mówienie

Temat przeniesiony do archwium.
uczę się angielskiego juz kawałek czasu...teraz jestem już na drugi roku edukacji wczesnoszkolnej z angielskim...mam jednak straszna blokade przed mowieniem...gdy mam cos powiedziec na forum publicznym strach mnie paralizuje...jest to o tyle zla sytuacja, bo za rok mam praktyki, na ktorych mam prowadzic lekcje....moze ktos mial podobny problem i sobie poradzil...wydaje mi sie, ze najlepsze bylyby jakies korki z odpowiednia osoba, ale po pierwsze to troche kosztuje, a po drugie nie wiem czy takie rozmowy daja wymierne rezultaty...prosze o odzew;-)
masz blokadę przed mówieniem po angielsku
czy ogólnie blokadę przed mówieniem???
La belle dame... ma rację. Nikt, kto jest małomówny w języku ojczystym nie nauczy się języka obcego. Zastosuj metodę Schliemanna. Ucz się na pamięć, całych tekstów. On uczył się 20 stron dziennie. Ty możesz oograniczyć się do 5, ale musi to być nauka na 100%. Przecież za rok będziesz musiała uczyć dzieci.
powiedz o tej metodzie coś więcej .kto to był Schliemann ?
Schliemann był samoukiem archeologiem. Od dzieciństwa marzył o odkopaniu Troi. Ponieważ pochodził z rodziny, której nie było stać na wykształcenie dzieci, musiał pracować jako handlowiec. Wolny czas poświęcał na naukę języków i czytaniu o historii i archeologii. Przy nauce języków stosował tzw. "metodę dzięcioła". Kuł na pamięć całe książki w tempie 20 stron dziennie. Sześć tygodni wystarczało mu do opanowania nowego języka. Miał trudności z angielskim, żeby osłuchać się z nim i nauczyć wymowy chodził na nabożeństwa do kościoła anglikańskiego. Znał prawie wszystkie nowożytne języki europejskie i kilkanaście starożytnych. Pozwoliło mu to na spełnienie największego marzenia życia, odkopania Troi.
Czesc

widze ze jestes expertem, to mam do ciebie pytanie, czy osoba jakajaca sie moze nauczyc sie angielskiego.
a dlaczego nie?

tyle tylko, że najczęściej będzie się tak samo jąkała w języku angielskim jak i polskim.
Dzieki
nie zgadzam sie z twierdzeniem ze osoba malomowna nie nauczy sie jezyka obcego - kompletna bzdura !
A czy ktoś tu tak powiedział? Chodzi tylko o to, że jeśli się go nauczy (choć przecież może mieć trudniej, bo często najlepiej uczy się poprzez wykonanie, a mówienie dla małomównych jest kłopotliwe) to będzie miała dokładnie takie same problemy jak w języku ojczystym. Tym samym może np. *sprawiać wrażenie* mniejszej wiedzy, bo będzie mówić mało, z wahaniem itd. To nie jest problem z językiem, a z komunikatywnością - problem metajęzykowy.
Nie przesadzaj z tą bzdurą. Nauka języka to przede wszystkim nauka mówienia. Mozna nauczyć się rozumienia języka. Można nauczyc się czytać i pisać w obcym języku, ale to jeszcze nie znaczy, że się ten język zna.

Zarówno w języku ojczystym, jak i obcym "chodzi o to, żeby język giętki w mig wypowiedział co pomysli głowa".
Czesc wszystkim, ja mam podobny problem. Wlasnie koncze pierwszy rok na uniwersytecie w Anglii i od pewnego czasu meczy mnie, przesladuje i jednym slowem nie daje spac moj angielski jezeli chodzi o mowe/konwersacje. Dodam ze z rozumieniem zarowno tekstu czytanego jak i mowionego nie mam najmniejszych problemow. Pisownia jest ok, choc pozostawia troche do zyczenia (gramatyka, skladnia zdan itd) Dzisiaj uswiadomilam sobie ze przeciez na koniec 3 roku bede miala duzy egzamin ustny przed komisja (wie ktos moze jak to dokladniej wyglada?). Szczerze nie wyobrazam sobie tego. Ogolnie jestem osoba bardzo towarzyska i kiedy mowie po polsku usta mi sie nie zaykaja w zadnym towarzystwie, ale jak przebywam z anglikami uchodze raczej za malomowna;/ Wiem ze mam problem i to powazny, szczerze jestem zalamana i nie wiem co robic. Jak jestem sama w pokoju i cwicze wymowe jakis zdan jest OK wychodza mi dobrze, ale przed kims po prostu jakby odbiera mi rozum, mysl ze powiem cos idiotycznie oczywistego, glupiego i to jeszcze z bledami mnie paralizuje. Czesto tez mam w glowie swietna odpowiedz i po polsku po prostu bym ja wyrecytowala ale po ang nawet nie wiem jak sie do tego zabrac jakich zdan uzyc itd. Moj chlopak mowi swietnie po ang i przy nim jest jeszcze gorzej, nie to ze sie wsytdze ale po prostu przed nim mam jeszcze wieksza blokade, wiem ze sie nie bedzie smial, tylko chcial mi pomoc, ale to jest silnijesze odmnie. Blagam zna ktos jakis skuteczny sposob zeby dobrze i bez zastanowienia nauczyc sie plynnie mowic po ang?
jakos tak w zyciu jest, ze jak mamy cos zaspiewac to nierzadko zabuera nam mowe, i ogolnie jest nam troche wstyd (glownie przez zanizanie swojej wartosci i wyobrzanie sobue, iz inni sa lepsi i beda sie nasmiewac) = to jest taki typowy stereotyp myslenia o sobie

stad moje rozwiazanie twojego problemu sklania sie ku temu, abys zaczela spiewac po angielsku, na poczatek w samotnosci, potem w obecnosci swojego partnera a na koniec wypad do karaoke club i heja - kilka tygodni wystarcza, abys otworzyla sie na mowienie po angielsku, bo spiewac publicznie juz wtedy tez bedziesz w stanie
Zorientuj się czy u Ciebie na uczelni nie ma przypadkiem (za darmo oczywiście) tutoring for ESL students (może się to inaczej nazywać).

