moje, ani Twoje rady nie na wiele się przydadzą.

A jeśli chodzi o Twoją 10-letnią uczennicę, tp jest jeszcze w wieku. gdy umysł jest dużo bardziej zaprogramowany na naukę języka niż matematyki, fizyki i innych nauk teoretycznych. Dlatego jej to przychodzi łatwie.

Moje metoda jest lepsza dla dorosłego człowieka, odsyłając go do słownika po lekcji chyba nie napisałem że nie może to być słownik angielsko-angielski. Podopieczny nativa ma się wsłuchać w dźwieki języka angielskiego i nauczyć je wymawiać.

Native, który nie ma przygotowania dydaktycznego niewiele więcej może pomóc.
Transakcja wymienna. Właśnie szukam po sieci informacji jak uczyć kogoś polskiego. Ale tutaj mam mniejsze obawy, bo moja motywacja jest silna i będę starał się go nie zawieść, żeby nie zrezygnował.
Od kiedy "mniej więcej" znaczy "dużo poniżej" ;)
bejotka napisał(a):
>Dopiero teraz przeczytałem, że to jest nauka z nativem, ale na
>odległość, przy pomocy miktofonu i komputera. W tej sytuacji ani moje,
>ani Twoje rady nie na wiele się przydadzą.
Dlaczego? Więc jak postępować w takiej sytuacji? Czy kamera zmieniła by coś (poza tym że ktoś musiałby niestety oglądać mnie na monitorze;)?
Temat przeniesiony do archwium.