Nauka 4 jezykow

Temat przeniesiony do archwium.
Mam pewne pytanie, bardzo zalezy mi na odpowiedzi. Otoz planuje samodzielna nauke 4 jezykow obcych. 2 od podstaw, 2 od poziomu mniej wiecej jeden minimalnie ponizej sredniozaawansowanego, jeden troche powyzej sredniozaawansowanego. Dodam, ze nie sa to podobne do siebie jezyki (czyli np. wloski i francuski albo hiszpanski). Chodzi mi o to, czy przez 4 lata mam mozliwosc nauczenia sie ich w takim stopniu, aby sie swobodnie porozumiewac (cos takiego jak te nizsze certyfikaty). Musze podkreslic, ze chodzi mi o samodzielna nauke, kursy nie wchodza w gre, tylko podreczniki, programy komputerowe itp. Dodatkowo mam mozliwosc obcowania z tymi jezykami prawie caly czas (oprocz szkoly), czyli TV, radio, muzyka - moge sluchac i ogladac praktycznie non-stop. Mam tez dosyc duzy talent do jezykow, ale srednia motywacje no i niestety jestem leniwa, ale postaram sie przezwyciezyc te wade, dla lepszej przyszlosci :D. Czyli podsumowujac -

Czy samodzielna nauka 4 jezykow obcych, przy maksymalnym nakladzie pracy, przy probach jak najwiekszego wtopienia sie w te jezyki i duzym samozaparciu moze po ok. 4 latach dac efekty w postaci umiejetnosci poslugiwania sie nimi dosyc swobodnie??
> ale srednia motywacje no i
>niestety jestem leniwa,

chyba sama sobie odpowiedziałaś.
Ale napisalam tez, ze postaram sie przezwyciezyc lenistwo i naprawde chce to osiagnac, nawet pracujac na najwyzszych obrotach.
Tego sie przezwyciezyc nie da; w kazdym razie nie na dluzsza mete.
Poza tym, lepiej znac dwa jezyki, ale porzadnie, w stopniu zaawansowanym i wyzej, niz cztery byle jak. Jesli dajesz sobie 4 lata, to przez pierwsze dwa lata skup sie na tych dwoch jezykach, ktore znasz lepiej i je doszlifuj, a kolejne 2 na tych dwoch pozostalych od podstaw. Wtedy bedziesz dwa znac w stopniu zaawansowanym i dwa w srednim zamiast cztery po lebkach.
To moze sprobuje przez tydzien albo dwa uczyc sie czterech i zobacze, czy dam rade. Jesli bedzie to za trudne (a pewnie bedzie) to moze rzeczywiscie skupie sie na tych dwoch lepiej znanych, a potem zaczne nauke dwoch pozostalych. Chociaz jak na razie checi mam na wszystkie cztery, ale to tylko teoria, praktyka pokaze czy nie jest to slomiany zapal. :)
Wez jeszcze pod uwage to, ze nauka jezyka to jest nauka, ktora trwa cale zycie. To nie jest tabliczka mnozenia, ktora wykujesz na pamiec i bedziesz kilkadziesiat lat pamietac. Z jezykiem trzeba miec nieustanny kontakt, inaczej zaczniesz sie cofac. Nawet paromiesieczna przerwa moze duzo zaszkodzic. Bedzie Ci sie chcialo ciagnac 4 jezyki przez cale zycie? W rownym stopniu zaawansowania chcesz je znac? To bedzie bardzo trudne do osiagniecia jesli wszystkie chcesz znac na jak najwyzszym poziomie. Bo na poziomie podstawowym to mozna i 20 jezykow znac, to sztuka wielka akurat nie jest.
>Wez jeszcze pod uwage to, ze nauka jezyka to jest nauka, ktora trwa
>cale zycie. To nie jest tabliczka mnozenia, ktora wykujesz na pamiec
>i bedziesz kilkadziesiat lat pamietac. Z jezykiem trzeba miec
>nieustanny kontakt, inaczej zaczniesz sie cofac. Nawet paromiesieczna
>przerwa moze duzo zaszkodzic.

To prawda. Nauka języka to przede wszystkim trening. Nauka w tym, to tylko pierwsze dwa trzy lata. Jeśli ktoś w tym czasie nie opanuje dobrze podstaw jezyka, to nie nauczy się go nigdy. Później trzeba utrzymywac stały kontakt z językiem, przede wszystkim czytać współczesną literaturę i prasę, jeśli ktoś tego nie lubi, to znaczy, że tylko udaje swoją naukę.

