Najlepsza nauka jest brak nauki ;) Od kiedy nagminnie zaczalem korzystac z internetu (jakies dwa-trzy lata temu, czasem po pare godzin dziennie) "przebywajac" zwykle w anglojezycznych rejonach, moja znajomosc slownictwa drastycznie wzrosla, i to zwrosla nie wiadomo nawet kiedy. Nie probowalem jakos szczegolnie *uczyc sie*, poprostu czytalem. Slowa sprawdzalem jedynie w przypadku gdy zupelnie nie moglem odgadnac znaczenia z kontekstu (lenistwo ;)). Moj umysl uczyl sie najwyrazniej bez mojej pomocy ;) Trzy lata temu rozumialem moze 50%, teraz moge czytac pare godzin i ani razu nie czuc potrzeby by cokolwiek sprawdzic (jesli juz natkne sie na nieznane slowo zwykle odgaduje je z kontekstu)
Zamiast sleczec nad specjalnie spraparowanymi repetytoriami (blah, juz sama mysl o nich jest malo zachecajaca) polaz po sieci szukajac artukulow na interesujacy cie temat, strona ulubionego zespolu, recenzje najnowszych filmow, blogi itp. Jesli tekst naprawde bedzie ci interesowal z przyjemnoscia bedziesz go tlumaczyc. Potem przelec go jeszcze raz i ewentualnie zapisz strone w ulubionych by zajrzec tam na drugi dzien dla utrwalenia slow ktore zdarzyly "uciec". Ale bez przesady, nie musisz zdac KAZDEGO slowa. Staraj sie jak najczesciej odgadywac je z kontekstu, zamiast jednego "wymeczonego" tekstu lepiej z przyjemnoscia przeczytac w tym czasie trzy.
Jesli czujesz sie na silach siegnij po jakas ciekawa ksiazke po angielsku, chocby Harrego Pottera (dosc przyjemny, wzglednie prosty jezyk) albo cokolwiek cie interesuje.
Poza tym, zacznij pisac na angielskojezycznych forach. Slowka ktore musisz specjalnie znalesc by je potem uzyc wydaja sie szczegolnie szybko wchodzic do pamieci.
No i - oklepane ale skuteczne ;) - filmy w wersji angielskiej.