U mnie coś takiego funkcjonowało i miało się całkiem dobrze. Zainteresowani studenci współpracowali z International Students Office (u Ciebie nazwa może być inna), które to dobierało ich w pary z zainteresowanymi studentami, którzy chcieli poduczyć się angielskiego. Spotykali się raz/dwa razy w tygodniu na godzinę/dwie czy jak im tam pasowało.

Chłopaka nawet nie proś. Najgorsze co może być, to kochanek próbujący cię czegoś nauczyć (jazdy samochodem, języka, strzelania z łuku); chyba że się w łóżku czegoś razem uczycie, to ok.

A najlepiej (ale ja jestem w tych sprawach pragmatyczna), to znajdź sobie chłopaka, który mówi tylko po angielsku i francusku.
https://www.ang.pl/ANGIELSKI_I_MOWIENIE_85551.html
To raczej kwestia psychologiczna niż znajomości języka. Pomyśl tylko jak ci twoi angielscy znajomi mówią w innych językach - pewnie tak samo jak ty po angielsku albo gorzej. Po prostu się ich zapytaj czy znają inne języki i jak dobrze. Przekonasz się, że to różnie u nich bywa. Po prostu trzeba się rozgadać. Zwykle ludzie rozmawiają w zakresie pewnych tematów. Ja np. z nikim nie rozmawiam o medycynie czy jeździe konnej, ani moi znajomi też nie, bo to nas nie interesuje. Nawet po polsku nie miałbym wiele na ten temat do powiedzenia. Ale o tym co mnie interesuje potrafię mówić godzinami nawet po angielsku, bo czytam i oglądam na te tematy co się da, właśnie po angielsku i ten zakres słówek mam opanowany. Poza tym ja się nie przejmuję, że robię jakieś błędy, bo celem komunikacji jest przekazanie sensu, a nie dowartościowanie swojego ego, więc olewam to jak mówię. Co nie znaczy, że nie zależy mi by mówić lepiej, poprawniej, bo mi zależy i pracuję nad tym technikami jakie opisywałem w innych wątkach.
Do tego muszę ci powiedzieć, że ludzie przeważnie mówią rzeczy bardzo oczywiste, takie normalne i przeważnie niezbyt mądre a nawet głupie. Każdemu się zdarza. Przeważnie powtarzają wszystkim te same historie, wiadomości i poglądy zasłyszane gdzie indziej. Nie ma w tym nic niezwykłego ani nic złego. Jeśli nie zamierzasz być jakąś osobą opiniotwórczą czy dziennikarzem itp, to możesz się nie przejmować byciem oryginalną. Po prostu mów co myślisz, co słyszałaś, byle się rozgadać. Jak czytasz artykuł to postaraj się potem sama do siebie zreferować po angielsku w kilku zdaniach o co w nim chodziło, ewentualnie co o tym myślisz. A kiedy znajdziesz się w towarzystwie anglików będziesz miała gotowy tekst. Proste i skuteczne. Poza tym jak długo się uczysz języka angielskiego? Bo ci twoi znajomi Anglicy całe życie, więc nabierz dystansu do sprawy.
Jeszcze w sprawie gramatyki. Dla mnie to kluczowa kwestia i też już o tym pisałem. Więc możesz sobie wyszukać klikając na mój nick po zalogowaniu. A potem na wątki. Bo nie chce mi się powtarzać. A może cię zainteresuje.
>>>Najgorsze co może być, to kochanek próbujący cię czegoś nauczyć...
chyba że się w łóżku czegoś razem uczycie, to ok....
Eva, nie ma mowy uczyc sie razem, (nawet w lozku). Nawet nie masz pojecia, jak oni sie obrazaja, jak chcesz im cos powiedziec. Przeciez oni to wszystko najlepiej robia - oni (tzn. mezczyzni) niczego nie musza sie uczyc.
Ale to calkowicie inny temat.
terri, to trzeba tak, żeby się nie zorientowali, że się ich uczy i żeby na końcu wszystko było ich pomysłem :)
Dziki wszystkim za dobre rady, szczegolnie axel33 - podniosles mnie na duchu:)
Postanowilam ze skorzystam z metody uczenia sie duzych partii tekstu, nawet stron na pamiec, zawsze to uzyteczne zwroty zastana w pamieci:) No i sluchanie i powtarzanie slowek i zwrotow na lekcjach audio. Na szczescie mam troche czasu do ostatecznego egzaminu.

Wiem ze to tylko kwestia praktyki, skoro innym sie udalo to ja tez moge.
POZDRAWIAM I zycze powodzenia wszystkim zmagajaocym sie z swoimi niedociagnieciami.
>>> nie zorientowali, że się ich uczy i żeby na końcu wszystko było ich pomysłem :)
...wole dzieci, chociaz one wiedza, ze jak im cos powiem to robie to dla ich dobra. A mezczyzni powinni juz byc przeciez 'dorosli'...;-)
fifa-
napewno w twojej grupie sa tez obcokrajowcy, zapytaj ich jak oni sobie radza. I miej troche wiecej wiary w siebie, bo kiedys i tak bedziesz musiala dawac prezentacje przed klasa, albo i wykladowcami....
Warn me when you're about to write something funny! I almost choked on water.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Studia językowe