Jednoczesna nauka 4 języków wydaje się zadaniem nad siły, ale są ludzie, którzy opanowali ich kilkadziesiąt np. tłumacz i pisarz Robert Stiller - ponad 30. Dlaczego nam ma się nie udać 4?
Opanowali w jaki sposob? Biegle? All four skills? Szczerze watpie. Do tlumaczen nie trzeba znac jezyka biegle. Pomaga bardzo, ale konieczne nie jest. Ja tlumacze miedzy hiszpanskim/polskim/angielskim. Ale jak przyjdzie do mowienia po hiszpansku to dostaje szczekoscisku. Brak treningu. Kilkunastu/kilkudziesieciu jezykow nie da sie jednoczesnie cwiczyc. Trzeba by chyba w ogole nie spac i nie miec zadnych innych zajec.

Dwa, trzy na pewno da sie, zwlaszcza jesli mieszka sie w dwujezycznym kraju gdzie jeszcze trzeci a moze i czwarty jezyk funkcjonuje jako lingua franca. Ale nawet i wtedy lingua franca jest uzywany tylko do okreslonych celow. Wiekszosc ludzi na swiecie jest dwu- albo nawet i trojjezyczna, bo taka wlasnie maja sytuacje socjolingwistyczna w swoim rejonie swiata.

Jesli ktos ma wybitne predyspozycje jezykowe, to mieszkajac obojetnie gdzie tez pewnie opanuje ze trzy jezyki doskonale. Ponad to, to ja w cuda nie wierze. Z wyjatkiem moze jakies geniusza.

Zawsze sie gdzies slyszy/czyta o poliglotach ktorzy "znaja" kilkanascie jezykow. Pytanie tylko co to za "znanie"? Wiekszosc laikow rozumie "znanie" jezyka jako 'native-like competency' i stad pozniej te ochy i achy nad poliglotami.

Autorce chodzilo raczej o swobodne poslugiwanie sie jezykiem. Tlumaczyc literature mozna swietnie, a mowic prawie w ogole.

A tlumaczenia to juz w ogole calkiem inna bajka.

"Robert Stiller tłumaczy książki z angielskiego, niemieckiego, francuskiego, rosyjskiego, szwedzkiego, czeskiego, słowackiego, malajskiego, hebrajskiego, jidisz i sanskrytu. Prozę i poezję. Wydał ok. 200 książek, z czego trzy czwarte to przekłady. Studiował „tylko” polonistykę, indologię, slawistykę i skandynawistykę, inne języki poznał samodzielnie, z książek albo podczas długich pobytów zagranicznych. Twierdzi, że bardzo dobrze zna tylko jeden język – polski. Na pytanie, iloma językami mówi biegle, odpowiada, że biegłe mówienie to ostatnie kryterium, jakie można stosować, określając kompetencje tłumacza literackiego. I najczęstsze nieporozumienie: – Każdym językiem biegle mówi kilka milionów ludzi, to żadne osiągnięcie.
– Można być świetnym tłumaczem, znając średnio język oryginału, i na odwrót, znać doskonale obcy język, ale zupełnie nie radzić sobie w roli tłumacza. Bo tłumaczenie to całkiem inna sprawność językowa niż czytanie, rozumienie, pisanie i mówienie w innym języku – wyjaśnia dr Wojciech Gilewski, były prezes Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich. – Nie polega na znajdowaniu odpowiednich haseł w słowniku, ale na umiejętności tworzenia nowej rzeczywistości w nowym języku. "
>Każdym językiem biegle mówi kilka milionów ludzi, to żadne
>osiągnięcie.

Masz rację, w takiej np. Wielkiej Brytanii nawet dzieci biegle mówią po angielsku.

>� Można być świetnym tłumaczem, znając średnio język oryginału, i na
>odwrót, znać doskonale obcy język, ale zupełnie nie radzić sobie w
>roli tłumacza.

To też prawda. Zawsze twierdzę, że aby byc tłumaczem wystarczy znać średnio jezyk oryginału i bardzo dobrze język ojczysty (na który sie tłumaczy).

