Ja wolę określenie wymowa niż akcent, ale to mniej ważne. Jestem przekonany, że w myśl maksymy "Practice makes perfect" można nauczyć się wymowy prawie native'a bez nacisku na "prawie". Nie mniej jednak są przypadki trudne do zakwalifikowania.
Mój pierwszy dyrektor mówił po polsku z akcentem American English, słychać to było w każdym zdaniu, a był Polakiem wykształconym, który większość życia spędził w Polsce, tu studiował i tu uczył się angielskiego, akcent uzyskał w wyniku kilku praktyk w USA.
Jeden z moich znajomych, którego rodzice pochodzili z Wilna, znał 4 języki. Mówiąc po polsku ladnie "zaciągał" z wileńska, po rosyjsku też. Natomiast nie było ślady tego akcentu, gdy mówił po angielsku, niemiecku i francusku.
Moja Mama pochodzi z Lublina, ja byłem w tym mieście dwa czy trzy razy po kilka godzin. Jednak kiedyś od nowo poznanej dziewczyny usłyszałem "pan chyba pochodzi z Lublina". Wiem, że pewne głoski wymawiam inaczej niż Warszawiacy i Wrocławianie, a w tych miastach spędziłem większość życia.
Wydaje mi się, że nie można jednoznacznie określić czy da się czy nie opanować jakąś wymowę, trzeba ćwiczyć, dążyć do doskonałości, ale cieszyć się gdy rozumiemy native'a i jesteśmy przez niego rozumiani.