>Autorce chodzilo raczej o swobodne poslugiwanie sie jezykiem.
>Tlumaczyc literature mozna swietnie, a mowic prawie w ogole.
>
O jakiej autorce mowa? Od kogo ściągnęłaś ten referat?
Tłumaczenie, to nie tylko tłumaczenie literatury, to tez tłumaczenie na bieżąco, gdy nie mozna podeprzec się słownikiem.
Jesli chodzi o geeniuszy tto warto przeczytać sobie wypoowiedź dr Alexandra Arguelles.
Mnie zaimponował;)
http://how-to-learn-any-language.com/forum/forum_posts.asp?TID=300&KW=ardaschir
Jak dla mnie 4 języki to przesada. Ja się w tej chwili uczę angielskiego. Zaczęłam oczywiście już w przedszkolu a teraz przygotowuję się w końcu do FCE. Z niemieckim miałam do czynienia w liceum i na studiach ale się nie przykładałam. Teraz chcę w końcu się za niego wziąć i uczę się jak na razie ponad 2 tygodnie. Ale muszę powiedzieć, że dzisiaj pisząc list po angielsku wkręcały mi się niemieckie słówka. Więc to jest chyba najgorsze przeszkoda w nauce kilku języków w tym samym czasie. Kilka lat temu przerobiłam dosłownie 3 czy 4 lekcje włoskiego. Mam zamiar się go nauczyć i czekam tylko aż będę potrafiła sklecić bardziej rozbudowane zdania z niemieckiego :) Wtedy znowu zacznę włoski.
Ja bym się nie zdecydowała uczyć chociażby tych 3 języków równocześnie. Ale za jakiś miesiąc albo dwa mam zamiar już usiąść do włoskiego.
Dlatego też autorce radzę zrobić to samo. Ktoś pisał, żebyś najpierw opanowała lepiej te 2 języki. Ale według mnie jeśli znasz je na tyle, że Ci się nic w nich nie myli, to możesz zacząć kolejny. Ale tylko 1 a nie 2.
Co do obcowania z językiem to nawet przed rozpoczęciem nauki możesz oglądać filmy czy słuchać muzyki w tych wszystkich językach. To Ci w niczym nie przeszkodzi.
Nie wiem czy nie przeoczyłam tego przypadkiem ale możesz napisać które języki znasz w jakim stopniu i jakich jeszcze chcesz się nauczyć?
A jeszcze co do zdawania certyfikatów, tych najniższych... to co Ci po nich? No chyba że np. w przypadku angielskiego mówisz o FCE a nie tych niższych. Kursy przygotowawcze do FCE trwają chyba rok. Ale zaczynając ten kurs na pewnym poziomie. A Ty piszesz o 4 językach i możliwości poznania ich w 4 lata do tych poziomów - myślę, że to niemożliwe. Ale przecież na naukę języków masz całe życie :) Nie określaj sobie tak krótkiego terminu. Po prostu zacznij się ich uczyć i zobaczysz jak Ci będzie szło.
ps. Piszesz, że jesteś trochę leniwa i z motywacją różnie bywa. To tak jak u mnie chociaż jak już się za coś zabiorę to uczę się ile wlezie :D Dlatego jeśli kiedyś będziesz chciała się uczyć włoskiego to możesz i do mnie napisać. Zaczniemy razem, wymienimy się linkami i będziemy się wzajemnie mobilizować :) Mam nawet z włoskiego niezłą książkę i po tych kilku lekcjach stwierdziłam, że podstawy gramatycze są banalne. Na razie najtrudniejszy wydaje mi się być niemiecki.
Oczywiście, że chodziło mi o certyfikaty na poziomie FCE, nie o niższe :) Jak na razie dosyć nieźle wychodzi mi nauka 3 z tych języków, mam motywację i godzę to jakoś z innymi obowiązkami. Uczyłam się już w życiu wielu języków, ale niestety moja nauka była zwykle krótkotrwała i nieefektywna i teraz praktycznie nic z nich nie pamiętam. Niemiecki nie jest bardzo trudny, ale nie jest też tak łatwy jak np. włoski. Gramatyka, szyk zdania są trochę niecodzienne moim zdaniem, ale wymowa nigdy mi trudności nie sprawiała (w ogóle zauważyłam, że w nauce języków zawsze najlepiej wychodzi mi mówienie, a dokładnie poprawna wymowa, potem rozumienie tekstu pisanego, potem mówionego, a dopiero na końcu tworzenie od siebie). Rzeczywiście jednym z tych języków jest włoski i chociaż nie przepadam za językami romańskimi, to włoski jest naprawdę przyjazny w nauce :D:D I myślę, że to fajny pomysł ze wzajemną mobilizacją. Angielski znam najlepiej,
rozumienie tekstów pisanych i rozumienie ze słuchu nie sprawia mi żadnego problemu. Potem jest fiński - wolę jednak czytać po fińsku, ze słuchaniem jest gorzej, a dwa pozostałe języki to włoski i niemiecki (który chyba sobie odpuszczę jak na razie). A na koniec przepraszam, jeśli trochę nieskładnie wszystko napisałam, ale jest już późno :D
Też się uczę 4 języków chodząc do 6 klasy podstwówki :P Najbardziej kocham espańol i deutsch . Francais lubię , ale bez przesady , jest dość trudny. Co do english nie mam zdania , kiepsko go umiem , bo w naszej szkole wogóle jest bardzo kiepski poziom i muszę się dokształcać surfując po necie . Jestem wzrokowcem , więc najlepiej wychodzi mi rozumienie tekstu i redagowanie go. Wyrażanie się - powoli , bo powoli , ale jakoś ciągnę ;P Najgorzej ze zrozumieniem mowy , zwłaszcza na kasetach ;)

Saludos :*
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa


Zostaw uwagę